Niedzielne niekonsekwencje

1767

A gdyby tak ustawowo zakazać seksu pozamałżeńskiego czy znieść instytucję rozwodu, skoro napisano: „Nie cudzołóż”?

Gdyby adwentyści dnia siódmego mieli zwyczaj ustanawiać świętych — a na szczęście nie mają, bo nie chcą wchodzić w kompetencje Pana Boga — to niewątpliwie mieliby powody ustanowić świętym zmarłego kilka lat temu Desmonda Dossa. Historia tego amerykańskiego żołnierza z czasów drugiej wojny światowej do tego stopnia zafascynowała ostatnio Mela Gibsona, że nakręcił o nim film pt. Przełęcz ocalonych. Wejdzie on na ekrany kin całego świata z początkiem listopada. Doss był adwentystą, który po powołaniu do armii odmówił noszenia broni i zabijania. Jako sanitariusz, narażając własne życie, ocalił tak wielu, że jako jedyny w historii USA „bezbronny” żołnierz otrzymał najwyższe odznaczenie wojskowe — Medal Honoru za bezprzykładne męstwo sięgające daleko poza granice obowiązku. W tym numerze jedynie krótko zapowiadamy tę postać oraz opowiadamy o podobnych przypadkach „żołnierzy sumienia” z pierwszej wojny światowej, zastanawiając się jednocześnie nad istotą biernego oporu, często jedynej broni „ludzi sumienia”. Doss był przykładem konsekwencji i harmonii między wiarą a praktyką życia.

A teraz o niekonsekwencji. Chodzi mi o plany ustawowego ograniczenia handlu w niedziele (temat tak aktualny, że na poruszenie go zostało nam miejsce tylko w tym, felietonie). Żądania ustawowych ograniczeń w tym zakresie zaczęły się pojawiać od ogłoszenia w roku 1998 papieskiego listu Dies Domini wzywającego katolików do większego uszanowania „świętości” niedzieli. Wziąłem tę świętość w cudzysłów, bo próżno jej szukać w Biblii, gdzie nieodmiennie święta jest sobota — ale to temat na osobny artykuł.

Projektodawcy zmian zwracają uwagę głównie na pracownicze prawo do odpoczynku i potrzebę rodzin do wolnej niedzieli dla (od)budowania zdrowych relacji rodzinnych. Inspiracji religijno-kościelnej oficjalnie, dla niepoznaki, raczej się nie podnosi.

Tymczasem od wniesienia projektu do Sejmu zaczęły się mnożyć głosy tej zmianie przeciwne, i to ze strony publicystów dotąd raczej kojarzonych jako zwolenników „nowego porządku”. Na przykład red. Łukasz Warzecha napisał na Twitterze: „Absurd z ew. zakazem handlu w niedzielę polega m.in. na tym, że z niepojętych powodów rzekoma niesprawiedliwość dotyczy jednej branży” (handlu).

Na podobne niekonsekwencje zwrócił też uwagę red. Rafał Ziemkiewicz w artykule Pisowski szabas opublikowanym na portalu Interia.pl. W odniesieniu do argumentacji religijnej napisał, że — uwaga — w Biblii „dniem świętym jest sobota, a nie niedziela”. A jak projektodawcy chcą być konsekwentni, to niech jeszcze zażądają ustawy zakazującej seksu pozamałżeńskiego czy likwidującej instytucję rozwodu, bo w dekalogu napisano: „Nie cudzołóż”. Konsekwencja wymagałaby dalej, zdaniem publicysty, zamknięcia w niedziele nie tylko sklepów, ale też kolei, teatrów, basenów, dania wolnego dla policji czy straży pożarnej. Opowiada się nie za zakazywaniem pracy w niedziele, co za stworzeniem pracownikom realnej wolności wyboru w tej kwestii. Podejrzewa też — nie bez racji — iż w istocie chodzi o transfer części dochodów wielkich sieci handlowych do innych podmiotów.

Zakaz niedzielnego handlu jest „bez sensu” również dla byłego europosła Marka Migalskiego, który na internetowej stronie „Rzeczpospolitej” napisał m.in.: „Wara państwu od tego, jak żyjemy, jak spędzamy wolny czas i jak organizujemy sobie życie rodzinne. Nie można jedną ręką atakować wszechwładzy Jugendamtów, a drugą wtrącać się do tego, jak polskie rodziny spędzają niedziele”. Swój wywód podsumowuje wezwaniem, by nie faworyzować w tej sprawie jednej grupy zawodowej, nie uprawiać żadnej inżynierii społecznej wobec dorosłych obywateli oraz kierować się interesem budżetu państwa.

A mnie ciśnie się do głowy jeszcze jeden przykład skrajnej niekonsekwencji. Dlaczego Kościół, który tak bardzo zabiega (rękoma oddanych sobie ludzi świeckich) o prawne wywyższenie świętości niedzieli, sam na swoich licznych uczelniach w Polsce oferuje studia zaoczne w… niedziele? O co tu naprawdę chodzi?

Andrzej Siciński

 

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.