Reasumpcja Bożej woli

378

To, czy reasumpcja jest czymś dobrym, czy raczej złym i niewłaściwym, zależy przede wszystkim od tego, jakiemu ma służyć celowi.

Reasumpcja jest powtórzeniem głosowania, jeśli jego wynik budzi uzasadnione wątpliwości, czyli nie odzwierciedla woli głosujących. Reasumpcja to także ponowne rozpatrzenie sprawy, ponowna ocena, wyciągnięcie nowych wniosków, powtórne rozważenie podjętej już decyzji z jednoczesnym unieważnieniem, uchyleniem skutków poprzedniego rozstrzygnięcia. Określa się ją także mianem autorewizji. Gdy są rzeczywiste podstawy do zmiany decyzji, warto zastosować reasumpcję, lecz nadużyciem byłoby stosowanie reasumpcji do skutku i rozpatrywanie sprawy z pominięciem praworządności, aby wreszcie osiągnąć swoje własne cele. Może zdarzyć się tak wówczas, gdy ktoś uparcie dąży do przyjęcia swojego rozwiązania, a sprzeciwia się wszelkim innym, bądź też jednym ludziom jest nieprzychylny, a innym sprzyja, motywowany dbałością o siebie i swoich popleczników.

Pytania

A czy w relacjach z Bogiem możemy mówić o czymś w rodzaju reasumpcji? Czy byłoby to uzasadnione i w jakich sytuacjach? Jeśli kiedykolwiek w swym życiu szukałeś Bożej woli, to wiesz, jak ważne jest, by prosić nie tylko o jej poznanie, ale przede wszystkim o gotowość na przyjęcie odpowiedzi, której On udzieli, i siłę do jej realizacji. „Staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał”1 — powiedział Jezus, przebywając na tej ziemi. Jego słowa, uczynki, codzienna postawa ukazywały, że życie najlepsze jest wtedy, gdy czyni się to, co Bóg w swej prawości akceptuje.

W 20. rozdziale Ewangelii Łukasza2 zapisana została rozmowa odkrywająca ogromne znaczenie postawy, którą człowiek szukający Bożej woli przyjmuje w swoim sercu. Grupa bardzo religijnych ludzi podeszła do Jezusa, pytając: „Powiedz nam, jaką mocą to czynisz albo kto ci dał moc”. To pytanie pada nie po raz pierwszy, bowiem już wcześniej wielokrotnie domagali się od Jezusa znaków potwierdzających Jego autorytet. Wspomniana rozmowa miała miejsce na kilka dni przed ukrzyżowaniem Chrystusa, co oznacza, że mieli już ponad trzy lata, by patrząc na Jego życie, przekonać się, że jest posłanym przez Ojca Zbawicielem świata. Dysponując pełnią dowodów potwierdzających, że Jezus jest Mesjaszem, wciąż podawali w wątpliwość Jego boskie pochodzenie. Czy pytając po raz kolejny o to samo, rzeczywiście przyświecało im szczere pragnienie poznania prawdy, czy raczej, ponieważ nie chcieli zaakceptować Bożej woli, ich stałe dopytywanie jawi się bardziej jako szukanie wymówki, by nie czuć zobowiązania do podążania za Panem Jezusem i okazania Mu posłuszeństwa?

Człowiek o szczerym i otwartym sercu rozpozna źródło niezwykłej mocy i duchowego autorytetu w życiu Chrystusa. Gdy przekazywał On prawdy Słowa Bożego, „zdumiewały się tłumy nad nauką jego, albowiem uczył je jako moc mający”3. Apostoł Piotr, wspominając Jego życie i służbę, z pasją mówił „o Jezusie z Nazaretu, jak Bóg namaścił go Duchem Świętym i mocą, jak chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich opętanych przez diabła, bo Bóg był z nim”4. Zbawiciel miał duchową siłę, by doskonale objawiać charakter Ojca, „co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni”5. On nauczał, pomagał innym i żył w wyjątkowy sposób, codzienne przyjmując od Boga Ojca niezbędną do takiego życia moc.

Wielu zastanawiało się, czy Jezus Chrystus rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje. Niektórym jedynie raz powiedział On, że jest Mesjaszem, który ma zbawić świat, a oni, ponieważ ich serca były otwarte dla Boga, z wiarą przyjmowali Jego słowa. Bywało jednak, że ludzie pytali wielokrotnie, a chociaż odpowiedź brzmiała wyraźnie, to w zatwardziałości swoich serc odrzucali Bożą prawdę. W istocie bowiem pytanie o Jezusa i Jego wolę jest pytaniem o to, czy człowiek pragnie żyć zgodnie z Jego naukami i z całego serca podążać za Nim.

Czasami potrafimy bardzo długo modlić się i pytać o Bożą wolę wcale nie dlatego, że tak gorliwie staramy się ją poznać, ale dlatego, by wreszcie usłyszeć to, co pokrywałoby się z naszą wizją. W związku z tym, że zdecydowaliśmy już sami — okazujemy lęk i brak zaufania do Jego planów. Pragniemy jedynie, aby poparł On nasz wybór, mimo że nie zgadza się z Jego wolą dla naszego życia. Widzimy, jaką drogę Bóg nam wskazuje, ale zamiast nią iść i podjąć właściwe działania, wolimy wciąż pytać. Boża odpowiedź nie będzie miała znaczenia dla tych, którzy w uporze trwają w swoim nastawieniu. Pewnego dnia, gdy Jezus przebywał w świątyni, „wtedy Żydzi obstąpili go i rzekli: Jak długo trzymać będziesz dusze nasze w napięciu? Jeżeli jesteś Chrystusem, powiedz nam wyraźnie. Odpowiedział im Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie; dzieła, które ja wykonuję w imieniu Ojca mojego, świadczą o mnie”6. Bardzo istotne jest w życiu pytanie o Bożą wolę oraz szukanie jej. Jest jednak coś o wiele ważniejszego — gotowość na jej przyjęcie i zaangażowanie się w jej wypełnianie. 

Dylematy

Na postawione Mu pytanie o źródło Jego autorytetu Chrystus odpowiedział: „Zapytam i ja was o pewną rzecz, a powiedzcie mi: Czy chrzest Jana był z nieba, czy od ludzi?”. To pytanie dotykało szczerości ich motywacji, a odpowiedź na nie ukazałaby, na czym naprawdę im zależy. Czy życie i służba Jana Chrzciciela były wyrazem Bożego powołania, czy też był to jedynie zryw człowieka kierującego się swoimi ambicjami? Szczerze odpowiadając na tak postawione pytanie, w istocie jednocześnie sami udzieliliby odpowiedzi na pytanie, które wcześniej postawili Jezusowi. Jan bowiem wyraźnie świadczył o Jezusie jako Mesjaszu, który zgładzi grzech świata. Przyjmując więc jako prawdziwe jego słowa, powinni w pełni zaakceptować Chrystusa.

„Oni zaś rozważali to, mówiąc między sobą: Jeśli powiemy: Z nieba, to rzecze: Czemuście więc mu nie uwierzyli? Jeśli zaś powiemy: Od ludzi, cały lud ukamienuje nas, jest bowiem przekonany, że Jan jest prorokiem”. Znamienne, że zastanawiali się nie nad tym, co jest prawdą, lecz z jaką ewentualną reakcją i jakimi konsekwencjami spotkałaby się ich decyzja. Zamiast uczciwie rozważyć pytanie Jezusa i odpowiedzieć zgodnie z rzeczywistością, bardziej niż na poznaniu Bożej woli zależało im na własnych poglądach i opinii innych. Uznając prawdę, musieliby wszak dokonać wielu zmian w swoim życiu, a na to nie mieli ochoty. Poszukując Bożej woli, nieraz staniemy przed dylematem, czy bardziej zależy nam na aprobacie większości, czy Pana Boga. Często bowiem w życiu nie da się doświadczyć obu tych aprobat jednocześnie. Tamto kościelne zgromadzenie, zamiast przyjąć Bożą wolę i realizować ją bez względu na konsekwencje, wolało zagłosować za tym, co im się bardziej w danej chwili opłacało. Czy to osobiście, czy w jakiejkolwiek wspólnocie, jeśli sprawa jest słuszna, a decyzja właściwa, to bez względu na to, komu z ludzi się narazimy, na czyją niechęć i niezadowolenie wystawimy, powinniśmy iść drogą, którą Pan Bóg wskazuje. Z wdzięcznością przyjąć Jego rozwiązanie, które zawsze jest najlepsze, nawet jeśli teraz tego nie dostrzegamy.

„Odpowiedzieli więc, że nie wiedzą skąd” i ta postawa kalkulowania nie tylko nie pozwoliła im podążać za Bożą wolą, ale spowodowała też utratę szacunku w oczach innych ludzi. „To i ja wam nie powiem, jaką mocą to czynię” — odpowiedział Jezus. Gdy człowiek modli się o poznanie Bożej woli, jednak słowa powiedz mi nie są zespolone z prawdziwą potrzebą jej rozumienia i wypełniania, lecz stale odrzuca Boże odpowiedzi — to pewnego dnia może usłyszeć: nie powiem ci. Sprzeciwiając się Bogu, możemy nawet sądzić, że osiągnęliśmy korzyści, cieszyć się, że coś poszło po naszej myśli, ale w ostatecznym rozrachunku każda decyzja podjęta wbrew Jego woli okaże się bolesną porażką i stratą. Choć Bóg nie akceptował stanowiska, które przyjęli, oni jednak wcale nie zamierzali go zmienić. W tamtej sytuacji reasumpcja byłaby najlepszym rozwiązaniem. 

Zgromadzeni wokół Jezusa niestety nie chcieli zweryfikować swojego spojrzenia na Niego ani pozbyć się nieuzasadnionych uprzedzeń. Zamiast dokonać reasumpcji własnych poglądów, uparcie próbowali dokonać raczej reasumpcji Bożej woli. Boża doskonałość i prawda nie podlegają jednak zmianie. „Zaiste Ja, Pan, nie zmieniam się”7 — mówi Bóg, który jest „wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”8. Wieczny, wszechwiedzący Bóg jest źródłem wszelkiej prawości i prawdy, a Jego wola tą, którą zawsze możemy bezpiecznie przyjąć i stosować w życiu. Zamiast próbować naginać rozumienie Bożej woli do swoich grzesznych pragnień, powinniśmy być gotowi nagiąć swoje egoistyczne serce do posłuszeństwa Panu Bogu. Nie powinniśmy odrzucać Jego nauki aż do skutku, bowiem wynik takiego działania będzie tragiczny, lecz raczej aż do skutku starać się podporządkować Jego prawu oraz prowadzeniu.

Odpowiedzi

Pan Bóg w swej ogromnej miłości bardzo chętnie i z wielką otwartością objawia człowiekowi swą wolę, ponieważ pragnie, byśmy wiedzieli, jak żyć. On zaprasza: „Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz”9. Ilekroć nie wiemy, jak postąpić, możemy z wiarą prosić o Boże prowadzenie, a On wskaże nam najlepsze rozwiązanie i da siłę, by je zrealizować. On zapewnia: „Pouczę ciebie i wskażę ci drogę, którą masz iść; będę ci służył radą, a oko moje spocznie na tobie”10. Życie najszczęśliwsze jest wtedy, gdy zgodne jest z Bożą wolą, dlatego On nie ukrywa jej przed nami, lecz chętnie daje możliwości jej poznania i siły do wypełnienia. W swojej dobroci nie może postępować wobec nas inaczej, jak tylko prowadząc najlepszą drogą.

Prosząc w szczerości serca: powiedz nam, będziemy mogli usłyszeć Bożą odpowiedź. Powinniśmy także pamiętać, że „jeśli ktoś chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga”11. Najpełniej Boże zamiary poznają ludzie, którzy z ufnością przyjmują Jego odpowiedzi i gotowi są je zastosować. Natomiast ci, którzy chcieliby ograniczyć się jedynie do poznania, zaspokojenia ciekawości, nie doświadczą radości płynącej z zaufania w Boże Słowo i stosowania go w życiu. 

Pan Jezus puentuje całą rozmowę słowną ilustracją, przedstawiając dwóch synów i ich prawdziwe reakcje na wolę ich ojca12. „Synu, idź, pracuj dziś w winnicy” — zwrócił się z prośbą do pierwszego z nich, a on chociaż zadeklarował, że postąpi zgonie z życzeniem ojca, jednak nic nie uczynił. Taką samą prośbę ojciec skierował i do drugiego syna, który mimo że na początku odmówił, po zastanowieniu podjął się jej wypełnienia. „Który z tych dwóch wypełnił wolę ojcowską?” — zapytał Jezus. Oczywiście ten, który naprawdę wykonał pracę zleconą przez ojca. W istocie obaj synowie doświadczyli reasumpcji, dokonali ponownej oceny i zmienili swe decyzje. W przypadku pierwszego było to jednak ogromną szkodą. Drugi natomiast, żałując odrzucenia woli ojca, ostatecznie chętnie zaangażował się w jej pełnienie. Przykład ten tchnie nadzieją dla nas wszystkich, gdy opieramy się przyjęciu Bożej woli i zamykamy serca na Jego prowadzenie. Wtedy zastanówmy się, rozważmy raz jeszcze, przeżyjmy skruchę i bez zwlekania, z radością wykonajmy to, czego pragnie Bóg, a co jest przecież dla nas najlepsze.

Bądź wola Twoja — każdego dnia z tak wielu serc płynie do Boga ta modlitwa. Niech zawsze będzie to autentyczne wołanie o wypełnianie się Bożych planów w życiu. Chociaż bowiem ten skażony grzechem świat przemija, „kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki”13

Piotr Stachurski

1 J 5,30. 2 Zob. Łk 20,1-8. 3 Mt 7,28-29. 4 Dz 10,38. J 5,19. 6 J 10,24-25. 7 Ml 3,6. 8 Hbr 13,8. 9 Jr 33,3. 10 Ps 32,8. 11 J 7,17. 12 Zob. Mt 21,28-32. 13 1 J 2,17.