Przeciw teistycznemu ewolucjonizmowi

968

Teistyczny ewolucjonizm nie rozwiązuje pozornych konfliktów między biblijnym i naukowym opisem naszych początków. Oto dlaczego.

Wielu chrześcijan stoi przed dylematem: z jednej strony mają nauczanie biblijne, że Bóg jest Stwórcą wszechświata, w tym Ziemi i wszystkiego co na niej; z drugiej strony powszechnie naucza się, że życie jest wynikiem niekierowanych procesów chemicznych i że biologiczna różnorodność jest wynikiem milionów lat ewolucji. Zderzenie tych dwóch stanowisk prowadzi wielu do wniosku, że nauka i wiara w Biblię pozostają w konflikcie (przynajmniej w kwestii naszych początków), którego nie da się rozwiązać.

Niektórzy próbowali już jednak zharmonizować te przeciwstawne stanowiska. Na przykład przez twierdzenie, że religia1 i nauka są oddzielnymi sferami wiedzy i nie należy ich ze sobą porównywać ani sobie przeciwstawiać, a wtedy uniknie się sprzeczności. Już Galileusz pisał: „Celem Ducha Świętego jest nauczyć nas, jak idzie się do nieba, a nie jak idzie niebo”. Wielu naukowców zaakceptowało takie podejście. Ostatnio Stephen Jay Gould, ateista i paleontolog, bronił rozdzielności religii od nauki, bo — jak przekonywał — dotyczą różnych sfer wiedzy, które na siebie nie oddziałują (a przynajmniej nie powinny)2. Filozofowie i naukowcy twierdzą jednak, że nie jest to wcale postawa neutralna. W rzeczywistości pozwala ona nauce (faktom i ich interpretacji) „przebić” religię (wiarę), ilekroć się spotkają. Daje też naukowcom prosty argument do odrzucania autorytetu religii, a zwłaszcza Biblii.

Innym sposobem „pogodzenia” twierdzeń nauki i religii w odniesieniu do naszych początków jest tzw. teistyczny ewolucjonizm. Pogląd ten stara się zharmonizować interpretacje biblijne z naukowymi, twierdząc, że ewolucja jest Bożą metodą stworzenia; że to Bóg stworzył wszechświat i życie, ale używał do tego trwających miliony lat procesów ewolucyjnych3. Wielu chrześcijan uznaje to za dobre wyjaśnienie ewoluowania materii w złożoność życia, jednocześnie utrzymując, iż Bóg ma władzę nad przyrodą. Pogląd ten jest powszechnie akceptowany w chrześcijańskim świecie akademickim, mimo że jest źródłem problemów teologicznych i naukowych, których nie da się pokonać. Oto niektóre z nich.

Problem niezgodności

Teistyczna ewolucja wymaga głębokich zmian w postrzeganiu Biblii i jej interpretowaniu.

Po pierwsze, Biblia w żaden sposób nawet nie sugeruje, by Bóg miał się w stworzeniu życia posłużyć powolnymi i napędzanymi śmiercią [niezliczonych pokoleń żywych istot — dop. tłum.] procesami darwinowskiej ewolucji. Wręcz przeciwnie, wyraźnie mówi o sposobie i czasie stworzenia: życie zostało stworzone boskim fiat4 w ciągu tygodnia. Idea, że dni stwarzania z Księgi Rodzaju reprezentują miliony lat ewolucji, pochodzi spoza Biblii. Dla przyjęcia teistycznego ewolucjonizmu trzeba zacząć postrzegać Biblię jako księgę mitów, a nie historyczny zapis Bożego działania w świecie.

Po drugie, teistyczna ewolucja zmienia nasze rozumienie natchnienia, ponieważ kwestionuje wiarygodność Biblii jako natchnionego Słowa Bożego. Sprawozdanie Księgi Rodzaju wyraźnie mówi o dosłownych sześciu dniach stworzenia, i nie tak wcale odległych w czasie. Reszta Biblii wyraźnie potwierdza te treści Księgi Rodzaju. Jeśli Biblia ukazuje nam  Boga jako Stwórcę, to skąd wziął się nam Bóg ewolucjonista? Bóg byłby kłamcą, twierdząc w Księdze Rodzaju i innych częściach Biblii, że stworzył świat w sześć dni, podczas gdy w rzeczywistości zrobił to inaczej.

Po trzecie, teistyczny ewolucjonizm wymaga od nas postrzegania Pisma Świętego inaczej, niż postrzegał je Jezus, który zawsze uznawał dosłowność relacji z Księgi Rodzaju. Tym samym teistyczny ewolucjonizm wymusza zmianę podejścia do nauczania Jezusa, który wyraźnie odniósł się do Stwórcy i stworzenia ludzi, gdy powiedział, że „od początku stworzenia uczynił ich Bóg mężczyzną i kobietą”5. Jeśli przyjęlibyśmy teistyczny ewolucjonizm, to musielibyśmy zreinterpretować nauczanie Jezusa na temat stworzenia. A jeśli zakwestionowalibyśmy wiarygodność tego nauczania, to co wiarygodnością innych Jego wypowiedzi? Co z jego cudami? Je też mamy zacząć inaczej postrzegać?

Po czwarte, teistyczny ewolucjonizm zmienia sposób postrzegania grzechu, cierpienia i śmierci. Scenariusz ewolucyjny zakłada obecność śmierci, wymierania organizmów wielokomórkowych przez ponad 600 mln lat. Musielibyśmy przyjąć, że śmierć i cierpienie były częścią Bożego planu w stwarzaniu mieszkańców tego świata. I byłaby to śmierć w żaden sposób niezwiązana z grzechem, niebędąca „zapłatą za grzech”. Przeciwnie, byłaby jedynie wynikiem walki o przetrwanie, naturalną częścią życia. Jeśli jednak śmierć nie była wynikiem grzechu, to poważniej teologicznej reinterpretacji wymagałaby też śmierć Chrystusa na krzyżu6.

Po piąte, teistyczny ewolucjonizm zmienia nasz sposób myślenia o charakterze Boga. Jak może Bóg, który zauważa nawet, kiedy wróbel spada na ziemię7, posłużyć się ewolucją opartą na cierpieniu i śmierci? Jak może Bóg Łazarza i dobrego Samarytanina, uzdrowiciel trędowatych i niewidomych, wykorzystać w stwarzaniu metodę polegającą w istocie na eliminowaniu chorych i słabych organizmów? Bóg działałby wbrew sobie, uzdrawiając ludzi, którzy zgodnie z teorią ewolucji powinni byli zostać raczej wyeliminowani.

Po szóste, teistyczny ewolucjonizm zmienia sposób widzenia nieba i zbawienia. Jezus obiecał, że powróci i będzie żyć wiecznie z nami w nowym domu, który przygotowuje8. W Księdze Apokalipsy jest obietnica, że nie będzie więcej łez i śmierci9. Jeśli cierpienie i śmierć są sposobami poprawiania [w procesie ewolucji] natury, to dlaczego Bóg obiecał się ich pozbyć? Jeśli ostatecznym celem Boga jest zapewnienie ludziom lepszego świata, to dlaczego Bóg obiecał go najpierw zniszczyć, a potem przywrócić nowy, zamiast pozwolić, by dokonała tego ewolucja? Czyżby Boży pierwotny plan wykorzystania ewolucji jako stwórczego narzędzia zawiódł? Jeśli ziemia i jej mieszkańcy są wynikiem milionów lat ewolucji, to Boża obietnica stworzenia nowego nieba i nowej ziemi10 nie ma sensu. Czy Bóg będzie potrzebował milionów lat, aby stworzyć [ewolucyjnie] nową ziemię i nowe Jeruzalem?

Problemy naukowe

Koncepcja stwarzania przez Bóg życia na ziemi za pomocą procesów mutacji i doboru naturalnego rodzi liczne problemy naukowe. Trudności wynikają z niemożności wyjaśnienia tą teorią pewnych cech obecnych zarówno w zachowanych skamielinach, jak i występujących w naturze żywej.

Po pierwsze, jeśli Bóg stwarzał stopniowo, ewolucyjnie przez miliony lat, to powinniśmy oczekiwać obecności w zapisie kopalnym stopniowego pojawiania się organizmów. Dolne warstwy osadów powinny zawierać małą różnorodność prostych organizmów kopalnych, a górne — dużą różnorodność skamielin organizmów wysoce złożonych. Byłoby to zgodne z modelem stopniowego rozwijania się form życia. Ale nic takiego nie ma miejsca. Zapis kopalny pokazuje nagłe pojawienie się złożoności i różnorodności w dolnych warstwach osadowych. Mówi się nawet o „eksplozji kambryjskiej” — nagłym pojawieniu się skamieniałych organizmów w dolnej części kolumny geologicznej. Przyjmuje się, że większość organizmów kambryjskich zamieszkiwało dno oceanu. Ale istnieją inne organizmy pogrzebane w skałach poniżej warstwy kambryjskiej (zwanych prekambrem). One również zastanawiają ewolucjonistów, ponieważ także pojawiają się nagle w zapisie kopalnym i nie są wyraźnie związane z organizmami kambryjskimi. Nagłe pojawienie się zarówno organizmów prekambryjskich, jak i kambryjskich niezbyt dobrze pasuje do modelu ewolucyjnego, ale za to może być wyjaśnione w ramach modelu potopu, w którym organizmy te były jednymi z pierwszych pogrzebanych na początku światowego potopu opisanego w Księdze Rodzaju11.

Po drugie, stopniowa ewolucja — czy to kierowana przez Boga, czy też nie — zakłada istnienie wielu form pośrednich w zapisie kopalnym. Powinny zachować się liczne skamieliny takich form przejściowych, od najdawniejszych do współczesnych. I znów zapis kopalny tego nie potwierdza. To, co widzimy, to nagłe pojawienie się form życia na różnych poziomach osadowych. To prawda, że różne grupy lub organizmy pojawiają się na różnych poziomach — na przykład płazy pojawiają się w niższych warstwach niż gady, a te ostatnie pojawiają się pod ssakami. Ale to wcale nie musi oznaczać stopniowej ewolucji od płazów, przez gady, do ssaków. Zapis kopalny powinien pokazać płynne przejście pomiędzy różnymi grupami zwierząt i roślin, z setkami lub tysiącami form przejściowych. Ale one nie istnieją.

Trzeci problem naukowy dla teistycznego ewolucjonizmu wynika ze złożonego charakteru struktur biologicznych (cząsteczek, komórek i narządów). Badanie szlaków metabolicznych — zintegrowanie w komórkach informacji i funkcji — doprowadziło wielu naukowców do przeświadczenia, że przynajmniej niektóre systemy wewnątrz komórek są nieredukowalnie złożone o właściwościach wskazujących, że jest mało prawdopodobne, aby wytworzyły się etapami za pośrednictwem doboru naturalnego. Do wytworzenia się takich struktur konieczna byłaby seria licznych pozytywnie skoordynowanych mutacji genetycznych i innych zmian. Także pośrednie skamieniałości byłyby niedoskonałe lub mniej pasujące niż inne z tego samego okresu, i według standardów ewolucyjnych powinny one zostać wyeliminowane przez dobór naturalny. Dlaczego Bóg miałby stworzyć niedoskonałe, niepasujące, niekompletne struktury lub narządy, które wymagały poprawy w wyniku mutacji? Dlaczego Bóg miałby stworzyć je przez taki proces, jeśli mógłby to uczynić jednym słowem?

Brak alternatywy

To tylko niektóre teologiczne i naukowe problemy teistycznego ewolucjonizmu. Teistyczna ewolucja nie jest rozwiązaniem dla pozornego konfliktu między nauką i Biblią. Stwarza więcej problemów, niż rozwiązuje, bo wymaga przemyślenia na nowo każdego aspektu wiary opartej dotąd na Biblii. Innymi słowy, teistyczny ewolucjonizm nie jest realną alternatywą dla stanowiska biblijnego — to zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość, Boga, Pismo Święte, ludzkość, zbawienie, naturę, dobro i zło. Lepszym rozwiązaniem jest powiedzieć: przyjęcie biblijnego modelu stworzenia prowadzi do pewnych problemów ze współczesną nauką; z kolei jeśli przyjmiemy darwinowską koncepcję pochodzenia życia, będziemy mieli problemy teologiczne; zamiast tracić wiarę w jedno lub drugie, albo w oba, lepiej zgłębiać te trudne pytania poprzez studium Pisma Świętego i naukę, a Duch Święty niech nas w tym studium prowadzi. Mamy niedoskonałą wiedzę i niedoskonałe umysły — zatem nieuchronnie musi dochodzić do pewnych napięć w naszym rozumieniu rzeczywistości. Pytanie jest następujące: w jakim napięciu jesteśmy skłonni żyć? Wszyscy żyjemy wiarą — chrześcijanie jedną wiarą, a darwiniści inną. Lepiej się z tym pogodzić, niż proponować fałszywe rozwiązania jak teistyczny ewolucjonizm.

Raúl Esperante

1 W tym artykule używam pojęć „religia” i „wiara” zamiennie i w odniesieniu do chrześcijańskiej wiary w opis stworzenia z Księgi Rodzaju. 2 Zob. Stephen Gould, Rock of Ages: Science and Religion in the Fullness of Life, New York 2002. 3 Niektórzy sugerują, że dni stworzenia nie były dosłownymi 24-godzinnymi dniami, ale trwającymi miliony lat okresami. 4 Łac. fiat oznacza, że Bóg stworzył słowem, bez dalszego wysiłku. 5 Mk 10,6 Biblia warszawska. 6 Chodzi o to, że według Księgi Rodzaju śmierć pojawiła się na świecie dopiero w konsekwencji grzechu Adama i Ewy. Istnieje więc związek przyczynowo-skutkowy między grzechem i śmiercią. Wszyscy grzesznicy muszą umrzeć, chyba że ktoś umrze zamiast nich. Tym Kimś był Jezus. W teistycznym ewolucjonizmie nie ma miejsca na istnienie tego związku grzech-śmierć, dlatego traci też sens koncepcja zastępczej śmierci Jezusa za grzeszników — por. Rz 5,12-21; 6,23 (przypis od redakcji polskiej). 7 Zob. Mt 10,29. 8 Zob. J 14,1-3. 9 Zob. Ap 7,17; 21,4. 10 Zob. Iz 65,17. 11 Biblia mówi: „(…) w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i otworzyły się upusty nieba” (Rdz 7,11). Bibliści sugerują, że „źródła wielkiej otchłani” odnoszą się do źródeł podmorskich, które zapełniły dno oceanu. Możliwe, że to takie procesy zabiły i pogrzebały wiele organizmów, które stały się pierwszą warstwą zapisu kopalnego powstałą w czasie potopu.
[Autor jest naukowcem w Geoscience Research Institute w Kalifornii. Przedruk z „Dialogue” 2/2013. Redakcja polska dokonała w artykule nieznacznych skrótów].
[Ramka I: Jak może Bóg Łazarza i dobrego Samarytanina, uzdrowiciel trędowatych i niewidomych, wykorzystać w stwarzaniu metodę polegającą w istocie na eliminowaniu chorych i słabych organizmów?]
[Ramka II: Jeśli Bóg stwarzał ewolucyjnie przez miliony lat, to powinniśmy oczekiwać obecności w zapisie kopalnym stopniowego pojawiania się organizmów, ale nic takiego nie ma miejsca]