Spotkanie z wróżką

1890

Wiele lat temu w Piotrkowie Trybunalskim, śpiesząc się, przechodziłem przez mały park w centrum miasta. Już z daleka zauważyłem grupę Cyganek zaczepiających przechodniów. Pewnie będą chciały mi powróżyć — pomyślałem.

Nie mam nic przeciwko Cygankom, ale przeciwko wróżeniu, jako chrześcijanin, owszem. Zbliżając się do nich, intensywnie zastanawiałem się, jak odmówić. Przez skórę czułem, że nie będzie łatwo.

— Pane, powróżyć? — zapytała ubrana bajecznie kolorowo kobieta.

— Nie, dziękuję.

— Ale powróżyć? — nalegała.

— Nie, spieszę się.

— Ale to chwila. Nie pożałuje pan.

I nagle mnie oświeciło…

— Zgoda, ale pod jednym warunkiem — odpowiedziałem.

— Jakim? — zapytała zaskoczona Cyganka.

— Że najpierw ja pani powróżę.

— Jak to pan? — tu zaskoczenie przeszło w zdumienie. — A z czego chce mi pan powróżyć? Z ręki? Z kart?

— Nie z kart i nie z ręki, ale z Pisma Świętego.

Tu zdumienie na twarzy wróżbitki ustąpiło autentycznemu strachowi. Może już jej to ktoś kiedyś powiedział, a może jedynie podejrzewała, czego się może spodziewać. Powiedziałem jej, że w Piśmie Świętym wróżenie zrównane jest z czarami i ci, którzy to czynią „Królestwa Bożego nie odziedziczą”1, a wręcz przeciwnie – ich udziałem stanie się „jezioro płonące ogniem i siarką. To jest druga śmierć”2

Po tej „wróżbie” zapytałem, czy nadal chce mi powróżyć. Nie chciała. Bez słowa oddaliła się z parku z towarzyszkami.

Do dziś się zastanawiam, czy nie posunąłem się za daleko, czy nie byłem zbyt ostry, czy można było wyrazić to łagodniej…

Z drugiej strony w pewnych sytuacjach i do pewnych ludzi łagodny język nie dociera. Wiedzieli o tym nawet Jan Chrzciciel czy sam Pan Jezus. Pierwszy tak się kiedyś zwrócił do śledzących jego działalność faryzeuszy: „Plemię żmijowe, kto was ostrzegł przed przyszłym gniewem? (…) A już siekiera do korzenia drzew przyłożona; wszelkie drzewo, które nie wydaje owocu dobrego, zostanie wycięte i w ogień wrzucone”3. Podobnie do wrogich sobie liderów narodu wypowiedział się kiedyś Jezus per głupi, ślepi, obłudnicy i węże: „Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego?”4. A narodowi przywiązanemu do swojej wspaniałej świątyni brutalnie zapowiedział, że nie zostanie z niej „kamień na kamieniu, który by nie został rozwalony”5.

Pamiętam natomiast, że w czasie bezpośrednio poprzedzającym to spotkanie z Cyganką w jednym z łódzkich akademików zetknąłem się ze studentką w ciężkiej depresji. Nie chciała z nikim rozmawiać. Nic ją nie obchodziło. No, może z wyjątkiem dokończenia pracy magisterskiej, po której właściwie szykowała się już na… śmierć. Nie, nie miała raka ani innej terminalnej choroby. Była przekonana, że wkrótce umrze, bo tak jej zapowiedziała wróżka — medium podczas seansu spirytystycznego. Wcześniej była normalną młodą  kobietą z określonymi planami i ochotą do życia, aż ktoś „dla zabawy” zaprosił ją na seans wywoływania duchów i wróżenia. Z ciekawości poszła. Ku jej przerażeniu coś się w trakcie zaczęło dziać. Medium powiedziało na głos kilka faktów z jej przeszłości, o których tylko ona wiedziała, a następnie zapowiedziało, że zaraz po studiach umrze. I to wystarczyło, żeby dziewczynie odebrać chęć do życia. Bo magia i wróżby to nie zabawa, choć się może taką zdawać zwolennikom halloweenów i andrzejek. Kto mądry, trzyma się od tego z daleka.

Andrzej Siciński

1 Ga 5,22. 2 Ap 21,8. 3 Mt 3,7.10. 4 Mt 23,33. 5 Mt 24,2.