Trzy kobiety…

1936

J.K.: – Co można jeszcze napisać o Annie German? Mięliśmy już serial filmowy, kilka wydanych książek, wspomnienia jej przyjaciół. Czy jest coś, czego jeszcze nie wiemy?

M.H.: – Tak. Polecam więc książkę pt. Człowieczy los  Irmy Martens-Berner, matki Anny German. Dzieło to   zawiera nieznane zapiski z dziennika autorki odnalezionego po jej śmierci w 2007 roku. Jest to zatem publikacja  inna od dotychczasowych. I co ważne, jej recenzentami byli mąż i syn Anny German.

czlowieczy-los-1
Książka wraz z płytą DVD do nabycia w księgarni Wydawnictwa Znaki Czasu

– Wiemy, że czasami życie pisuje bardziej gorzkie scenariusze, niż pokazują filmy. A jaki scenariusz zawiera książka Człowieczy los?

– Jest to głównie historia Irmy Martens–Berner, która opowiada o powikłanych losach jej rodziny, powrocie do korzeni, jej młodości w czasach bolszewickiej rewolucji i okrutnej machinie stalinowskiego terroru. Z tej historii przebija jednak niezwykła duchowa siła autorki. To historia kobiety utrudzonej, ale nie przegranej, okaleczonej utratą najbliższych, ale nie złamanej.

– Jakby literacka f o t o g r a f i a minionej epoki?

– Nie tylko. Jest w niej szereg ciekawych wątków. Na przykład z lektury książki wynika, że to właśnie babka Anny German wywarła na Irmę największy wpływ. Przez całe życie ją wspierała i doradzała jej. Na zdjęciach w książce jest prawie zawsze obecna. W ogóle ta spisana po wielu latach autobiografia zadziwia faktograficzną precyzją. A przecież, gdy to spisywała, Irma Martens-Berner była już bardzo leciwą damą.

– Co sprawiało, że te kobiety były jak pomniki z brązu? Rodzinny dom? Surowe protestanckie wychowanie, ich motto życiowe: celowość działania, przyjaźń, obowiązkowość?

– Na to pytanie czytelnik sam znajdzie odpowiedź w  książce… Ale przede wszystkim było to ogromne  przywiązanie do wartości rodzinnych i duchowych.

– Trzy kobiety. Babka, matka i córka. I mężczyźni ich życia. W cieniu. Zepchnięci na plan dalszy. Jednak w tym bogatym świadectwie o ludzkich losach nie mogło zabraknąć postaci nader ważnej – córki Anny.

– Z pewnością. Książka zawiera nieznany dotąd w literaturze opis dzieciństwa Anny German. Jest on naprawdę odkrywczy. I to jest niewątpliwy walor tej książki. Oto jak wspomina swoją małą Anię jej matka:

„Aneczka rosła i dobrze się rozwijała mimo ciężkich warunków życia. Była zawsze bardzo spokojnym dzieckiem. Nigdy o nic nie prosiła. Kiedyś, gdy miała 4 latka, poszłam z nią do sklepu z zabawkami. Weszłyśmy do sklepu, a ona wybrała tylko jedną. Chciałam jej kupić więcej, ale ten mały mądry człowiek powiedział:  Nie mamo, wystarczy. Pocałowała mnie w rękę. I tak było zawsze”.

Anna German była pewnością zjawiskiem muzycznym. A jaką była kobietą… ?

– To trudne pytanie, ale w jakimś sensie można chyba rzec, że Anna German nie wyśpiewała do końca pieśni swojego życia – jak napisała jej matka. Tak też to odbierałem w częstych rozmowach z mężem Anny German, Zbigniewem. Z książki wynika, że bolesne i trudne życie Anny przypomniało, iż istnieją artyści, których sukcesy rodzą się wśród cierpień i dramatów. I za to chyba tak ich… cenimy. Jako osoba wyłączona na kilka lat z życia zawodowego Anna German wnosiła potem na estradę tę szczególną tonację zadumy nad człowieczym losem. Była zatem kobietą o lirycznym usposobieniu, uporządkowanym wnętrzu, wyciszoną.

 „Myślę często: Co by było, gdyby można było życie zacząć od nowa, a do tego z pełnią wiadomości? Gdyby to życie, już przeżyte, było brulionem, jak się mówi: na brudno, a to drugie na czysto!?”

– To Wierszynin z Trzech sióstr Czechowa. A jakie życie, swoje, zapisałaby Anna German, gdyby żyła od nowa, na czysto?

– Hm… Na pewno równie piękne jak to, które pozostawiła za sobą.

– To znaczy, że Anna nie umarła na zawsze, nieprawdaż? Że żyje nadal w naszej pamięci, a kiedyś, być może, gdy spotkamy ją po drugiej stronie, zaśpiewa jak dawniej: Uśmiechaj się… Do każdej chwili uśmiechaj się…

– Pewnie tak

——

Rozmawiali: Mirosław Harasim – wydawca książki Człowieczy los oraz Jan Kot – dyrektor programowy Ośrodka Radiowo-Telewizyjnego „Głos Nadziei”.