Religia wieku cynizmu

502

Jakiego kościoła jesteś wyznawcą? Jakie bóstwo czcisz? Co jest twoją pasją? Czemu poświęcasz się i w czym znajdujesz radość?

Obraz pierwszy: Kilkanaście lat temu na oczach pewnego ojca rozegrała się tragedia. Jego mały synek wpadł do studni. Chwilę potem w tej studni był już ojciec. Wskoczył natychmiast, nie myśląc, czy to ma sens, czy to jest bezpieczne i czy uda się go uratować. Wskoczył i uratował. Czy chciałbyś mieć takiego tatę?

Obraz drugi: Kilkuletni chłopczyk był jedynym ratunkiem dla swojej młodszej siostry. Trzeba jej było podać krew, a chłopiec mógł być jedynym dawcą. Lekarz zapytał chłopca, czy odda krew swojej siostrze. Chłopiec zacisnął usta, w kącikach oczu pojawiły się łzy, ale kiwnął głową, że tak. Wbito igłę, podłączono aparaturę i krew zaczęła spływać do pojemnika. Po chwili chłopiec zapytał doktora: Proszę Pana, czy to już? Czy ja już umieram? Chłopiec źle pojął, czego od niego oczekiwano. Wiedział, że krew to życie. Myślał, że ma oddać siostrze całą krew, czyli oddać swoje życie. Myślał, że oddając krew siostrze, będzie musiał umrzeć. Mimo to chciał ją oddać. Czy chciałbyś mieć takiego brata?

Miłosny pościg

Z Bożą miłością jest dokładnie tak samo. Bóg patrząc na swoje dziecko — człowieka zatraconego w grzechu — powiedział: Nie chcę, aby umierał, lepiej, gdy ja umrę. Biorę ten grzech na siebie. Z miłości do ciebie skacze do studni. Z miłości do ciebie oddaje krew. Przychodzi na ten chory świat i oddaje swoje życie dlatego, że cię kocha i chce cię wynieść z zatraconej ziemi. Oto najbardziej szalona historia miłosnego pościgu — Bóg przybierający ciało, schodzący na ziemię i umierający za ciebie. To On podjął inicjatywę. Ale w wieku cynizmu idea Bożej miłości została poniżona. Slogan „Bóg cię kocha” jest rzucany tak bezmyślnie, że dla wielu ludzi stracił jakiekolwiek znaczenie. Wielu chrześcijan wygląda tak, jak gdyby chrześcijaństwo upadło, jak gdyby Bóg ich nie kochał. Tymczasem poselstwo Bożej miłości jest najbardziej dynamicznym poselstwem na ziemi, zdolnym zaspokoić potrzebę duszy. Niektórym trudno iść za Jezusem. Są zawiedzeni sobą, swoim chrześcijaństwem, zniechęceni i pokonani. Niestety wierzą, że Jezus też się na nich zawiódł.

A jak wygląda twój Jezus? Gdybyś miał narysować Jego portret, co byś narysował? Czy jest On łagodny i dobry, a może nieco wycofany i zbyt miękki? A może jest zagniewanym, budzącym przestrach wojownikiem z płonącym mieczem i błyskawicą? Być może czasami uśmiecha się otoczony dziećmi albo dodaje otuchy jako Dobry Pasterz dbający o swoje owce? A może stoi lekko odwrócony od ciebie, ma splecione ramiona, a głowę pochyla w takim geście, jakby był rozczarowany tobą? Kto chciałby pójść za takim Jezusem? Jeżeli twój wizerunek Jezusa nosi rysy twoich okoliczności życiowych, twojego kościoła, twoich cynicznych znajomych, twojego rodzica, którego ciężko zadowolić, albo surowego kaznodziei, czy obłudnego chrześcijanina, to taki Jezus okaże się wkrótce mało atrakcyjny. I nic dziwnego.

Gorliwi wyznawcy

Obraz trzeci: Ludzie zrywają się wcześnie rano, nastawiają dwa budziki, żeby mieć pewność, że się obudzą i nie przegapią nabożeństwa. Przez cały tydzień rozmawiają o tym, co działo się na poprzednim, a ich ekscytacja kolejnym coraz bardziej rośnie. W radiu codziennie prowadzone są rozmowy, które przypominają słuchaczom, co się działo na poprzednim nabożeństwie, pojawiają się też zapowiedzi kolejnego. Kiedy przychodzi dzień nabożeństwa wierni załadowują swoje SUV-y i sedany na wiele godzin przed wydarzeniem. Pośpieszcie się, znowu mamy opóźnienie; jest szósta rano, nabożeństwo za pięć godzin, musimy zdążyć na czas! Niektórzy muszą zaparkować pięć kilometrów od kościoła, bo parkingi przeładowane, inni przyjechali wieczorem dnia poprzedniego, żeby zdążyć, i rozbili namioty na trawniku, aby mieć szansę wejść do kościoła. A drogi do kościoła zakorkowane, miejsca przepełnione, nawet w ostatnim rzędzie. Pogoda ohydna, ale to nie ma znaczenia; masy zaczynają napełniać budynek, a poziom ekscytacji wzrasta. Nabożeństwo się zaczyna, wszyscy stoją tak, jakby mieli już nie usiąść! Po kilku godzinach ludzie zaczynają patrzeć na zegarki. Każdy myśli tak samo: mam nadzieję, że kazanie się przedłuży!

Niestety nie jest to opis nabożeństwa, ale… meczu futbolowego! Kościoły na zachodzie Europy w większości są opustoszałe, ale rozgrywki piłkarskie w Niemczech, Holandii czy Anglii cieszą się znakomitą frekwencją. Pewien profesor religioznawstwa z Pensylwania State University w USA uważa, że pasja umiłowania sportu nie tyle przypomina religię, co raczej jest religią! Jej świątynie to wielkie stadiony, istna Ziemia Święta, do której zdążają co weekend pielgrzymi. W Portugalii futbol to też religia, nawet stadion w Lizbonie Estadio da Luz jest nazywany potocznie katedrą, a gwiazdy futbolu to bogowie. A fani — jacy zapaleńcy skłonni do ogromnych poświęceń, żeby obejrzeć mecz!

Dla wielu religią są pieniądze. A jednak i tu można znaleźć wyjątki. Tom Monaghan to niezwykle bogaty Amerykanin, właściciel 7000 pizzerii w 66 krajach. Zatrudnia 120 tys. pracowników, a jego coroczny zysk to 3,5 mld dolarów. Pewien dziennikarz przeprowadzał z nim wywiad na temat jego sukcesu. „Kiedy z nim rozmawiałem — relacjonuje — widziałem człowieka, którego nie zepsuły pieniądze, mówił o nich beznamiętnie. Zapalał się dopiero wtedy, gdy zaczynał mówić o Bogu. Wtedy błyszczały mu oczy, a w głosie dźwięczała jakaś nuta czułości”.

Przy czym rozpalają się twoje oczy? Czy twoje serce płonie, gdy mówisz o Bogu, gdy o Nim myślisz i za Nim tęsknisz? Płonie ten, kto żyje pasją i miłością, kto zapala i pociąga innych. Gdy ludzie tak płoną, inaczej wygląda świat. Gdy kochanek płonie — kochanka nie ziewa; gdy poeta płonie — świecą mu się oczy; gdy kaznodzieja płonie — nawracają się słuchacze. Czy inni widzą, że moje oczy płoną dla Niego? Czy jest we mnie ten ogień? Czy czasem to, co powinno płonąć, nie tli się zaledwie…?

Test życia

W życiu nie potrzeba wcale wielkich prób, żeby się przekonać, jaka jest nasza miłość i gorliwość dla Boga. Wystarczy prosty test. To, czym się w życiu kierujesz, świadczy o tym, komu lub czemu służysz. Kiedy kasjerka się pomyli w sklepie i wyda ci o 100 zł za dużo, co zrobisz? Oddasz czy schowasz uradowany do kieszeni? Kiedy uszkodzisz komuś reflektor na parkingu, bo było ślisko albo się zagapiłeś, uciekniesz cichaczem, bo przecież nikt nie widział? Może opuściłeś jakieś obowiązkowe szkolenie w pracy i nagle masz okazję podpisać na liście obecności lukę przy twoim nazwisku? Eee, to są takie drobne sprawy…

Obraz czwarty: Czterech dojrzałych wierzących ludzi rozmawiało na temat najlepszego tłumaczenia Biblii. Zostało wypowiedzianych wiele mądrych uwag, jedno tłumaczenie porównywano z drugim. Tylko jeden z rozmówców milczał. „A ty? — zagadnął go jeden z uczestników dyskusji. — Które tłumaczenie uważasz za najlepsze?”. Zapytany odpowiedział po chwili namysłu: „Uważam, że najlepsze jest tłumaczenie mojej matki”. Zapadło milczenie, ponieważ jego mama nie była osobą uczoną, nie znała ani greki ani hebrajskiego. Jej syn dodał więc prędko: „Ona przetłumaczyła mi Biblię na życie”.

Wpoiliśmy sobie przekonanie, że nasza wiara jest szczera, nawet jeśli nie ma wpływu na nasze życie. Ale jeżeli twoja wiara nie ma wpływu na twoje uczynki, myśli i słowa, jeżeli jedne przykazania przyjmujesz, a inne odrzucasz, jeśli się nie modlisz, jeżeli pokazujesz się rzadko na nabożeństwie, to czy Bóg jest faktycznie fundamentem twojego życia? Po ataku na World Trade Center wszystkie okoliczne kościoły były przepełnione. Przez pół roku…

W okolicach Dodomy w Tanzanii jest pewien chrześcijański kościół. Pastor przybywa tam na nabożeństwo co trzeci tydzień, jeżeli może. Ludzie muszą iść 10, a czasem 20 kilometrów w jedną stronę, aby nie opuścić nabożeństwa. Droga nie jest łatwa, bo prowadzi przez strome zbocza, czasem śliskie po opadach, prowizoryczne kładki linowe, wąskie ścieżki przez busz. A jednak wszyscy wyznawcy przychodzą na nabożeństwo i to w odświętnych strojach!

Tabliczki serca

Czy kochasz ludzi? Czy jesteś wobec nich zdolny do poświęceń? Albo tylko uczciwy? Na jednej z wysp Morza Śródziemnego reporter donosił o kartce wywieszonej na którymś ze sklepików. Sklepikarz napisał, że musiał na chwilę wyjść i prosi, by się samemu obsłużyć i samemu sobie wydać resztę. Są rejony w Szwecji, gdzie ludzie wychodząc z domu, zamykają drzwi na klucz, ale klucz wieszają na gwoździu obok. Jest to znak, że mieszkańców nie ma, ale jeśli potrzebujesz wejść, to wejdź. Może potrzebujesz ochrony przed śniegiem i zimnem? W Arizonie domek Wojciecha Cejrowskiego nie jest zamykany, nie ma nawet zamka w drzwiach. Jest za to kartka: wędrowcze, jeśli potrzebujesz przenocować, to przenocuj, tylko posprzątaj po sobie i przynieś drewno do kominka. Na tamtym terenie to nic nadzwyczajnego. Takie tabliczki z blachy można kupić w każdym rolniczym sklepie. A jakie tabliczki można kupić w Polsce? Uwaga zły pies, a… właściciel jeszcze gorszy!

A jakie tabliczki my sobie wzajemnie zawieszamy? Co jest wypisane na tablicy mojego serca? Czy jestem listem Chrystusowym znanym i czytanym przez wszystkich ludzi? Często przechodzimy morze i ląd, aby pozyskać jednego wyznawcę, a gdy już nim się staje, to żyjemy z nim jak pies z kotem. W pierwszym okresie chrześcijaństwa można było zauważyć niebywały wzrost zborów. Zbór w Jerozolimie rósł z każdym dniem. Jakże inaczej jest dzisiaj! Na wielu miejscach, owszem, przybywa, ale… pustych krzeseł.

Chrześcijaństwo pierwszych chrześcijan nie było cotygodniowe, ale codzienne. Każdego dnia, w każdej sytuacji można było zauważyć, że chodzili z Jezusem. Życie tych chrześcijan było tak przekonujące dla innych, że ludzie ze świata chcieli mieć to coś, co mieli uczniowie Chrystusa. Czytamy, że zbory „z każdym dniem rosły w liczbę”.

A jak jest ze mną? Czy moje usposobienie przynosi atmosferę nieba, gdziekolwiek się pojawiam? Jakie słowa wypowiadam do drugiego człowieka? Czy wiesz, że można popełnić morderstwo bez noża? Mówił o tym Jezus w Kazaniu na Górze: „Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny”1. Bardzo lekko traktujemy zniszczenia spowodowane naszymi ustami, ponieważ nie dostrzegamy trupów, które pozostawiamy za sobą. 

Wyobraź sobie człowieka w kościele. Właśnie ma wyrazić swe oddanie Bogu przez uwielbienie i ofiarę, ale… nie cieszy go społeczność z bratem. Zakłócona jest harmonia więzi. Jezus mówi, że taki człowiek powinien pójść i pojednać się z bratem i dopiero wtedy wrócić, aby oddać chwałę Bogu całym sercem i z czystym sumieniem. Ellen White napisała w jednej ze swych książek, że „w każdym wieku Chrystus posiadał swój Kościół. W tym Kościele są także tacy, którzy przez pobyt w nim nie stali się lepsi”. Dlaczego? Bo nie pozwolili Duchowi Świętemu płonąć w ich sercach. Natomiast dali przystęp innemu duchowi: nieprzebaczenia, sporów, rywalizacji, niewiary, pustej religijności, nienawiści, niezdrowej ambicji. A przecież „kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”2. Biblijna miłość okazuje się w czynach. Sprawia, że człowiek staje się gotowy czynić dobro wszystkim, nie oczekując nagrody. Okazuje się ona w gotowości do znoszenia zła. Czyni człowieka cierpliwym w obliczu prowokacji. Pozwala być bezinteresownym.

Niebo musi znaleźć się w nas, zanim my znajdziemy się w niebie.

Adriana Nowak

1 Mt 5,21-22. 2 1 J 4,20.