Jak się poruszać w świecie emocji, by nie zbłądzić i by ta podróż stała się pełną radości przygodą życia?
Świat emocji to miejsce, do którego niektórzy woleliby nie zaglądać. Jedni ignorują w ogóle jego istnienie, odwołując się w relacjach z innymi tylko do świata racjonalnego. Drudzy, co odważniejsi, podejmują próbę przedarcia się przez gąszcz emocji, może trochę na oślep i bez przygotowania, ale jednak. Cieszy to, że coraz więcej jest takich, którzy zdając sobie sprawę z tego, że świat emocji wpisany jest w nasze człowieczeństwo, szukają wskazówek i drogowskazów, jak się w nim poruszać, by nie tylko nie zbłądzić, ale by ta podróż stała się pełną pasji i radości przygodą życia.
Emocje pojawiają się w nas już od pierwszych chwil naszego życia, wyznaczają nasze spontaniczne zachowanie i pierwsze reakcje. Niemowlęta komunikują się z otoczeniem głównie na poziomie emocjonalnym. Nie możemy zapanować nad pojawianiem się różnych emocji, ale możemy zadecydować, po jakie zachowanie sięgniemy pod ich wpływem. Dlatego jedną z ważniejszych umiejętności, w jaką rodzice mogą wyposażyć swoje dzieci, jest umiejętność radzenia sobie z emocjami. W jaki sposób jednak rozwijać inteligencję emocjonalną u dzieci?
Po pierwsze nazywajmy emocje, których doświadczają dzieci. Widząc rozzłoszczonego czterolatka, zwykle zwracamy mu uwagę na jego niestosowne zachowanie. Racjonalnie tłumaczymy, że tak nie wolno, że trzeba przestać płakać, krzyczeć itp. Zamiast tego lepiej jest nazwać emocję, która takie zachowanie spowodowała. Nazywając to uczucie, okazujemy dziecku zrozumienie i oswajamy tę emocję, dając dziecku siłę do poradzenia sobie z tym, co przeżywa. Dajemy mu odczuć, że jesteśmy obok i że niezależnie od tego, co czuje. Dzieci i młodzież nie zawsze są w stanie dokładnie określić, co się z nimi dzieje i jakie emocje nimi powodują. Potrzebują obecności mądrego dorosłego, który im to nazwie. Proste słowa: widzę, że jesteś zły są pierwszym krokiem do oswojenia złości i pokazania, jak w konstruktywny i bezpieczny sposób możemy ją wyładować. Nazwanie uczuć, przez uświadomienie problemu, ułatwia dziecku uporanie się z nim.
Umiejętność nazywania własnych uczuć i radzenia sobie z nimi jest jednym z czynników wpływających na dobrostan psychiczny, od którego m.in. zależy, jak będziemy radzić sobie ze stresem. Wyróżnia się osiem cech tzw. osobowości silnej immunologicznie, dzięki którym potrafimy zachować zdrowie i dobrostan psychiczny doświadczanych stresorów. Dwie z tych cech wiążą się bezpośrednio z umiejętnością rozpoznawania uczuć i radzenia sobie z nimi – są to wrażliwość na sygnały wewnętrzne i zdolność do zwierzeń.
Nazywając emocje, jakich doświadcza dziecko, uczymy je zarówno wrażliwości na to, co odczuwa, jak i dajemy mu poczucie akceptacji – niezależnie od tego, co przeżywa. To poczucie akceptacji i zrozumienia sprawia, że nie boi się ono dzielić się tym, co czuje – najpierw z rodzicami, a następnie z innymi bliskimi mu osobami. Potrzeba akceptacji jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju człowieka. Doświadczając akceptacji, człowiek może się zmieniać, spojrzeć na siebie i swoje problemy z innej perspektywy, czuje się ważny i potrzebny, ze wszystkimi jego cechami i emocjami, jakie przeżywa. Kiedy człowiek czuje akceptowanym takim, jakim jest, staje się niezależny i może zacząć zastanawiać się nad tym, jak chciałby się zmienić, zrealizować więcej z tego, do czego jest zdolny.
Rozwój tych dwóch umiejętności rozpoczyna się na początku życia i w dużej mierze zależy od tego, czy rodzice stworzą dziecku możliwość rozpoznania jego uczuć, nazywania ich oraz radzenia sobie z nimi. Będzie to miało wpływ nie tylko na jego relacje z innymi, ale także na radzenie sobie w życiu ze stresem.
Nazywanie i akceptowanie emocji dziecka nie oznacza, że zgadzamy się z każdym jego zachowaniem. Wraz z nazwaniem emocji możemy powiedzieć dziecku, w jaki sposób może sobie z nią poradzić. Na przykład: Widzę, że jesteś wściekły na siostrę. Powiedz jej to, ale jej nie bij. Ważne jest jednak, by nie mieć od razu gotowej na wszystko recepty, ale najpierw nazwać to, co czuje dziecko, i kiedy to możliwe, pozwolić mu znaleźć rozwiązanie samemu. Dzięki temu umożliwiamy dziecku samodzielne skonfrontowanie się z problemem. Pamiętajmy, że to my, dorośli, jesteśmy dla naszych dzieci przykładem, i że często ich emocjonalne zachowanie jest odwzorowaniem naszego.
Przeżywanie emocji to część naszego człowieczeństwa, bez nich nie bylibyśmy w pełni sobą. Dlatego też już małym dzieciom powinniśmy stworzyć bezpieczne środowisko wychowawcze, w którym mogą mówić o nich bez obawy, że zastaną wyśmiane lub zaprzeczy się temu, co przeżywają; środowisko, w którym nauczą się wyrażać je w sposób, który nie będzie krzywdzący ani dla nich, ani dla innych.
Warto też pamiętać, że złość dziecka nie jest wymierzana personalnie w rodziców czy rodzeństwo, a wynika z poczucia bezradności wobec tego, co przeżywa. Dlatego tak ważne jest, by dziecko miało świadomość obecności mądrego dorosłego, który nazwie jego emocje i wskaże konstruktywny sposób ich wyrażania. Tłumienie ich i zaprzeczanie temu, co dziecko czuje, powoduje tylko nagromadzanie się ich, co w końcu doprowadzi do gwałtownego wybuchu lub chorób psychosomatycznych i na pewno nie pomoże dziecku wykształcić w sobie wrażliwości na to, co przeżywa oraz zdolności do dzielenia się tym z innymi.
Beata Baron