Czternastu żołnierzy Boga

1386

Wielu mężczyzn odmawiających służby wojskowej z powodu konfliktu sumienia już w czasach I wojny światowej doświadczyło pogardy i surowego traktowania ze względu na ich polityczne czy pacyfistyczne przekonania. Byli wśród nich i tacy, których pobudki wykraczały ponad to.

Grupa czternastu adwentystów dnia siódmego wolała przejść bicie, głodzenie i straszliwą karę „ukrzyżowania” podczas I wojny światowej, niż pracować w sobotę, którą uznawali za biblijny dzień odpoczynku i nabożeństwa. Ci brytyjscy żołnierze odkładali narzędzia o 16.00 w piątek i przygotowywali się na wieczorne rozpoczęcie szabatu1.

Sierżanci uzbrojeni w kije, rewolwery i ciężkie wojskowe buty tylko na to czekali. Rozpoczynało się ciężkie bicie. Potem, poobijani i posiniaczeni, poborowi byli wrzucani do cel więziennych, zakuwani z rękami do tyłu w ciasne kajdany wrzynające się w nadgarstki.

Ale to był tylko początek męczarni dla tych czternastu młodych ludzi, którzy zostali zaciągnięci do wojska wprost z seminarium teologicznego w londyńskim Stanborough Missionary College (obecnie Newbold College). Czekały ich kolejne brutalne konsekwencje odmowy pracy w szabat podczas I wojny światowej.

Więzienie „musiało być gorsze niż okopy, po prostu po to, by zniechęcić do dezercji” — wyjaśnił Garth Till, którego ojciec Willie był jednym z tych czternastu więźniów.

Podobne historie wiernych adwentystów, którzy trwali wiernie przy świętowaniu soboty i odmawiali noszenia broni wychodzą na światło dopiero teraz, po 100 latach. W I wojnie światowej uczestniczyło ponad 65 milionów żołnierzy. Ponad 8,5 miliona poległo i zmarło, a 21 milionów zostało okaleczonych lub rannych. Historycy opisywali wojnę lat 1914-1918 jako przerażającą wskutek połączenia nowoczesnej broni z przestarzałą taktyką.

Jednak adwentystyczni żołnierze doświadczali jeszcze innego rodzaju przerażającego traktowania ze strony własnych rodaków. Zdecydowani zachowywać szabat i nie nosić broni, byli bici, głodzeni, zmuszani do czyszczenia toalet gołymi rękami i karani strasznym „ukrzyżowaniem” — przykuwani z rozpiętymi ramionami do kół armat czy innych elementów wyposażenia na wiele godzin w palącym słońcu.

Po wojnie wielu adwentystów nie chciało mówić o tym, co przeszli, nawet swoim bliskim. Ale szczegóły ich odwagi i poświęcenia dla Boga stopniowo wyłaniają się z mroków zapomnienia dzięki odkrywaniu rzadkich listów, nielicznych artykułów prasowych oraz wywiadom z żyjącymi jeszcze członkami ich rodzin.

Adwentystyczni delegaci zebrani w Londynie podczas głównego spotkania obrachunkowego w 1914 roku, w ten sam weekend, w którym wybuchła wojna, nie mieli pojęcia o tym, co czeka młodych adwentystów. W szczególnych modlitwach delegaci prosili, by „moce wojny zostały powstrzymane w Europie, a życie naszych braci i sprawa Boża były strzeżone przez Boga”, jak relacjonuje specjalne wydanie „British Advent Messenger” z 1992 roku, które ukazało się z okazji 100-lecia adwentyzmu w Wielkiej Brytanii.

Delegaci słusznie się modlili

Gdy I wojna światowa rozgorzała na dobre, brytyjski rząd potrzebował tysięcy rekrutów do walki w okopach. Około 130 adwentystów zostało zaciągniętych do wojska w latach 1916-1918.

Jednymi z pierwszych, na których trafił pobór, było czternastu studentów ze Stanborough. Młodzi ludzie zostali skierowani do 3. Wschodniego Niekombatanckiego Korpusu w Bedford 23 maja 1916 roku i wkrótce potem wysłani na pokładzie okrętu do Francji.

Pomimo niekombatanckiego statusu2 ich jednostki wojskowej ci młodzi adwentyści doświadczyli problemów jeszcze przed lądowaniem we Francji. Na statku dano im karabiny, ale oni odmówili ich noszenia.

Po dotarciu do francuskiego portu Le Havre sierżant odłączył adwentystów od innych żołnierzy i kazał im stanąć na końcu doku. Następnie rozkazał najwyższemu i najsilniejszemu z nich, którego uznał za prowodyra, nosić wielkie kamienie z jednego końca doku na drugi. Gdy żołnierz wykonał polecenie, sierżant polecił mu przenieść kamienie z powrotem w poprzednie miejsce.

Jednak sierżant złagodził swoje podejście do adwentystów, gdy otrzymał rozkaz od swojego przełożonego, pułkownika, który pewnego wieczoru odwiedził adwentystów i pytał ich o to, co robili w cywilu i jaką wyznają religię.

„Gdy dowiedział się, że jesteśmy adwentystami dnia siódmego, zapytał o nasze szczególne wierzenia i o to, dlaczego sprzeciwiamy się walce zbrojnej. Zwracając się do naszego sierżanta, pułkownik powiedział: »Proszę dopilnować, by ci ludzie byli zwolnieni ze służby od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę«” — napisał żołnierz H.W. Lowe w liście z 28 maja 1916 roku.

„Jaką ulgę przyniosły nam wszystkim te słowa! — napisał Lowe. — Pamiętaj, że otrzymaliśmy właśnie to, czego pragnęliśmy, i to zanim zdążyliśmy o to poprosić! Wierzymy, że to Bóg był tak dobry dla nas wszystkich”.

Kolejne półtora roku upłynęło bez większych problemów. Adwentyści pracowali głównie jako dokerzy przy rozładunku okrętów w dokach Le Havre i w innych portach.

Jednak w listopadzie 1917 roku dowództwo ich jednostki przejął młody oficer i oświadczył, że służba w szabat jest obowiązkowa dla wszystkich. Kiedy adwentyści odmówili pracy w szabat, postawiono ich przed sądem wojskowym i skazano na sześć miesięcy ciężkich robót w Areszcie Wojskowym nr 3 w Le Havre.

„Regulamin więzienny był bardzo rygorystyczny i najwyraźniej po to, by załamać psychicznie nawet najtwardszych mężczyzn” — napisał po latach Lowe3.

Przy bramie więzienia strażnicy przeszukali więźniów i skonfiskowali ich Biblie. Jednemu z więźniów udało się przemycić mały egzemplarz Ewangelii Jana, który potem podzielili między siebie i ukryli w więziennych czapkach.

Nieludzcy strażnicy

Adwentyści zostali odizolowani od siebie nawzajem, zmuszeni do wielogodzinnej pracy w morderczym tempie i byli surowo karani za każde uchybienie, jak mówi Lowe.

„Uzbrojeni strażnicy byli pozbawieni ludzkiej wrażliwości w wymierzaniu tych kar — powiedział. — Pewnego razu przykuli człowieka do koła armaty na wiele godzin w palącym słońcu. Wszyscy więźniowie wzdragali się na myśl o tej karze, którą nazywali »ukrzyżowaniem«”.

Inny adwentystyczny więzień Worsley W. Armstrong, pisząc po 40 latach do młodego człowieka, który zapytał go o wojenne przeżycia, napisał: „Nie będę opisywał szczegółów strasznego traktowania, z jakim się spotykaliśmy. W końcu każdego z nas zamknięto w małych celach mierzących około dwóch metrów na metr dwadzieścia, o stalowych ścianach i betonowej podłodze. Był środek zimy. Wcześniej zostaliśmy zbici, a następnie ręce skuto nam z tyłu przy pomocy ciasnych kajdanków, które nazywaliśmy »ósemkami«. Te kajdanki sprawiały dotkliwy ból”.

Armstrong w więzieniu zachorował na serce i do końca życia borykał się z dotkliwymi skutkami uwięzienia.

Trzeci z adwentystycznych więźniów Alfred F. Bird zmarł przedwcześnie w 1944 roku, między innymi wskutek problemów zdrowotnych spowodowanych pobytem w więzieniu. Jego córka powiedziała w wywiadzie, że na nadgarstkach miał blizny po kajdankach wrzynających się w ciało.

Nie wiadomo, w jaki sposób kierownictwo Kościoła adwentystycznego w Wielkiej Brytanii dowiedziało się o złym traktowaniu adwentystycznych więźniów. Być może zaalarmował przywódców kapelan, który odprawiał cotygodniowe nabożeństwa w wiezieniu. Usłyszał jęki uwięzionych, gdy przechodził obok cel pewnego dnia, więc zatrzymał się i zażądał widzenia z adwentystami. Odmówiono mu i od tej pory zakazano wstępu do więzienia i odprawiania tam nabożeństw.

Kiedy adwentystyczni przywódcy odwołali się do ministerstwa wojny w kwestii traktowania więźniów w styczniu 1918 roku, około trzech miesięcy po ich uwięzieniu, władze odpowiedziały, że sprawa została już zbadana i oficerowie winni nadużyć zostali upomniani lub przeniesieni.

Miesiąc po spotkaniu przywódców adwentystycznych z generałem badającym ich skargę czternastu więźniów zostało zwolnionych z więzienia przed upływem zasądzonej kary.

Albert Penson, jeden z czternastu, powiedział, że wyszli z więzienia „z najlżejszym sercem na świecie — niepokonani, niezłomni, choć ledwie poznaliśmy siebie nawzajem”.

„Dali nam trzydniową rację żywnościową, zwrócili osobiste przedmioty i niemal wygonili z więzienia pod lufami karabinów i bagnetami” — napisał w artykule opublikowanym w 1974 roku4.

Po wysłuchaniu przed Najwyższym Trybunałem adwentyści zostali zwolnieni ze służby wojskowej, a potem także z cywilnego więzienia, i przeniesieni do obozu pracy w Knutsford. Wszyscy wyszli na wolność w lipcu 1918 roku. Wojna zakończyła się 11 listopada 1918 roku.

Wielu z tych więźniów w późniejszych latach piastowało przywódcze stanowiska w Kościele adwentystycznym i stało się mocnymi rzecznikami praw obdżektorów5 podczas mobilizacji w ramach II wojny światowej.

Pierwszy szabat w więzieniu

Tych czternastu młodych adwentystów w Areszcie Wojskowym nr 3 nigdy nie zapomniało pierwszego szabatu spędzonego w więzieniu — szabatu, do którego przygotowywali się, przerywając pracę o 16.00 w piątek.

Oto co się stało, jak opisał to Armstrong w liście z 1957 roku: „Pamiętam, że w sobotę rano usłyszałem, jak drzwi celi po mojej prawej stronie się otworzyły, a sierżant polecił jednemu z moich kolegów, by poszedł do pracy. Nie słyszałem jego odpowiedzi, ale słyszałem, że opuścił celę i drzwi zostały zamknięte. To samo stało się z chłopakiem z drugiej strony, a ja zostałem sam. Słyszałem inne drzwi otwierające się i zamykające w ten sam sposób, aż wreszcie drzwi mojej celi zostały otwarte i polecono mi udać się do pracy. Odmówiłem grzecznie, wyjaśniając jeszcze raz powody odmowy. Oczekiwałem, że zostanę zwymyślany i pobity. (…) Jednak ku mojemu zdumieniu sierżant obszedł się ze mną dość życzliwie. Powiedział, żebym się nie wygłupiał, bo inni już się opamiętali i poszli do pracy, jak przystało na Brytyjczyków, a jeśli ja będę się upierał, to napytam sobie jeszcze większej biedy. Oczywiście ta informacja mnie zaskoczyła, nie mogłem w nią uwierzyć, ale wiedziałem, że cokolwiek zrobili moi bracia, to ja muszę pozostać wierny Bogu. Próbowałem to nawet tłumaczyć surowemu sierżantowi. Dopiero później dowiedziałem się, że wszyscy moi koledzy odmówili pracy w szabat i dochowali wierności Bogu”.

Postawa sierżanta zmieniła się gwałtownie, gdy Armstrong odmówił pracy. Został dotkliwie pobity. Ale to jeszcze nie koniec historii.

Armstrong powiedział: „Wkrótce potem usłyszałem, jak w głębi korytarza ktoś gwiżdże jedną z naszych znanych pieśni adwentystycznych, choć teraz nie pamiętam, która to była pieśń. Byłem zaskoczony, słysząc to, bo gwizdanie i śpiewanie było w więzieniu surowo zakazane i dotkliwie karane. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałem, że do tego gwizdu dołączył się czyjś śpiew, a potem kolejne. Wtedy i ja spontanicznie zacząłem śpiewać tę starą dobrą pieśń. Ta pieśń dodała nam wielkiej otuchy i siły, by przetrwać w więzieniu”.

To wydarzenie wywarło także wpływ na sierżanta i innych oficerów, którzy stali na korytarzu więziennym, nie wiedząc, co zrobić. Jednak w końcu nie zareagowali i, jak mówi Armstrong, „skończyliśmy śpiewać pieśń i nikt nam nie przeszkodził nawet jednym słowem”.

Choć po latach czas zatarł w pamięci przerażające więzienne przeżycia, to jednak ta chwila została zapamiętana dobrze przez wszystkich. Nawet po 40 latach Armstrong wspominał z całą wyrazistością: „W samej pieśni i w sposobie jej śpiewania było coś, co wpłynęło na tych brutalnych ludzi, a byli to brutale jakich mało. A choć później doświadczaliśmy jeszcze prześladowania, czułem, że ci ludzie mieli dla nas znacznie więcej szacunku po tym, jak usłyszeli nas śpiewających tę pieśń”.

Victor Hulbert

1 Szabat — sobota, biblijny siódmy dzień tygodnia, święty dzień odpoczynku, obchodzony od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę. 2 Status niekombatancki oznaczał możliwość odbywania służby wojskowej bez broni. 3 Artykuł w „British Advent Messenger”, 1973. 4 Tamże. 5 Obdżektor — osoba odmawiająca służby wojskowej ze względu na przekonania lub wyznawaną religię (przyp. red. pol.).
[Autor prowadził szeroko zakrojone badania dotyczące adwentystów powołanych do wojska w czasie I wojny światowej. Więcej informacji na temat badań Hulberta i związanego z nimi filmu dokumentalnego pt. A Matter of Conscience zob.: Adventist.org.uk/ww1].
Foto: www.watfordobserver.co.uk