Gdy leki już nie pomagały, tak jak powinny, udałem się po pomoc do Lekarza nad lekarzy.
Kilka lat temu wykonałem test na alergię. Okazało się, że mam uczulenie na pyłki kwiatowe od wczesnej wiosny do później jesieni. Od razu udałem się do lekarza w celu ustalenia planu działania i powrotu do zdrowia. Lekarz zapisał mi mocne leki w postaci zastrzyków, ale nie dawał nadziei na rychły powrót do zdrowia.
Ponieważ leki mi nie pomagały, przestałem je brać. Po roku objawy alergii tj. kichanie, smarkanie, bóle głowy, osiągnęły taki poziom, że zawładnęły moim życiem. Nie mogłem wykonywać niektórych codziennych podstawowych czynności ani pracować.
Wróciłem do tabletek, ale one jedynie złagodziły te objawy. Po zużyciu całej paczki pigułek objawy powinny były zaniknąć na kilka miesięcy. Nie zniknęły. Zacząłem więc kupować po kilka paczek tabletek przy każdej wizycie w aptece. Z czasem nie mogłem normalnie przeżyć dnia bez porannej tabletki, uzależniłem się od nich. Uświadomiłem sobie, że nie tędy droga, tak dalej być nie może!
Zacząłem się bardziej interesować zwalczaniem alergii naturalnymi sposobami. Gdzieś się doczytałem, że najlepszym sposobem na pozbycie się alergii byłaby 10- lub 20-dniowa głodówka. Byłem tak bardzo zdesperowany, iż perspektywa wielodniowej głodówki nie stanowiła dla mnie przeszkody, choć wcześniej tego nie praktykowałem.
Podzieliłem się tym pomysłem z pewną osobą z pracy, z którą często rozmawiałem o Bogu czyniącym cuda, uzdrawiającym… I kiedy tak opowiadałem jej o cudownych zaletach 20-dniowej głodówki, nagle uderzyła mnie myśl: Jak to? Tyle o Mnie opowiadasz, o Mej mocy uzdrawiania, że nie ma dla Mnie granic, a teraz sam chcesz korzystać z ziemskich metod? Zrobiło mi się wstyd. Ta myśl nie dawała mi spokoju przez kilka kolejnych dni.
Postanowiłem najpierw przyjść z moim problemem do Boga, tak na całość, na sto procent. Oddać Mu cześć i udać się tylko i bezpośrednio do Niego. Doświadczyć Go, a jednocześnie doświadczyć moją wiarę. Rozpocząłem biblijny trzydniowy post połączony z modlitwą.
Pierwszy dzień upłynął dość łagodnie. Czułem się świetnie. Zmobilizowało mnie to do trwania w poście. Nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy, że szatanowi to się nie podoba…
Drugi dzień. Otworzyłem oczy, usiadłem na łóżku i… po chwili straciłem równowagę i padłem na łóżko jak kłoda. Myślałem, że się nie pozbieram. Wreszcie po kilku próbach udało mi się przezwyciężyć przyciąganie ziemskie i udałem się do pracy.
Trzeciego dnia poranek był łagodniejszy. Jednak w pracy kusiło mnie, żeby coś zjeść. W porze obiadu niemal byłem gotów przerwać post, jednak Bóg mnie wzmocnił. Drugi kryzys miałem po powrocie do domu. Już się prawie poddałem, ale podtrzymywała mnie myśl o biblijnej Esterze, która prosiła swój lud, aby się modlił i pościł przez trzy dni i trzy noce. I ja prosiłem Boga o wsparcie, aby odsunął ode mnie myśli o spożyciu posiłku i dał siłę do wytrwania w poście do rana. Tak też się stało.
Rano zakończyłem post modlitwą, prosząc Boga o uwolnienie mnie od alergii oraz o to, aby to doświadczenie przyniosło Mu chwałę i posłużyło wzmocnieniu innych ludzi. Obiecałem Bogu, iż bez względu na to, co się stanie, będę się tym doświadczeniem dzielić z innymi.
Szykowałem się do wyjścia do pracy. Przy drzwiach na komodzie leżały tabletki. Odruchowo sięgnąłem po nie, aby je zażyć jeszcze przed wyjściem. Nagle uświadomiłem sobie, że przecież przed chwilą modliłem się o Bożą moc. Spojrzałem na rękę, w której trzymałem tabletki, i powiedziałem w myślach: Stop! Przecież zaufałem Komuś, kto ma moc nadziemską i jest najlepszym Lekarzem! Odłożyłem tabletki i wyszedłem. Wiedziałem, co mnie czeka, jeśli ich nie zażyję. Zamykając drzwi, czułem się, jakbym wychodził na wojnę lub w daleką drogę w nieznane.
Pierwszy dzień bez tabletek minął niezauważalnie, gdyż jeszcze odczuwałem fizyczne skutki kilkudniowego postu. Wieczorem tego samego dnia postanowiłem analizować kolejne dni i doświadczać Boga. W drugim dniu zacząłem prowadzić statystykę. Przez cały dzień kichnąłem zaledwie pięć razy, a trzy razy użyłem chusteczek do nosa. Jeszcze kilka dni temu takie objawy były normą przy jednorazowym ataku alergii, a teraz minął cały dzień. Trzeciego dnia kichnąłem tylko trzy razy, a dwa razy użyłem chusteczek. Zaczęło mi się to podobać.
W kolejnych dniach objawy dynamicznie ustępowały. A musicie wiedzieć, że na co dzień zajmuję się renowację zabytkowych mebli i często mam styczność z kurzem i środkami chemicznymi.
Jeszcze tego samego tygodnia, w wiosenną słoneczną niedzielę w ubiegłym roku, wybrałem się ze znajomymi nad wybrzeże polatać paralotnią. Aby przyjemnie latać nad wybrzeżem potrzeby jest silniejszy wiatr. W ten dzień nam go nie brakowało. Sucha trawa, liście, pył, piasek intensywnie unosiły się w powietrzu. Dla alergika były to idealne warunki, aby tam umrzeć na miejscu. Natomiast ja kichnąłem tam tylko jeden raz!
Od roku nie zaznałem powrotu objawów alergii, mimo że lekarze nie prognozowali mi pozytywnych zmian przez najbliższe lata. Natomiast ja udałem się do Lekarza na lekarzami, którego słuchają się wiatry, morze, demony oraz… alergia. Doświadczyłem nadprzyrodzonej mocy uzdrowienia, za co dziękuję Bogu i dzielę się tym doświadczeniem ku Jego chwale. Zaufajmy Mu! Pójdźmy z Nim na całość! Aby mógł czynić wielkie rzeczy w naszym życiu.
Mariusz Polakowski