O czym tu mówić? Niszczycielsko skrzywiony kawałek rury z przymocowaną nieczytelną już tabliczką rozkładu przyjeżdżających autobusów, bez żadnej wiaty. Czasem tu ktoś wysiada albo wsiada do autobusu. To wszystko. Nic nadzwyczajnego. Codzienny szary puls życia. A jednak jest tu coś nadzwyczajnego… To pies… Tak! Zwykły szary kundel, na którego nikt nie zwraca uwagi. Ale zawsze o właściwym czasie, czy to słońce, deszcz, zawierucha, śnieżyca, czy mróz, on czeka na swojego pana — czeka na autobus, którym przyjeżdża jego pan. Szary zwykły kundel nie ma zegarka, ale dokładnie zna czas przyjazdu autobusu i czeka, a na powitanie z wdzięczności merda ogonem i z radością patrzy prosto w oczy swemu panu.
To lekcja szczególna dla mnie w relacjach ja i mój Pan — Bóg. Czy mam tyle wdzięczności i radości dla swojego Pana co ten czworonogi przyjaciel? Czy wyrażam to w całym swoim jestestwie tak, jak to robi on? Przecież wszystko, co mam, pochodzi od Niego. Tak naprawdę to nie mam nic swojego oprócz jednej paskudnej rzeczy, o której trafnie powiedział Adam Mickiewicz:
Skarżysz się, że ktoś z twojej własności korzysta:
Grzech jest to jedyna twoja własność osobista.
Jeśli ktoś ma powody do skargi, to nasz Pan, gdy mówi: „Wół zna swojego właściciela, osioł żłób swojego pana, lecz Izrael nie ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie”1; „Nawet bocian w przestworzach zna swój czas, synogarlica, jaskółka i żuraw przestrzegają pory swego przylotu, lecz mój lud nie chce znać prawa Pana”2.
To takie smutne… Ludzie nie chcą znać prawa Pana. Wtedy pozostaje tylko ten zgięty w nienawiści do wszystkich i wszystkiego kawałek rury z nieczytelną tabliczką rozkładu jazdy autobusów. I tylko pies zawstydza nas swoją wiernością. On czeka na ten szczególny autobus, którym przyjeżdża jego pan.
Dziś na zdewastowanym przystanku prawa Bożego z ufnością czekam na swojego Pana, który powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”3; „Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was”4. Czekam i myślę o wierszu ks. Jana Twardowskiego:
Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać.
Jan Trojanowski
1 Iz 1,3. 2 Jer 8,7. 3 Łk 21,33. 4 J l4,18.