Jednym z dylematów wielu rodziców jest wciąż powracające pytanie o to, czy chwalić swoje dzieci, czy nie. A może nie chodzi o „czy”, tylko o „jak”?
Z jednej strony należy chwalić dzieci, bo przecież muszą wiedzieć, co zrobiły dobrze. Z drugiej — może lepiej nie chwalić za często, bo im się w głowach poprzewraca i wpadną w pychę, a tego byśmy nie chcieli. Tak naprawdę problem nie leży w tym, czy chwalić, czy nie, tylko jak to robić.
Wydaje się, że pochwała zawsze powinna budzić pozytywne uczucia, podnosić samoocenę osoby chwalonej i jej poczucie własnej wartości. Może się jednak okazać, że wywrze skutek inny od zamierzonego. Pochwała może być bowiem konstruktywna i destruktywna. Po czym rozpoznać, która jest która?
Pochwała destruktywna jest ogólnikowa, nie mówi o faktach, tylko podaje końcową ocenę: pięknie, bardzo ładnie, świetny rysunek, pyszna zupa itd. W konsekwencji może wywołać u osoby chwalonej różne uczucia i myśli. Jakie? Zaprzeczanie: Mówi, że jestem świetny z matematyki. Dobrze, że nie widziała poprzedniej kartkówki! Obawy: A co będzie, jak nie uda mi się następnym razem? Koncentracja na własnej słabości: Dobrze, że nie wie, jak źle poszedł mi ostatni sprawdzian. Poczucie winy: Wcale nie jestem taka, jak myśli. Niepokój — kiedy chwaląc kogoś, mówimy: Zawsze jesteś taka dobra lub Zawsze jesteś taki hojny. Chwalony niepokoi się, bo jak zareagujemy, kiedy nie będzie mógł on kiedyś sprostać naszym oczekiwaniom i nie zawsze będzie taki dobry czy hojny?
Pochwała konstruktywna nie ocenia, natomiast opisuje konkretne wydarzenia i mówi o uczuciach nadawcy. To osoba chwalona powinna wyciągnąć wnioski z usłyszanego opisu i ocenić się sama. Pochwała konstruktywna składa się zatem z dwóch części: z tego, co opisała osoba chwaląca (np. dorosły), i z tego, co w odpowiedzi na ten opis pomyślała sobie osoba chwalona (np. dziecko). I dopiero to, co pomyślało sobie dziecko, słysząc nasze słowa, jest rzeczywistą, konstruktywną pochwałą, która buduje pozytywny obraz samego siebie i podnosi jego samoocenę, a pokazując dziecku, jakie są jego faktyczne umiejętności, daje mu pewność siebie.
Jak zatem chwalić? Po pierwsze, opisz, co widzisz: Widzę zabawki ułożone na półkach, równo ustawione książki i czyste biurko. Po drugie, opisz, co czujesz: Miło jest wejść i posiedzieć w takim pokoju. Po trzecie, krótko to podsumuj: To się nazywa porządek!
Zarzucanie dziecka słowami: świetnie, super, pięknie — nic nie mówi mu o tym, jakie naprawdę jest lub co potrafi, ani o tym, jak my sami postrzegamy to, co zrobiło. Dopiero opisanie konkretnego zdarzenia, sytuacji, naszych uczuć pozwala mu wyciągnąć wnioski na swój temat, spojrzeć na siebie naszymi oczami i zauważyć, jak wiele już potrafi i może. I właśnie ta autorefleksja jest prawdziwą, rzeczywistą pochwałą. Takie pochwały nie doprowadzą dziecka ani do egoizmu, ani do zadufania w sobie.
Co więcej, tak zauważając i opisując dobre zachowania dziecka, napełniamy jego skarbiec dobrych wspomnień, do którego będziemy się mogli odwołać, kiedy zwątpi w swoje możliwości lub będzie uważało, że czegoś nie potrafi. Możliwość czerpania w trudniejszych momentach życia z tego skarbca ochroni je również przed obniżeniem samooceny i złym samopoczuciem w sytuacji porażki czy niesprawiedliwej oceny.
Kiedy zatem nadarza się okazja — chwalmy, ale opisując to, co widzimy i czujemy, a to, ile będzie pochwały w pochwale, zależy od tego, co pomyśli sobie osoba chwalona, słysząc nasze słowa.
Beata Baron