Piwniczna wspólnota

141

Jako chłopiec nie lubił kościoła. Ale poczucie wspólnoty, którego doświadczył, gdy wybuchła wojna, okazało się kluczowe dla jego życia.

Bobby mieszkał wraz z rodziną w Holandii. Był jeszcze dzieckiem, kiedy jego rodzice zostali adwentystami. Jednak on nie był z tego zadowolony. Z niechęcią chodził do kościoła. Wolałby spędzać sobotę1, grając z przyjaciółmi w piłkę. Oczywiście miał też inne powody. Nie lubił kościoła, ponieważ nabożeństwa odbywały się w piwnicy starego warsztatu rowerowego, i to w dzielnicy, która nie cieszyła się dobrą reputacją. Co powiedzieliby jego przyjaciele, gdyby dowiedzieli się, gdzie chodzi do kościoła? Bobby był pewien, że wyśmialiby go! Ten piwniczny kościół bardzo go zawstydzał. Często chodził w niedziele z przyjaciółmi do imponujących katedr. Znajomi pytali go wówczas: Bobby, gdzie chodzisz do kościoła? On zbywał te pytania milczeniem. Aż pewnego dnia stało się coś niewyobrażalnego. W sobotę nie było zajęć, więc przyjaciele Bobby’ego
chcieli pójść z nim na nabożeństwo. Bobby nie wiedział, co zrobić, gdyż nie chciał, aby jego przyjaciele zobaczyli ten obdrapany budynek kościelny w piwnicy.

Gdy wszystko tonie w chaosie

W tym czasie sprawy nabrały innego obrotu. 10 maja 1940 roku oddziały Hitlera zaatakowały Holandię. Całe miasto wypełniło się żołnierzami. Nie obyło się bez strzałów. Następnego dnia był szabat. W sobotni poranek matka zaczęłaubierać dzieci. Ojciec Bobby’ego zapytał: „Co ty wyprawiasz? Jest przecież wojna. Nie idziemy dzisiaj do kościoła”. Ale matka odpowiedziała: „Dzisiaj jest dzień zgromadzenia ludu Bożego”. Dyskusja została zakończona i poszli na nabożeństwo. Kiedy dojechali na miejsce, inni już tam byli. Karabiny maszynowe i bomby nie mogły ich powstrzymać. Członkowie zboru przywitali się czule: „Nawet gdy wszystko tonie w chaosie, nadal mamy siebie nawzajem”. Od tej chwili Bobby był dumny ze swojego piwnicznego kościoła.

To był trudny czas. Panował ucisk i głód, lecz członkowie Kościoła trzymali się razem podczas tych ciężkich chwil. Jeśli tylko ktoś z nich miał choć trochę mąki lub mleka, dzielił się z innymi i w ten sposób wszyscy mieli co jeść. Ich życie zależało od ich wspólnoty. Członkowie zboru wiele wycierpieli ze strony Niemców. Niektórzy zginęli podczas bombardowania. Starszy diakon stracił dom oraz syna. Pewnej soboty byli jak zwykle zgromadzeni na nabożeństwie. Właśnie mieli je rozpocząć, gdy nagle usłyszeli odgłos kroków. Niemiecki żołnierz schodził po schodach. Starszy diakon, który stracił syna i dom, zagrodził mu drogę i krzyknął: „Wynoś się! Czy nawet tutaj nie możecie zostawić nas w spokoju?”. Żołnierz odpowiedział: „Ale ja jestem waszym bratem. Przyszedłem oddać Bogu cześć”. Te słowa zmieniły wszystko! Diakon zrobił mu przejście i powiedział: „Jeżeli przyszedłeś, aby oddać cześć Bogu, to jesteś moim bratem”.

W rodzinie

Takiego rodzaju wspólnoty doświadczył Bobby. Z początku myślał, że straci swoich przyjaciół, kiedy oni dowiedzą się, gdzie chodzi do kościoła. Jednak w rzeczywistości było wręcz odwrotnie. W środowe popołudnia chłopcy nie mieli żadnych zajęć szkolnych. Chodzili więc do miasta nad przystań, żeby przyglądać się dużym statkom. Podczas jednej z tych wycieczek zachciało im się pić i potrzebowali odpocząć. Zapytali Bobby’ego: „Bobby, nie masz tu w okolicy jakiejś cioci lub wujka?”. Bobby nie miał żadnych krewnych w mieście, ale mieszkali tam członkowie zboru, do których rodzice zwracali się: bracie, siostro. Byli oni więc jego ciociami i wujkami. Bobby odpowiedział: „O tak, ciocia Emma mieszka w tej okolicy”. Postanowili ją odwiedzić. Ciocia przywitała ich ciepło. „Bobby, jak miło, że wpadłeś w odwiedziny”. Bobby odpowiedział: „Przyprowadziłem również kilku kolegów”. Na to ona odrzekła: „Bobby, twoi przyjaciele są moimi przyjaciółmi”.

Teraz Bobby był bardzo dumny ze swojego kościoła. Skąd wiedział, gdzie mieszkają wszyscy jego „wujkowie i ciocie”? To proste. Członkowie zboru często odwiedzali się nawzajem. Łączyła ich prawdziwie chrześcijańska więź. Bobby wyrósł w tej wspólnocie i nauczył się kochać Jezusa oraz swój Kościół. Później został jednym z najsłynniejszych misjonarzy adwentystycznych oraz profesorem zajmującym się sprawami misji na Uniwersytecie Andrewsa w Stanach Zjednoczonych. Nazywa się Gottfried Oosterwal. Wspólnota, jakiej doświadczył w dzieciństwie w swoim zborze, ukształtowała jego dozgonną służbę w Kościele.

Kościół to nie tylko nabożeństwo, misja czy poselstwo, choć te elementy są bardzo ważne. Nieodzowną cechą Kościoła jest wspólnota. Kościół, w którym nie ma głębokich relacji, przestaje być kościołem w biblijnym znaczeniu tego słowa. Każdy z nas potrzebuje wspólnoty, by wzrastać w wierze. Pragniemy głębokich, autentycznych relacji z innymi. Potrzebujemy wymiany doświadczeń, zachęcenia, napomnienia, wspólnej modlitwy. Bóg nie chce, byśmy w osamotnieniu zmagali się z przeciwnościami na naszej drodze życia. 

M.D.

1 Adwentyści dnia siódmego święcą sobotę, siódmy dzień tygodnia, zgodnie z czwartym przykazaniem biblijnego Dekalogu, i uczestniczą w tym dniu w nabożeństwie (zob. Wj 20,8-11).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj