W postępowym radiu postępowy dziennikarz zadał gościom audycji pytanie:
Co Kościół ma do zaoferowania współczesnemu człowiekowi w wymiarze społecznym, ogólnoludzkim, uniwersalnym — poza zakazami i nakazami, opartymi na tym, że „ktoś tam urodził się 2000 lat temu”?
Według dziennikarza to, co dziś oferuje Kościół w postaci dawnych zakazów i nakazów nie jest tym, czego dziś najbardziej potrzebujemy, czego potrzebuje dzisiejszy świat. Dziennikarz miał oczywiście na myśli Kościół rzymskokatolicki i to jego oferta programowa dla współczesnego człowieka go interesowała.
Ale co innego było w tej wypowiedzi interesujące — to mianowicie, że dla tego postępowego dziennikarza postępowego radia zakazy i nakazy z dawnych lat, w tym biblijne, to najwidoczniej przeżytek, niepotrzebny współczesnemu człowiekowi, który zdaje się czego innego oczekiwać od współczesnego Kościoła, tego czy innego. W głosie dziennikarza pobrzmiewał wyraźny postulat, by Kościoły nie głosiły już ludziom żadnych wyrazistych oczekiwań moralnych, reguł moralnych — Niech już nam nie moralizują! Niech już nie prawią nam morałów! — ale jakieś „ogólnoludzkie”, „uniwersalne”, czyli każdemu wygodne i przez każdego akceptowalne rady, a jeszcze lepiej sugestie. Żeby po ich wysłuchaniu każdy i tak z czystym sumieniem mógł dalej robić, co zechce.
Czy zakazy i nakazy z dawnych lat to rzeczywiście przeżytek? To bardzo modne dziś tak myśleć, zwłaszcza o nakazach i zakazach biblijnych. Ale są i inne dawne złote reguły postępowania, których nikt nie śmie nawet dziś kwestionować.
Paremie na Sądzie Najwyższym
Na Placu Krasińskich w Warszawie wznosi się majestatyczny gmach Sądu Najwyższego. Jego fasada wyróżnia się olbrzymimi kolumnami — co już samo w sobie kieruje patrzącego ku dawnym wiekom. Można odnieść wrażenie stania przed starożytną świątynią sprawiedliwości. Starożytnego sznytu architekturze Sądu Najwyższego dodają jeszcze rzymskie paremie prawnicze na prawie każdej z kolumn — zasady prawne wymyślone jeszcze przez starożytnych Rzymian, ale do dziś aktualne. Tak aktualne, że współczesny Sąd Najwyższy postanowił umieścić je na swoich kolumnach, jako te, których nadal chce przestrzegać, bo tego właśnie nadal oczekuje współczesny człowiek.
Przyjrzyjmy się bliżej kilku tym paremiom.
Lepiej pozostawić bezkarnym występek złoczyńcy, niż skazać niewinnego. To zakaz wyrokowania/skazywania bez wyraźnych dowodów winy, a jednocześnie nakaz rozstrzygania wszelkich wątpliwości co do winy oskarżonego na jego korzyść. To również zakaz odpowiedzialności zbiorowej, która gotowa jest karać nawet wielu niewinnych za przewinienie jednostki, zwłaszcza gdy ta jednostka nie chce się przyznać.
Czy ten dawny nakaz/zakaz jest dalej aktualny? Ktoś odważy się powiedzieć: nie?
A tymczasem podobną myśl można znaleźć w Ewangelii Mateusza w przypowieści o pszenicy i kąkolu, w której nieprzyjaciel człowieka nasiał kąkol między zasianą przez człowieka pszenicę. A gdy zboże dojrzało pokazał się też kąkol. Pracownicy tego człowieka zaproponowali, że powyrywają go spomiędzy pszenicy. Ale on zabronił, mówiąc, żeby pozwolili obu rosnąć obok siebie aż do żniwa. I dopiero wtedy oddzieli się jedno od drugiego. Uczniowie Jezusa nie bardzo rozumieli tę przypowieść, więc im wyjaśnił znaczenie użytych symboli: „Ten, który sieje dobre nasienie, to Syn Człowieczy. Rola zaś, to świat, a dobre nasienie, to synowie Królestwa, kąkol zaś, to synowie Złego. A nieprzyjaciel, który go posiał, to diabeł, a żniwo, to koniec świata, żeńcy zaś, to aniołowie. Jak tedy zbiera się kąkol i pali w ogniu, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów i zbiorą z Królestwa jego wszystkie zgorszenia, i tych, którzy popełniają nieprawość, i wrzucą ich do pieca ognistego; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha”1.
Można nawet w pewnym sensie zrozumieć, dlaczego postępowi dziennikarze postępowych mediów nie chcą słuchać takich przesłań. Bo traktują one o odpowiedzialności za wolne, ale być może złe wybory, a oni by chcieli, żeby wszystko było wolno bez żadnych konsekwencji wiecznych i żeby Kościół, ten czy inny, im to potwierdził.
W tej przypowieści — podobnie jak w rzymskiej paremii — gdy nie mamy pewności co do sprawy, sprawcy i jego winy, kto naprawdę jest tym złym, to lepiej sprawę zostawić Bogu; Jego nikt nie oszuka. Przed Jego osądem nikt nie ucieknie. Lepiej się pomylić w łagodności i wyrozumiałości niż w surowości i pryncypialności.
Złego zamiaru nie domniemuje się. Ta zasada mówi, żeby nie traktować ludzi z góry jako przestępców. Różne państwowe urzędy i służby ciągle się tego uczą i nie mogą nauczyć, choć tak naprawdę to wina prawodawców. Ta zasada to zakaz domniemywania winy. Dopóki się jej nie udowodni, każdego należy traktować jak niewinnego.
Kolejna aktualna, choć dawna zasada.
I znów Biblia uczy czegoś podobnego: „[W] pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. (…) Ilu nas tedy jest doskonałych, wszyscy tak myślmy. (…) Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały”2. Zacytowane fragmenty Listu do Filipian, sprzed prawie dwóch tysięcy lat, każą innych traktować jako ważniejszych, uważać za lepszych, myśleć o innych dobrze, w samych superlatywach, spodziewać się po nich dobra, a nie zła.
Nieprawidłowe jest wydawanie wyroku lub opinii prawnej bez uwzględnienia całości ustawy, na podstawie jednego jej fragmentu. Mamy tu nakaz szerokiego, a nie fragmentarycznego patrzenia na rozstrzyganą sprawę. Oceniania całościowego, a nie wybiórczego. Może się okazać, że określony czyn, zasługujący w jednym przepisie na określoną karę, w innym przepisie będzie zasługiwał na karę łagodniejszą lub surowszą, w zależności od okoliczności jego popełnienia. A jeszcze inny przepis może w ogóle uznać, że pomimo dopuszczenia się czynu zabronionego do przestępstwa nie doszło — na przykład w wypadku samoobrony czy stanu wyższej konieczności.
Czy to jest aktualne, czy stare, zaprzeszłe, nieważne?
Czy podobnie nie patrzy na to Bóg? A Jezusowa ocena cudzołożnej kobiety, rzuconej Mu do stóp, żeby ją na podstawie prawa mojżeszowego osądził i skazał na ukamienowanie? Nie zrobił tego, bo spojrzał nie na sam grzeszny czyn kobiety, wąsko, i przypisaną do niego karę, ale spojrzał szeroko — na całokształt okoliczności sprawy, a zwłaszcza na nieuczciwość oskarżycieli, którym wcale nie zależało na obronie moralności publicznej, a na czymś zupełnie innym: „A to mówili, kusząc go, by mieć powód do oskarżenia go. A Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A gdy go nie przestawali pytać, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem. I znowu schyliwszy się, pisał po ziemi”3. Co pisał? Nie wiadomo, ale niektórzy twierdzą, że wypisywał na piasku grzechy oskarżycieli kobiety. Co jest bardzo prawdopodobne, zważywszy na ich reakcję na zachowanie Jezusa: „A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku”4. Zapewne zaczęli się bać, że jeśli będą drążyć, a Jezus się ugnie, następnymi do ukamienowania mogliby być oni sami. Ale Jezus nikogo nie chciał i nie chce skazywać na śmierć. Przyszedł, by szukać zagubionych grzeszników i ich ratować. Gdy zobaczył, że oskarżyciele zniknęli, powiedział do wystraszonej: „Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz”5. Nie powiedział, że cudzołóstwo nie jest już grzechem, że nie jest już zakazane, a oskarżyciele oparli się na dawnych, już nieważnych zakazach — nie. Powiedział, że jej nie potępia, ale niech już tego nie robi. Poza tym wydaje się, że Jezus skorzystał też ze starotestamentowej zasady generalnej, która pozwalała Mu odpuścić tej kobiecie. Chodzi o słowa Boga do Ozeasza: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary”6.
Na Pismo Święte też trzeba patrzeć całościowo, a nie jedynie na wyrwane z kontekstu fragmenty.
Powołujący się na własny występek nie będzie wysłuchany. Chodzi o to, że nikt nie może skutecznie dochodzić prawa do czegoś, co pozyskał na drodze przestępstwa. Złodziej nie może przed sądem skutecznie domagać się zwrócenia mu rzeczy, które wcześniej ukradł, a które ktoś inny mu zabrał albo ich właściciel mu odebrał.
Czy to ma nadal sens, czy już odeszło do lamusa i nie warto się tego trzymać?
Czy żądający ukamienowania kobiety złapanej na cudzołóstwie byli czyści jak łza, czy równie, a może nawet bardziej występni jak ona? A dlaczego Bóg nie wysłuchuje pewnych modlitw? „Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego że źle prosicie, zamyślając to zużyć na zaspokojenie swoich namiętności. Wiarołomni”7. Dla Boga motywy czynów, choćby tych wydawałoby się słusznych, ciągle są ważne, podobnie jak wiarygodność moralna tych, którzy powołując się na prawo, chcą dochodzić swoich korzyści.
Jeżeli ktoś nie czyni tego, co czynić powinien, uważa się, że czyni przeciwnie, ponieważ nie czyni. „Ależ ja nic nie zrobiłem” — słychać czasem usprawiedliwienia. Bywa jednak, że zaniechania są równie złe jak złe czyny i należy je tak traktować. Gdy człowiekowi dzieje się krzywda, „nicnierobiący”, by temu przeszkodzić, gdy ma taką możliwość, jest równy krzywdzicielowi.
Czy to też już straciło aktualność, bo dawne? Czy współczesny człowiek nie tego już oczekuje od Kościoła, żeby mu to ciągle przypominał? Czy jest coś bardziej uniwersalnego i ogólnoludzkiego niż prawda taka jak ta czy wcześniej wspomniane?
Biblia uczy tego samego: „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu”8.
Te słowa — zarówno z kolumny Sądu Najwyższego, jak i z Biblii — są szczególnie ważne w czasie kryzysu, wojny, uchodźctwa, powszechnych braków, ale też w obliczu narastającej przemocy domowej. Nie wolno być obojętnym.
Nie wszystko, co dozwolone, jest uczciwe. Generalnie uważa się, i słusznie, że co nie jest zakazane, to jest dozwolone. Ale ta stara rzymska zasada nakazuje ostrożność — bo „dozwolone” nie musi oznaczać „uczciwe”. Ta zasada uznaje, że zapisy prawa nie są w stanie objąć, skodyfikować wszelkich ludzkich zachowań, które może nawet by jakiejś ingerencji prawa wymagały, jakiegoś zakazu czy nakazu. Są rzeczy, które się prawu wymykają. Wtedy zostaje nam prawo naturalne i własne sumienie, które pozwalają się zorientować, że choć coś jest dozwolone, bo prawo nigdzie tego nie zakazało, to jednak jest nieuczciwe.
Czy ta stara zasada jest nadal jara, czy już nikogo nie jara?
A Biblia też uczy czegoś podobnego, w Liście do Rzymian — o prawie naturalnym i sumieniu: „Bo gdy poganie, którzy Prawa [Bożego — dop. autora] nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające”9.
A jeszcze bardziej podobne do rzymskiej paremii są słowa z Pierwszego Listu do Koryntian: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale nie wszystko buduje”10. Nie wszystko, co dozwolone, jest wartościowe, pożyteczne i budujące.
To, co było, znów będzie
To tylko kilka ze starożytnych zasad prawnych, zakazów, nakazów, ostrzeżeń, których ponadczasowej aktualności nikt o zdrowych zmysłach nie podważa, nie neguje ich uniwersalności.
Zobaczyliśmy, że Biblia zawiera podobne zasady, jeśli nawet nie identyczne czy wcześniejsze od rzymskich. Czy mądrze jest uznawać te biblijne za przestarzałe, a te rzymskie z fasady Sądu Najwyższego za godne najwyższego szacunku?
Biblia i jej normy moralne to nie rewia czy dom mody, gdzie każdego roku trzeba prezentować nową kolekcję, bo starą już nikt nie jest zainteresowany. A Kościoły nie są od oferowania nowości, nowego spojrzenia, odchodzenia od wyraźnych biblijnych zakazów czy nakazów, bo się na nie współczesny postępowy odbiorca obrazi.
Ale najśmieszniejsze jest, że to, co ludzie w modzie widzą nowego, najpewniej często jest powrotem do tego, co już było, tylko dla niepoznaki nazywa się to modą retro. Kolejny raz sprawdza się — nawet w modzie — dawna prawda, że „to, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem”11.
To, co stare i dawne, wcale nie jest nieważne — to często klucz do zrozumienia teraźniejszości i przyszłości. Tak w swoich czasach rozumiał odległą przeszłość apostoł Paweł, odwołując się do dziejów starożytnego Izraela: „A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków”12.
To, co stare i dawne, może się powtórzyć. Chrystus już raz przyszedł dwa tysiące lat temu, ale przyjdzie jeszcze raz. „Tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu [podczas pierwszego przyjścia — dop. autora], drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują”13. Już raz Bóg stworzył niebo i ziemię, ale stworzy je ponownie, i będzie nowe niebo i nowa ziemia „w których mieszka sprawiedliwość”14. Już raz zawarł ze swoim ludem przymierze, ale ponieważ lud je zerwał, Bóg chce je zawrzeć na nowo. Dlatego dziś oferuje każdemu z nas wejście z Nim w to Nowe Przymierze, odpuszczenia grzechów i ratunku od popełniania kolejnych i w końcu zbawienia od śmierci wiecznej — z łaski przez wiarę15.
Nie czekajmy na osobistą dobrą zmianę na każdy nowy rok — wejdźmy w taką dobrą zmianę, zawierając z Bogiem Nowe Przymierze i żyjąc w tym przymierzu z Bogiem. Wtedy nasz wewnętrzy człowiek będzie się odnawiał w Chrystusie każdego dnia16. Kto jest w Chrystusie, ustawicznie odnawia się na obraz Boga, który nas stworzył17. Nie czekaj na to odnowienie do nowego roku — Bóg czeka na ciebie każdego dnia. Porzuć grzech, kiedy tylko możesz, kiedy tylko uświadomisz sobie, że błądzisz.
I nie dajmy sobie wmówić, że te prawdy to nie to, czego oczekuje współczesny człowiek. Współczesny człowiek jest nie mniej grzeszny niż ten starożytny. Jest tak samo duchowo zagubiony, obciążony grzechem, samotny mimo bycia wśród ludzi, szukający ratunku i kierunku w życiu. To wszystko jest w Bogu. To wszystko jest w Biblii — starej, ale wciąż jarej.
Andrzej Siciński
1 Mt 13,37-43. 2 Flp 2,3; 3,15; 4,8. 3 J 8,6-9. 4 J 8,10. 5 J 8,11-12. 6 Oz 6,6 Ewangeliczny Instytut Biblijny. 7 Jk 4,3-4. 8 Jk 4,17. 9 Rz 2,14-15 Biblia Tysiąclecia. 10 1 Kor 10,23. 11 Koh 1,9. 12 1 Kor 10,11. 13 Hbr 9,28. 14 2 P 3,13. 15 Zob. Jr 31,31-34; Ez 36,26-28. 16 Zob. 2 Kor 4,16. 17 Zob. Kol 3,10.



