Koronapokalipsa, czyli wysiew pseudoproroctw

1755

Pandemia przyniosła z sobą temat końca świata, o którym spekuluje się w mediach, przywołując różnych współczesnych „proroków”.

Czy koronawirus to zwiastun rychłej zagłady? Czy można mówić o koronapokalipsie? Czy 2020 to data końca świata? To zadziwiające, jak skłonni jesteśmy wszędzie szukać tych przepowiedni, tylko nie u Stwórcy. Owszem, czasem zahaczamy o Jego Słowo, ale nawet wtedy są to bardziej fantazje niż pokorne studium.

Jeane Dixon i rok 2020

Jeane Dixon, zmarła kilka lat temu jedna z najsłynniejszych współczesnych wróżek, wyznaczyła rok 2020 jako ten, który zapoczątkuje zagładę. I nic to, że wcześniej datą tą miał być według niej rok 1962… Nie wyszło, więc apokalipsę trzeba było przełożyć! Ale ponieważ Dixon — której pomocy udzielali duchowi przewodnicy — ostrzegała przed zamachami na Mahatmę Ghandiego, Martina Luthera Kinga i Jana Pawła II, zanim do nich doszło, szybko stała się prawdziwą gwiazdą goszczącą w Białym Domu i telewizji. Twierdziła też, że Antychryst urodził się 5 lutego 1962 roku, o siódmej rano i jest w prostej linii potomkiem faraona Echnatona i królowej Nefretete. I że w 2020 roku zacznie się wojna między Chrystusem a szatanem… I choć Dixon starała się nawiązywać do Biblii, to jak widać, niewiele z niej rozumiała.

Nostradamus i zarazy

Czy wyeksploatowany podczas przełomu tysiącleci Nostradamus ma dziś coś do powiedzenia dla poszukujących sensacji? Mniej, bo jego centurie odczytywane są przede wszystkim w kontekście konfliktu zbrojnego, ale i o zarazkach coś się znajdzie. Na przykład czterowiersz 77 z Centurii VIII, który ma być zapowiedzią konfliktu zbrojnego trwającego 27 lat, podczas którego zostanie wykorzystana broń biologiczna i nuklearna, w swej końcówce mówi tak: „Czerwony grad, woda, krew i ciała pokrywają ziemię”. Komentatorzy dopatrują się tu m.in. środków użytych do rozprzestrzeniania zarazków… Uważają, że te najbardziej mrożące krew w żyłach wizje dotyczą początku XXI wieku, jak ta w czterowierszu 16 z Centurii I: „zaraza, głód i śmierć z rąk żołnierza”. W czterowierszu 46 z Centurii II Nostradamus precyzuje apokaliptyczne szczegóły: „Kiedy wielki cykl stuleci odnowi się, spadną krew, mleko, głód, wojna i choroby, na niebie widziany będzie ogień ciągnący za sobą iskrzący się ogień”.

Nad magicznymi czterowierszami Nostradamusa łamał sobie głowę niejeden, tylko po co…?

Kody Drosnina

Michael Drosnin, autor Kodu Biblii, doszukał się w Piśmie Świętym tajemniczego szyfru przepowiadającego wszystkie wydarzenia na ziemi. Stosując kabalistyczne metody interpretacyjne, Drosnin miał odnaleźć zapowiedź końca naszego świata w wyniku wojny atomowej. Nie wpasował się ani w pandemię, ani w rok 2020. Zresztą do konfliktu miało dojść w 1996, 2000 lub 2006 roku na Bliskim Wschodzie. W rzekomo zakodowanym tekście biblijnym krzyżować się miały frazy: „wojna światowa”, „zagłada nuklearna”, „terroryzm”, „Jerozolima”. A ponieważ Drosnin „znalazł” również obok nazwy krajów: Libia, Iran, Syria, wywnioskował, że wojna rozpocznie się od ataku sprzymierzonych sąsiadów na Izrael. Pikanterii proroctwu Drosnina dodawał fakt, że w miejscu opisywanym przez Księgę Apokalipsy jako Armagedon, a zinterpretowanym przez Drosnina jako starożytne miasto izraelskie Megiddo, miała się znajdować jedna z największych izraelskich baz lotniczych. Stamtąd — jak dowodził — mógł wyjść nuklearny konflikt i objąć swymi skutkami cały świat.

Prorocza porażka, która jednak przyniosła autorowi sławę i pieniądze.

Absurdy Carthane’a

Na Drosnina zapatrzył się chyba Vincet Carthane, autor książki Aimed at America: Bible codes that shoot down deceivers, który twierdzi, że w Ewangeliach jest mnóstwo kodów wskazujących na 2020 rok jako ostatni dla rodzaju ludzkiego. Jednym z nich ma być fakt, że krzyż przypomina literę „T”, która jako dwudziesta w alfabecie łacińskim wskazuje na rok z podwójną dwudziestką — 2020. A żeby było jeszcze ciekawiej — dwie dwudziestki symbolizują dwa krzyże, czyli… drugie przyjście Chrystusa! Ale jakby i tego było mało, Carthane dokłada trochę kabalistycznych szczegółów. Na przykład w Ewangelii Jana, w rozdziale 20. i wersie 20. znajdujemy takie oto słowa: „A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana”…

Inne znaki przytaczane przez Carthane’a są tak niedorzeczne, że pozostaje tylko żałować straconego na lekturę czasu.

Wieszcze z Jerozolimy

Jednym z szeroko cytowanych wieszczów rychłego końca jest rabin Yosef Berger z Jerozolimy. Według niego koronawirus jest jedną z dziesięciu plag, jakich doświadczymy w ramach zagłady przed (pierwszym) przyjściem Mesjasza. Mają one przypominać te, które spadły na Egipt, i zapowiadać wielką wojnę Goga i Magoga z Bogiem.

Owszem, Biblia, a dokładnie Księga Apokalipsy, mówi o plagach spadających na świat tuż przed przyjściem Chrystusa — tyle że tym drugim i jest ich siedem. Do tego są dość precyzyjnie opisane i żadna nie przypomina koronawirusa…

Ale inny rabin — Yosef Pinto powiązał pandemię SARS-CoV-2 z Pismem Świętym, a dokładnie z Księgą Ezechiela: „I spadnie moja furia na miasto Sin, egipską twierdzę”1. Skąd to powiązanie? Bo nazwa Sin po hebrajsku oznacza… Chiny.

Chrześcijańskie pomyłki

F. Kenton Beshore, prezydent Światowego Stowarzyszenia Biblii, kilka lat temu wytypował przełom 2020 i 2021 roku jako koniec istnienia naszego świata. Wtedy miałoby dojść do zapowiedzianego w Piśmie Świętym powrotu Chrystusa. I nic to, że sam Chrystus oznajmił, że „o tym dniu i godzinie nikt nie wie”2

Harold Lee Lindsey, autor 15 książek traktujących o końcu świata i przedstawiciel dyspensacjonalizmu, koncepcji teologicznej ewangelikalnych chrześcijan zakładającej m.in. dosłowną interpretację proroctw dotyczących Izraela, wyznaczył koniec świata najpierw na 1988, potem 2018, w końcu na 2028…

Chrześcijanie z kręgu dyspensacjonalistów głównego bohatera ostatniej bitwy świata upatrują w Izraelu, zapominając, że Nowy Testament usunął etniczne i geograficzne odniesienia Starego Testamentu. Współczesnym Izraelem jest lud Boży, który przyjął Mesjasza — czyli chrześcijanie. Ostatnia bitwa nie zacznie się więc od konfliktu żydowsko-arabskiego, jak typują niektórzy. Nie będzie to też konflikt z udziałem Rosji, Chin i Iraku, jak interpretowana jest przez nich wzmianka o rzece Eufrat przy opisie szóstej plagi w Księdze Apokalipsy: „A szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu słońca droga stanęła otworem”3. Dalej jest mowa o trzech demonach, które gromadzą świat na wielką wojnę w miejsce „zwane po hebrajsku Har-Magedon”4.

Kim naprawdę są owe demony — „trzy duchy nieczyste, jakby ropuchy”?5. Czy mogą to być mocarstwa i czy Armagedon może oznaczać dolinę Megiddo?

Dosłowna Apokalipsa?

Pojmowanie apokaliptycznego „Eufratu” jako rzeki, „Babilonu” jako miasta w Iraku, a „Izraela” jako państwa w Palestynie jest sprzeczne z Nowym Testamentem, który usuwa geograficzne odniesienia. Apokalipsa nie jest zapisem konfliktów międzynarodowych, lecz historią dwóch Kościołów: Bożego i odstępczego, czyli historią podzielonego chrześcijaństwa. Geografia starożytnego Bliskiego Wschodu ilustruje w tej księdze duchowe zmagania czasów końca. W miejsce starożytnego Izraela Nowy Testament wprowadza pojęcie Izraela duchowego — dzieci według wiary, a nie „według ciała”6. Babilon symbolizuje to samo co wszetecznica — odstępczy Kościół, system religijny, który sprzedał czystą wiarę za wpływy polityczne. Eufrat, zgodnie z apokaliptyczną interpretacją rzeki, oznacza ludy7 — to symbol narodów, które wspierają duchowy Babilon, czyli religię zamieszania i władzy. Podobnie jak w czasach perskiego króla Cyrusa, kiedy wyschnięcie Eufratu spowodowało upadek Babilonu, tak podczas szóstej plagi duchowy Babilon — Kościół straci wsparcie narodów świata, co pociągnie jego niespodziewany upadek8. Armagedon nie jest wojną narodów, lecz kulminacją duchowego boju między Chrystusem a szatanem. Dotyczy rozproszonego po świecie ludu Bożego, a nie militarnego starcia. Trzy nieczyste żaby to demoniczne przeciwieństwo trzech aniołów, którzy wzywają do oddania chwały Bogu, i tak jak trójanielskie poselstwo ma obwieścić prawdy Boże „wśród każdego narodu”9, tak demony pójdą na świat, aby zwieść jego mieszkańców10. Trudno również w królach ze wschodu widzieć armię muzułmańską czy też innych przywódców maszerujących na Izrael, skoro królowie ci ukazani są jako sprzymierzeńcy Jezusa. Z kolei apokaliptyczny wschód bibliści odczytują jako kierunek astronomiczny — wschód niebiański11. Z tego kierunku przybył w czasach nowotestamentowych Mesjasz12, i stamtąd nadchodziła w czasach Starego Testamentu chwała Boża13. Stamtąd wróci Chrystus, Król królów, a towarzyszyć mu będą aniołowie14.

Apokalipsa wyraźnie akcentuje miejsce ostatniego konfliktu: „po hebrajsku Har-Magedon”15. Nacisk na hebrajski jest wskazówką, że znaczenia symbolu należy szukać w Starym Testamencie. Har po hebrajsku to góra, magedon może pochodzić od Megiddo lub mo’ed, czyli ‘zgromadzenie’. Jedynym miejscem w Biblii, gdzie występują te dwa słowa razem (har mo’ed), są słowa Lucyfera pragnącego zająć miejsce Chrystusa na Bożej „górze zgromadzenia”16. Armagedon symbolizuje więc ostatni wysiłek szatana, by unicestwić prawdziwych chrześcijan17. Nie może oznaczać miejsca, gdyż po pierwsze tekst mówi o górze Megiddo, a takiej nigdy nie było; po drugie Armagedon ma objąć cały świat18, a wskazywana tu przez niektórych dolina Megiddo ma zaledwie kilkanaście kilometrów; po trzecie przez dolinę przepływa potok Kiszon, a nie rzeka Eufrat, wymieniona w Apokalipsie w kontekście Armagedonu.

Policjant świata

Biblia mówi w swych proroctwach dotyczących czasów końca o totalitarnym systemie religijno-politycznym — nowym porządku świata, który ma ostatecznie przypominać średniowieczne rządy, gdy religia miała wpływ na państwo i prawodawstwo. Księga Apokalipsy nazywa to „obrazem bestii”, a przewodnią rolę — według komentatorów — przypisuje w tych działaniach Stanom Zjednoczonym. W 13. rozdziale tej księgi Ameryka — opisana jako „bestia z ziemi” — jawi się jako policjant świata, jedyne polityczne mocarstwo, które w czasach ostatecznych będzie egzekwować narzucane innym prawa, w tym religijne. Jakże znamienne wydają się słowa byłego amerykańskiego ambasadora w Watykanie Thomasa Melady’ego: „Wierzę, że USA, jako jedyna superpotęga światowa, oraz Stolica Apostolska, jako jedyna ogólnoświatowa moralno-polityczna moc, mają szczególną rolę do odegrania w przyszłości. Ich działania wpłyną na życie ludzi we wszystkich częściach świata”. Wielu religijnych i politycznych przywódców w Stanach Zjednoczonych woła o powrót „chrześcijańskiej” Ameryki sprzed konstytucji, zmierzając do usunięcia rozdziału Kościoła i państwa. Kiedy to się stanie, USA przemówią głosem apokaliptycznego smoka, a baranek przeistoczy się w bestię. Władza świecka będzie stała na straży praw religijnych. Wolność sumienia i wyznania staną się jedynie wspomnieniem. Na tym właśnie polega opisany przez Księgę Daniela i Apokalipsy wielki ucisk, gdy „zostaną zabici [ci], którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii” — nie dostosują się do narzuconych praw religijnych, lecz zostaną wierni Bożym przykazaniom19. I „nastanie czas takiego ucisku, jakiego nigdy nie było, odkąd istnieją narody, aż do owego czasu. W owym czasie wybawiony będzie twój lud, każdy, kto jest wpisany do księgi żywota. A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota, wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie”20.

„A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec”21. Niech te słowa Jezusa posłużą za komentarz wszystkim „prorokom” od wyznaczania daty ostatecznej katastrofy ziemi.

Co łączy koronawirusa z apokalipsą?

Ale czy obecna pandemia ma coś wspólnego z końcem świata? I tak, i nie. Na pewno nie jest jedną z siedmiu plag opisanych w Księdze Apokalipsy. Nie rozpoczyna powszechnego kataklizmu, który — i to jeszcze w tym roku! — zakończy dzieje ludzkości. Nie jest formą biblijnego ucisku ani Bożą karą. Ale niewątpliwie jest znakiem — jednym z wielu, które zapowiedział Chrystus22, że czas końca się zbliża. Jest też Bożym ostrzeżeniem dla pogrążonego w konsumpcjonizmie i deprawacji świata. Bożym wstrząsem, by obudzić nas z letargu i byśmy osobiście zdołali przygotować się na to największe kosmiczne wydarzenie — powrót Króla królów i Pana panów. To On stoczy ostateczną bitwę i wygra Armagedon. My mamy stoczyć nasze bitwy — wierności w najdrobniejszych sprawach i ukształtowania charakteru tak, by przypominał charakter Jezusa. A wtedy Bóg położy na nas pieczęć i zabierze do domu. I choć poprzedzą to bardzo trudne czasy: powracających epidemii, kryzysu ekonomicznego, głodu, nędzy, katastrof naturalnych, konfliktów, rozpadu rodzin, przemocy, religijnych zwiedzeń, fałszywych cudów i wielkiego zamieszania — to koniec będzie wart wszystkiego, bo „utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić”23.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

1 Ez 30,15. 2 Mt 24,36. 3 Ap 16,12. 4 Ap 16,16. 5 Ap 16,13. 6 Ga 3,28; Kol 3,11. 7 Ap 17,15. 8 Ap 18,8.17; Jer 50,33-40. 9Ap 14,7. 10 Ap16,14. 11 Ap 7,2. 12 Mt 2,2. 13 Ez 43,2; 11,22-23. 14 Jud 14-15. 
15 Ap 16,16. 16 Iz 14,13. 17 Ap 12,7. 18 Ap 14,20; 16,14. 19 Ap 13,15. Ostateczny konflikt będzie dotyczył prawdziwego i fałszywego szabatu — występującej w biblijnym Dekalogu Bożej soboty (zob. Wj 20,8-11) lub narzuconej przez ludzki system niedzieli. 20 Dn 12,1-2. 21 Mt 24,36. 22 Mt 24,4-14.21-27.29-30. 23 Rz 8,18.