Zwierzaki na receptę

1680

Pozwolić dziecku na zwierzaka w domu czy nie? Ten dylemat zaprząta głowę niejednych rodziców, którzy próbują zmierzyć się z błagalnymi prośbami dzieci o posiadanie zwierzęcia. 

Badania nad wpływem zwierząt na rozwój i wychowanie dzieci mają już za sobą długą tradycję. Jedne z nich, przeprowadzone już w roku 1958 przez amerykańskiego psychiatrę dziecięcego Borisa Levinsona, pokazały, że bliskość zwierzęcia ułatwia nawiązanie kontaktu z osobami chorymi psychicznie. Zainspirowało to kolejnych naukowców do opracowywania i wprowadzania w życie spotkań terapeutycznych z udziałem zwierząt.

I tak narodziła się animaloterapia, w której wyróżnia się między innymi: dogoterapię, czyli terapię z udziałem psa, felinoterapię — z udziałem kota, delfinoterapię, alpakoterapię czy hipoterapię — z udziałem koni. O dobroczynnym wpływie jazdy konnej na zdrowie człowieka pisał już Hipokrates w IV wieku p.n.e. Animaloterapię stosuje się obecnie wobec osób z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną, z zaburzeniami psychicznymi czy specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, wobec ludzi starszych oraz nieprzystosowanych społecznie.

W przypadku tej ostatniej grupy warto przywołać program prowadzony od lat 90. w Waszyngtonie pod nazwą Prison Pet Partnership Program (więzienne partnerstwo z pupilem). W ramach programu zaangażowano osadzone w więzieniu kobiety do szkolenia i opieki nad psami. Poza formą resocjalizacji uczestniczki programu mogły zdobyć certyfikat, który umożliwiał im wykorzystanie zdobytych umiejętności po zakończeniu odbywania kary. W ramach programu systematycznie monitorowano dalsze losy kobiet i okazało się, że w tej grupie odsetek recydywistek wyniósł zero, co zdaniem badaczy potwierdziło terapeutyczne działanie kontaktu ze zwierzętami.

Inne badania, przeprowadzone przez Erikę Friedmann, dotyczyły związku między posiadaniem zwierzęcia a przeżywalnością osób po zawale serca. Zarówno te badania, jak i wiele podobnych przyniosły bardzo ciekawe wyniki. Początkowo przypuszczono, że decydującym czynnikiem warunkującym większą przeżywalność jest aktywność fizyczna właścicieli psów. Okazało się jednak, że kontakt z innymi zwierzętami domowymi, w tym także obserwacja rybek w akwarium istotnie obniżają poziom trójglicerydów, cholesterolu i ciśnienia tętniczego, czyli głównych czynników odpowiedzialnych za powstawanie chorób sercowo-naczyniowych. Natomiast łagodne dotykanie, głaskanie i zabawa ze zwierzęciem stymuluje wydzielanie endorfin (czyli naturalnych substancji przeciwbólowych, tak zwanych hormonów szczęścia), a jednocześnie obniża poziom hormonów stresu — kortyzolu i noradrenaliny.

Dlatego też kontakt ze zwierzęciem uspokaja, rozluźnia i pobudza funkcje odpornościowe organizmu. Warto też wspomnieć o niezwykłych właściwościach kotów, które potrafią wyczuć bolesne miejsca na ciele człowieka i układając się na nim, pomagają uśmierzyć ból. Sierść kota bowiem jest najonizowana ujemnie, a chore miejsce dodatnio, dlatego kot neutralizuje szkodliwe jony.

Skoro kontakt ze zwierzęciem stał się uznaną terapią wspomagającą leczenie i działającą dobroczynnie na zdrowie psychofizyczne człowieka, to być może powinno się przepisywać go na receptę? A jeśli sprawdza się w sytuacji powrotu do zdrowia, to czy nie warto zainwestować w profilaktykę i zapewnić sobie w domowych warunkach kontakt ze zwierzęcym terapeutą?

Obecność zwierząt w rodzinie wpływa pozytywnie na relacje rodzinne, ucząc empatii, otwartości na drugą osobę oraz okazywania uczuć. Przez to, że zwierzęta akceptują nas bezkrytycznie — takimi, jakimi jesteśmy — budują naszą pewność siebie, uczą samoakceptacji i dają poczucie bezpieczeństwa.

Do dziś pamiętam cichy pomruk mojej kotki, kiedy wskakiwała mi na kolana, układała się na nich i dopóki nie wstałam od biurka późno wieczorem, patrzyła, co robię, i mruczała głaskana przeze mnie leniwie. Działała jak lek uspokajający po ciężkim i stresującym dniu. Obserwacja zwierzęcia i zabawa z nim, czy to samemu czy razem z innymi członkami rodziny, przynoszą radość i budzą śmiech. Tak naprawdę jest to sposób na wartościową rodzinną rozrywkę!

W przypadku dzieci obecność zwierząt stymuluje rozwój zmysłów, mowy i myślenia. Rozwija także funkcje poznawcze, sprzyja rozwojowi społecznemu oraz poprawia komunikację i koncentrację uwagi. Zajmowanie się zwierzęciem stymuluje rozwój zdolności motorycznych, a przede wszystkim uczy dzieci odpowiedzialności i zaufania, rozwijając ich wrażliwość na innych.

Zwierzęta pomagają nam także przejść przez chwile samotności, choroby czy depresji, oferując swoje przywiązanie, miłość i zwyczajną obecność. Według badań, osoby, które ukończyły 65. rok życia i posiadają zwierzę, rzadziej chodzą do lekarza niż te, które w swoim otoczeniu nie mają zwierzęcia.

W Bożym planie stworzenia człowiek miał żyć w harmonii z przyrodą, w tym także ze zwierzętami. Miał podziwiać ich piękno i cieszyć się ich obecnością.

A tak naprawdę to nie wiadomo, czy to my dajemy więcej naszym zwierzętom i jesteśmy im potrzebni, czy to one bardziej obdarowują nas i to my ich bardziej potrzebujemy, by nauczyć się cieszenia życiem, śmiania, ufania, okazywania uczucia i… podziwiania Boga Stwórcy. Bo jak powiedział Leonardo da Vinci, nawet najmniejszy kotek to arcydzieło. Czyje?

Beata Baron

Ramka:

Przez to, że zwierzęta akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy, budują naszą pewność siebie, uczą samoakceptacji i dają poczucie bezpieczeństwa