Ostrożnie z nauką

986

Odróżnianie faktów od opinii jest istotne zwłaszcza w nauce. Naukowcy mają też prawo się specjalizować, ale popadają w kłopoty, kiedy przestają dostrzegać, że specjalizacja zawęża szersze spojrzenie.

Anegdota mówi o pewnym biologu, który zasłynął umiejętnością tresowania pcheł. Rozkazywał im, aby skakały, a one posłusznie wykonywały jego polecenia. Pewnego dnia, żeby pokazać znajomym, jak dobrze je wytresował, złapał jednąi zaczął jej wyrywać nogi, jedna po drugiej, a następnie kazał skakać. Posłuszna pchła za każdym razem skakała. Jednak kiedy wyrwał jej ostatnią nogę, pchła przestała skakać. Wtedy biolog stwierdził, że wielokrotne eksperymenty doprowadziły go do przekonania, że pchły bez nóg… nie słyszą. Taka była jego interpretacja. Według innej interpretacji pchła przestała skakać, bo nie miała nóg. Anegdota ilustruje rozbieżność między danymi a interpretacjami. To, że pchła bez nóg nie skacze, jest faktem — twardymi danymi. To, że pchła bez nóg nie słyszy, to tylko interpretacja, opinia. Aby odkryć, co naprawdę się dzieje, trzeba odróżniać fakty od opinii.

Naukowcy od dawna są świadomi tego problemu. Ukuli nawet termin „nauka historyczna” na oznaczenie tych dziedzin nauki, które są bardziej subiektywne i otwarte na interpretacje. W takich dziedzinach uwiarygodnienie jest znacznie trudniejsze, gdyż na przykład nie można w nich wykonać powtarzalnych eksperymentów, żeby sprawdzić uzyskane rezultaty. Wiele z tych bardziej spekulatywnych zakątków nauki dotyczy wydarzeń przeszłych, które siłą rzeczy trudniej sprawdzić, stąd określenie „historyczna”. Dziedziny takie jak kosmologia, paleontologia, ewolucjonizm, kreacjonizmi antropologia fizyczna są właśnie po stronie historycznej. Z drugiej strony, mamy „naukę eksperymentalną” — jak fizykę, chemię i niektóre obszary biologii, w tym inżynierię genetyczną — w których eksperymenty i próby można łatwo powtórzyć w laboratorium. Szczególną ostrożność trzeba zachować przy interpretacji danych związanych z nauką historyczną.

Fakt, że nauka jest zdominowana przez paradygmaty1, ma istotne znaczenie dla ogólnej oceny kwestii Boga. Paradygmaty sugerują, że istnieje socjologiczny składnik nauki, będący wyzwaniem dla czystości, obiektywizmui otwartości, jakie niektórzy naukowcy przypisują swoim dziedzinom. Jednak wtedy gdy zamiast wykazywać indywidualne, niezależne myślenie, społeczność naukowa przechodzi od silnej lojalności wobec jednego paradygmatu do silnej lojalności wobec innego paradygmatu, trudno nie uwierzyć, że istnieje istotny społeczny, socjologiczny składnik naukowych wniosków. Zmiany paradygmatów są interpretowane jako postęp, ale przeczy tej interpretacji fakt, że czasami są to zmiany wsteczne — powroty do wcześniejszych paradygmatów. Nie ulega wątpliwości, że nauka w zasadzie zmierza ku prawdzie, ale ma wiele ślepych zaułków, czasami bardzo długich, będących ścieżkami błędnychparadygmatów.

Po dziesięcioleciach intensywnego studium kwestii genezy świata, z całym szacunkiem dla wszelkich naukowych starań, jakich dołożono, aby dowieść ewolucji, wydaje się, że pogląd, iż organizmy powstały samorzutnie i ewoluowały od prostych do złożonych, powoduje ogromne problemy naukowe. Choć wielu ludzi akceptuje ewolucjonizm, to trudno znaleźć dane na jego potwierdzenie, podczas gdy ogrom danych wydaje się mu zdecydowanie przeczyć. Ponadto szereg naukowców podnosi pytania dotyczące ewolucjonizmu i pisze książki na ten temat2. Związane z tym problemy podnosi Huston Smith, wybitny profesor filozofii z Uniwersytetu w Syracuse, który mówiąc o ewolucjonizmie, stwierdza: „Według naszej osobistej oceny, żadna inna teoria naukowa nie jest darzona przez współczesnych ludzi takim zaufaniem, mając ku temu tak nieproporcjonalnie słabe dowody”3. W kwestii braku dowodów ewolucjonizm zdecydowanie przoduje.

Odczuwamy nieco zniewalającej mocy paradygmatu, kiedy widzimy, jaką pewność okazują niektórzy ewolucjoniści wbrew brakowi dowodów. Douglas Futuyama z Uniwersytetu Michigan napisał podręcznik ewolucjonizmu szeroko używany w Stanach Zjednoczonych. W książce tej stwierdził, że „współcześni biolodzy ewolucyjni nie przejmują się tym, aby wykazać realność ewolucji. Co do tego nie ma już wątpliwości i nie było ich już od stu lat”4. Kiedy nauka przejawia taką pewność, zwłaszcza wobec mnóstwa przeciwnych dowodów, przechodzi od poszukiwania prawdy do ogłaszania dogmatów. Ewolucjonizm to objaw nadmiernej pewności siebie zeświecczonej nauki.

Nauka ma tendencję do izolowania się. Thomas Huxley oświadczył kiedyś, że nikt nie może być „szczerym synem Kościoła i jednocześnie wiernym żołnierzem nauki”5. Taka postawa odzwierciedla skłonność nauki do ekskluzywizmu. Naukowcy często oświadczają, że nauka i religia to dwie odrębne sfery. Możemy odseparować od siebie różne dziedziny wiedzy, takie jak literatura, ekonomia i psychologia, ale celowe ignorowanie niektórych z nich, jak ignorowanie religii przez naukowców, może jedynie prowadzić do zakłóceń na drodze do odkrycia prawdy. Jej poszukiwanie musi obejmować jak najwięcej dostępnej wiedzy, zwłaszcza kiedy zadajemy szerokie pytania, takie jak pytanie o genezę wszystkiego. Im więcej możliwości bierzemy pod uwagę, tym bardziej jest prawdopodobne, że dotrzemy do poprawnego wyjaśnienia.

Niestety, skłonność do ekskluzywizmu i izolacji w nauce jest niezwykle silna. Z tego powodu nauka czasami usiłuje tworzyć wyjaśnienia dotyczące tego, co leży poza jej kompetencjami. Większość naukowców zdaje sobie sprawę, że nauka jest potęgą, a więc niełatwo rezygnują z potęgi nauki. Przyczynia się to do poczucia wyższości, odgradzając naukę od innych sfer poszukiwania prawdy, które także są częścią rzeczywistości. Tak oto wyolbrzymianie sukcesów nauki prowadzi do zahamowania dążenia do prawdy. Naukowcy mają prawo specjalizować się w nauce, ale popadają w kłopoty, kiedy przestają dostrzegać, że jednym z ograniczeń specjalizacji jest to, że zawęża ona szersze spojrzenie. Specjaliści zazwyczaj nie potrafią myśleć o niczym więcej poza swoją wąską dziedziną.

Czy nauka nie jest nieuczciwa, kiedy arbitralnie wyklucza Boga, a jednocześnie twierdzi, że zna prawdę w kwestii genezy? Choć czasami w nauce dochodzi do świadomych zwiedzeń, to zasadniczym problemem w tym konflikcie nie jest celowe zwiedzenie, ale coś, co nazywamy samozwiedzeniem — stanem, w którym naukowcy są pewni, że mają rację,a inni się mylą. Uważają, że Boga można wykluczyć, bo przecież większość naukowców stara się wyjaśniać i wyjaśnia niemal wszystko bez odwoływania się do Boga. Samozwiedzenie wydaje się oczywiste, kiedy naukowcy wierzą, że pewne organizmy żyły setki milionów lat wcześniej, niż świadczą o tym ich ślady w zapisie kopalnym, gdyż są pewni, że ewoluowały z innych rodzajów i potrzebowały na to mnóstwo czasu. Choć naukowcy zazwyczaj sądzą, że mają rację, to historia uczy, że nauka często się myliła. Naukowcy muszą zwracać więcej uwagi na dane naukowe, a mniej na to, aby zgadzać się z innymi naukowcami.

Ariel A. Roth

1 Paradygmat — przyjęty sposób widzenia rzeczywistości w danej dziedzinie, doktrynie itp. (https://sjp.pwn.pl — przyp. red. pol.). 2 Zob. np. M.J. Behe, Darwin’s black box: The biochemical challenge to evolution, New York 1996; F. Crick, Istota i pochodzenie życia, Warszawa 1992; M. Ridley, The problems of evolution, New York, Oxford 1985; J. Wells, Icons of evolution: Science or myth? Why much of what we teach about evolution is wrong, Washington 2000. 3 Zob. H. Smith, Forgotten truth: The primordial tradition, New York, Hagerstown 1976, s. 132. 4 Zob. D.J. Futuyma, Evolutionary biology, wyd. 3, Sunderland 1998, s. 28. 5 T.H. Huxley, Darwiniana: Essays, New York, London 1871 (1893), s. 149.

[Skrót rozdziału z książki autora pt. Nauka odkrywa Boga, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2020].