Co się dzieje po śmierci?

147

Czym jest śmierć i co mówi o niej Pismo Święte? Powszechne wierzenia na ten temat mają źródło zupełnie gdzie indziej oraz odpowiadają za tragicznie błędny obraz Boga.

Śmierć jest powszechnym elementem naszej rzeczywistości z kilkoma biblijnymi wyjątkami — zmartwychwstałym Jezusem oraz Henochem i Eliaszem zabranymi za życia do nieba. Z biblijnego punktu widzenia śmierć nie jest czymś, czego powinniśmy się bać. Biblia przedstawia ją niezwykle łagodnie, nazywając snem. Niestety zrozumienie natury człowieka, w tym tego, co dzieje się z człowiekiem po śmierci, zostało znacząco wypaczone wskutek deformacji Kościoła chrześcijańskiego w średniowieczu.

Przenikanie błędów do Kościoła

Lista zabobonów, grecko-rzymskich błędów, jakie przenikły wtedy do Kościoła, jest długa. Zmieniło się samo postrzeganie Boga. Zaczęto Go postrzegać przez pryzmat filozofii Platona, Sokratesa, Arystotelesa i innych greckich filozofów jako niewzruszonego, ponadczasowego i doskonałego. Przy czym niewzruszoność rozumiano jako niepodleganie emocjom, bo to Grecy uznawali za słabość. Tymczasem Biblia mówi, że „radość Pana jest waszą mocą”1 oraz że Jezus, będący Bogiem objawionym w ciele, płakał2.

Ponadczasowość Boga Grecy rozumieli jako istnienie poza czasem. Biblia zaś objawia Boga jako wkraczającego w czas. Cała biblijna narracja jest zbudowana wokół czasu — czy to proroctw, czy izraelskiego kalendarza. Bóg Biblii nie jest stoicki, statyczny, zdystansowany, ponad czasem i zupełnie od nas odłączony. Przeciwnie — pragnie być z nami, uczestniczyć w naszej przestrzeni i czasie, w naszej sferze emocjonalnej, społecznej i duchowej. Niestety grecki ideał Boga wdarł się do Kościoła, co rzutuje na dzisiejsze postrzeganie Boga.

Na słynnym fresku Rafaela Santi zatytułowanym Donacja Rzymu cesarz Konstantyn klęczy przed biskupem Rzymu i oddaje mu miasto we władanie. Miało się to rzekomo stać, kiedy Konstantyn przeniósł stolicę imperium z Rzymu do Konstantynopola. Ale choć dokument, który miał to potwierdzać, okazał się fałszywy, to koncepcja, którą wyrażał, była całkiem realna. Kiedy powstał wakat na stanowisku władcy Rzymu, biskup Rzymu zaczął być stopniowo wywyższany w całym chrześcijaństwie oraz w oczach pogan masowo napływających do Kościoła. Biskup Rzymu zaczął być traktowany jako ten, który ma tłumaczyć innym, co znaczy być chrześcijaninem.

Apostoł Paweł spodziewał się takiego obrotu sprawy. W Księdze Dziejów Apostolskich zapisano jego mowę do przywódców zboru efeskiego: „Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą”3. Paweł zapowiada tu, że największy wróg Kościoła miał tym razem zaatakować nie z zewnątrz, przy pomocy prześladowań, ale od środka, aby obalić zasadnicze doktryny składające się na chrześcijańską prawdę.

Także Jezus odniósł się do tego, mówiąc swoim uczniom, że posyła ich jak owce między wilki4. Zapowiedział im, że przyjdzie czas, kiedy ludzie będą ich zabijać, sądząc, że w ten sposób przysłużą się Bogu5. Religijni ludzie będą zabijać prawdziwych chrześcijan, i to rzekomo w imię Chrystusa. I tak się stało. W średniowieczu prawdziwy Kościół Boży był prześladowany przez oficjalny Kościół, a właściwie instytucję podającą się za Kościół. Jezus zapowiedział, że nadejdzie czas, kiedy ludzie w Kościele będą mieli tak wypaczone pojęcie o Nim i Ojcu, iż będą przekonani, że służą Bogu, zabijając, a nawet torturując wierzących.

Jeśli mamy nieprawidłowy obraz Boga, wtedy uzyskamy wykrzywioną wersję religii. Przykładem są tacy chrześcijanie, którzy chcą wszystkich na siłę wyprowadzić z błędu. Ciągle mówią, co wolno, a czego nie. Każdego chcą niezwłocznie naprowadzić na właściwą drogę i w ten sposób naprawić cały świat. W efekcie ich religia, zamiast być więzią z piękną Istotą — Bogiem — staje się zbiorem informacji. Tak jakby Bóg zbawiał ludzi za to, że są dobrze poinformowani. Jakby mówił: Nie mogę zbawiać jakichś głupoli! Zbawię tylko mądrali. Potrzebuję ludzi, którzy przekażą innym mnóstwo informacji. Idźcie, nauczcie ich wszystkiego naraz! Choć nie ma nic złego we właściwych informacjach, to są one jedynie pryzmatami, przez które mamy oglądać piękno charakteru Boga! To nie informacja ma być celem, a transformacja. Bóg pragnie nas zmienić, byśmy rozmiłowali się w Nim i Jego charakterze.

I tu pojawia się kwestia piekła. Kto sądzi, że można pogodzić wizję Boga miłości z wiarą w wieczne z woli Boga męki grzeszników w ogniu piekielnym, to w końcu nie będzie miał problemu z torturowaniem kogoś dla jego dobra, by zmusić go do skruchy dla uniknięcia piekła. Jeśli czyjś obraz Boga pozwala mu zamęczyć kogoś, żeby go ostatecznie zbawić, to taki człowiek potrzebuje nowego obrazu Boga! Taki fałszywy obraz Boga dominował w średniowiecznym Kościele. Większość średniowiecznych narzędzi tortur wymyślili ludzie Kościoła dla zmuszania heretyków do przyjęcia właściwego wyznania, aby uratować ich dusze przed wiecznym piekłem. Według takiej teologii Bóg nie tylko dopuszcza tortury, ale wręcz je zaleca! W takiego Boga wierzyła większość chrześcijan przez długie wieki! A jaki jest twój obraz Boga?

Jezus zapowiedział nadejście czasu, kiedy ludzie będą zabijać chrześcijan, sądząc, że w ten sposób służą Bogu. Paweł mówi o pojawieniu się wśród trzody Bożej wilków. Apostoł Jan napisał o antychryście: „Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina. Wyszli spośród nas, lecz nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, byliby pozostali z nami. Lecz miało się okazać, że nie wszyscy są z nas”6. Ten duch antychrysta zrodził się w Kościele i wyszedł z Kościoła już pod koniec I wieku n.e. „Po tym poznawajcie Ducha Bożego: Wszelki duch, który wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, z Boga jest. Wszelki zaś duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, nie jest z Boga. Jest to duch antychrysta, o którym słyszeliście, że ma przyjść, i teraz już jest na świecie”7.

Wszystko stało się tak szybko. W Kościele III i IV wieku zachodziły równolegle dwa procesy — dejudaizacji, czyli „odżydzania” chrześcijaństwa, i jego hellenizacji, czyli „zgreczania”. Były to dwie strony tego samego medalu. Wraz z szybkim rozwojem Kościoła zaczęło pojawiać się w nim coraz więcej pogan, w większości mówiących, żyjących i myślących po grecku. W efekcie Kościół coraz bardziej oddalał się od swoich żydowskich, a przy okazji także biblijnych korzeni. Pisarze Nowego Testamentu uważali wiarę izraelską za swoją. Jednak w wiekach III i IV Kościół składał się już w większości z nawróconych pogan, a wpływ religii żydowskiej stawał się coraz słabszy. Ludzie Kościoła nie myśleli już o niej jak o matce Kościoła, ale jak o… teściowej. Przykładem dejudaizacji Kościoła było odrzucenie świętości soboty, którą z czasem zaczęto postrzegać jako jedynie żydowski dzień odpoczynku. Coś musiało wypełnić tę pustkę. Stąd hellenizacja Kościoła, w której efekcie do Kościoła napłynęły pogańskie nauki. Proces ten gwałtownie przyspieszył wraz z nawróceniem w IV wieku cesarza Konstantyna. To przejście z Kościoła żydowskiego na coraz bardziej grecki wpłynęło na sposób postrzegania Boga, ale także na rozumienia natury człowieka.

Natura człowieka

Grecy mieli specyficzny pogląd na to, kim jest człowiek i co się z nim dzieje po śmierci. Był to antropologiczny dualizm. Dobre zrozumienie natury człowieka jest niezbędne, aby odpowiedzieć na pytanie, co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Antropologia to nauka o człowieku. Dualizm oznacza po prostu podwójność. Antropologiczny dualizm to pogląd, iż człowiek składa się z dwóch części. Jest w tym nieco racji, ale więcej błędu. Niestety ten sposób myślenia przeniesiono do Kościoła. To przekonanie, że człowiek składa się z dwóch zasadniczych części — materii i ducha, gdzie duch ma być tą prawdziwszą częścią człowieka, czystą i wieczną. Ciało ma się jedynie rozpaść w proch. Tak więc Grecy bardzo nisko oceniali wszystko, co cielesne. Uważali świat materialny za gorszy. Prawdziwym światem był świat niematerialny, duchowy. Według nich, kiedy człowiek umierał, tak naprawdę nie umierał, a jedynie przechodził na wyższy i lepszy poziom istnienia w duchowym świecie. Tak więc Grecy wierzyli w wiecznego ducha i przemijające ciało.

W przeciwieństwie do tego antropologiczny monizm głosi, że człowiek jest jednością. Tak naucza Biblia. Ciało i duch są nierozerwalnie złączone ze sobą, tworząc „żywą duszę”. Kiedy Bóg ukształtował Adama i tchnął w niego życie, Adam stał się „żywą duszą”8. Owszem, istnieją niejako dwie części — ciało i duch — ale wspólnie tworzą jednolitą istotę.

Według greckiego sposobu myślenia człowiek to niejako dwie istoty — materialna, która umrze i się rozłoży, oraz duchowa, która będzie żyć dalej. Ktoś zapyta: co to za różnica dualizm czy monizm? Ogromna, bo dualizm podkopuje nadzieję, jaką jest dla nas zmartwychwstanie Chrystusa. Najważniejszą nauką Nowego Testamentu jest to, że Jezus żył i umarł, ponosząc grzechy całego świata, cierpiąc z nami i za nas jako Bóg i człowiek, a potem zmartwychwstał, pokonując śmierć, by dać życie wieczne tym, którzy w Niego wierzą. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”9. Ale według greckiego myślenia każdy już jest nieśmiertelny.

W średniowieczu, kiedy tortury uchodziły za coś dobrego, nauka o nieśmiertelnej duszy doprowadziła do czegoś jeszcze gorszego. Ten grecki pogląd — wywodzący się z pierwszego szatańskiego kłamstwa w Edenie: „Na pewno nie umrzecie”10 — doprowadził do logicznego wniosku, iż jeśli wrzuci się nieśmiertelną duszę do ognia piekielnego, to będzie tam cierpieć wieczną mękę! Tak więc demoniczny pogląd o wiecznej męce piekielnej nie bierze się z żadnej biblijnej nauki, ale właśnie z antropologicznego dualizmu, według którego duch jest wieczny. Ta pozornie niewielka różnica prowadzi do diametralnie rozbieżnych obrazów Boga.

Obraz śmierci a obraz Boga

Nie wystarczy wiedzieć, jaka jest natura człowieka i co się dzieje po śmierci. Trzeba jeszcze wiedzieć, dlaczego jest to ważne i jak wpływa na nasz obraz Boga.

Hiob zadaje bardzo ważne pytanie: „Lecz gdy człowiek skona, leży bezwładny; a gdy człowiek wyzionie ducha, gdzie jest potem?”11. Kiedy zmarł mój dziadek, pojechaliśmy na pogrzeb z moimi małymi synami. Zapytali: „Dlaczego dziadek tak leży?”. Ja na to: „Bo nie żyje”. „Jak to nie żyje? Przecież tu jest!”. Dzieci nie mogą zrozumieć, dlaczego ktoś nie żyje. Śmierć jest czymś kompletnie obcym ludzkiej naturze, dlatego jest tak nielogiczna dla dzieci. Na pytanie Hioba Grecy, podobnie jak wielu chrześcijan, odpowiedzieliby, że człowiek idzie do nieba albo do piekła. Ale Pismo Święte mówi, że ani do nieba, ani do piekła — po prostu śpi!

Apostoł Paweł pisze o Chrystusie: „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli”12. Jezus przyszedł na świat jako człowiek, aby mógł umrzeć. Bóg nie może umrzeć, gdyż jako źródło życia nie podlega śmierci. Dlatego paradoks podwójnej natury Jezusa jest tak niezwykły. Jezus mógł doświadczyć śmierci jedynie jako człowiek, aby przez swoją śmierć zniszczyć śmierć jako taką, a także sprawcę śmierci — diabła. Interesujące jest zakończenie tego fragmentu: „przez całe życie byli w niewoli”. We wszystkich kulturach wierzono w koszmarne zabobony dotyczące śmierci, głównie z powodu naturalnego lęku przed nią. Ale Biblia mówi: Nie bój się śmierci! Jezus pokonał diabła. Stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, więc nie musimy się bać śmierci. To tylko sen. To jest naprawdę dobra nowina!

Wiarygodność zmartwychwstania Chrystusa

Zasadę antropologicznego monizmu — że ciało i duch tworzą nierozerwalną całość — możemy przedstawić symbolicznie jako żarówkę. Żarówka po podłączeniu do prądu daje światło. Kiedy wyłączymy prąd, światło żarówki nie idzie do świetlnego nieba ani do świetlnego piekła — żarówka gaśnie. Podobnie Bóg ukształtował Adama — jak żarówkę. A potem tchnął w niego „prąd życia”, tak iż Adam stał się kimś, kim nie był wcześniej — żywą istotą złożoną z dwóch składników. Podobnie w matematyce złożenie dwóch linii daje kąt, ale kiedy rozłączymy te linie, kąt znika i mamy znowu tylko dwie linie. Kąt nigdzie nie poszedł — po prostu zaniknął. Dlatego podczas pogrzebu powtarza się słowa Boga wypowiedziane do Adama: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Kiedy człowiek oddaje ostatnie tchnienie, umiera. Jego ciało wraca wówczas do prochu. I właśnie ten stan Biblia nazywa snem.

W 11. rozdziale Ewangelii Łukasza zapisano historię choroby, śmierci i zmartwychwstania Łazarza, przyjaciela Jezusa. Kiedy zachorował, jego siostry posłały do Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego miłujesz. A usłyszawszy to Jezus, rzekł: Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą (…). A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał”. I wtedy między Jezusem a uczniami wywiązała się ciekawa rozmowa. Jezus powiedział: „Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu”. Uczniowie odpowiedzieli: „Jeśli ktoś jest chory i śpi, to lepiej go nie budzić”. Wtedy Jezus powiedział im wprost: „Łazarz umarł”.

Ciekawe, że Jezus nie nazwał śmierci od razu po imieniu, ale powiedział, że Łazarz zasnął. Kiedy Jezus wreszcie dotarł do grobu Łazarza i spotkał się z Marią i Martą, powiedział Marcie: „Zmartwychwstanie brat twój”. Marta odpowiedziała: „Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym”. Nie powiedziała: „Wiem, że Łazarz jest już w niebie z Bogiem”! Marta wiedziała, że nastąpi zmartwychwstanie, ale przy końcu świata. I wtedy Jezus powiedział: „Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”.

Szereg wersetów biblijnych wspiera naukę o zmartwychwstaniu i warunkowej nieśmiertelności. W listach Pawła czytamy o Bogu: „Jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może”13. Grecy tak nie wierzyli. Uważali, że człowiek jest nieśmiertelny z natury, dzięki posiadaniu nieśmiertelnego ducha. W jednym z psalmów czytamy: „Umarli nie będą chwalili Pana, ani ci, którzy zstępują do krainy milczenia”14. Dlaczego? Bo śpią snem śmierci i czekają na zmartwychwstanie. Hiob, który zapytywał, co się dzieje z człowiekiem, kiedy umiera, odpowiada sam sobie: „Człowiek, gdy się położy, nie wstanie; dopóki niebo nie przeminie, nie ocuci się i nie obudzi się ze swojego snu”15. W kolejnym psalmie napisano: „Boże mój! Rozjaśnij oczy moje, abym nie zasnął snem śmierci!”16. Jakub mówi: „Bo jak ciało bez ducha [tchnienia] jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa”17.

Jedyny sposób na powrót do życia, to udział w zmartwychwstaniu w dniu powtórnego przyjścia Chrystusa. Jezus mówi: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd”18. Anioł Gabriel mówi, że „wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzi się”19. Apostoł Paweł głosi: „Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni”20. W to właśnie wierzyła Marta — w zmartwychwstanie w dniu ostatecznym. Paweł mówi: „Nie wszyscy zaśniemy”, bo niektórzy doczekają powtórnego przyjścia Jezusa za swojego życia.

Prawda o nieśmiertelności jest taka, iż Bóg daje nam życie wieczne jako dar. I tak rozumiało to wielu reformatorów religijnych już w XVI wieku. William Tyndale, tłumacz Biblii na język angielski, napisał 500 lat temu: „Wyznaję otwarcie, iż nie jestem przekonany, jakoby zmarli już byli w pełni chwały, jak Chrystus czy wybrani aniołowie. Nie jest to artykułem mojej wiary, gdyż w przeciwnym razie próżną rzeczą byłoby głoszenie zmartwychwstania ciała”. Marcin Luter, tłumacz niemieckiej Biblii, napisał: „Oto kolejny dowód, że umarli niczego nie czują. Jak powiada Salomon, w krainie umarłych nie ma poznania ani mądrości. Według niego, umarli śpiąniczego nie czują. Spoczywają umarli, nie licząc dni ani lat, a kiedy zostaną zbudzeni, będzie się im wydawać, że drzemali ledwie minutę”.

Zwykle zasypiam od razu, a gdy się rano budzę, czuję, jakby minęła chwila. Podobnie jest ze śmiercią. Umarły jakby zasypiał snem śmierci. Nie ma świadomości, nic mu się nie śni, aż do zmartwychwstania. Dobra nowina jest taka, że Jezus zakosztował śmierci za każdego człowieka, więc ma prawo wskrzesić tych, którzy pokładają w Nim ufność. Nikt ze zbawionych nie pozostanie w grobie. Gdy Jezus ich zawoła, powstaną do nowego życia z poczuciem, jakby umarli chwilę wcześniej, niezależnie jak długo leżeli w grobie. Oczywiście śmierć nie jest dosłownie snem, ale jestjak sen. Nasz charakter i osobowość będą bezpiecznie zapisane w pamięci i sercu Boga. A gdy Jezus przyjdzie i zawoła: „Wyjdź!”, to obudzimy się i wyjdziemy ze swoich grobów.

Prawda o śmierci i zmartwychwstaniu ukazuje piękny obraz Boga miłości, dobroci i łaskawości, który daje nam życie wieczne w darze. Nie mamy żadnej nieśmiertelnej duszy — jesteśmy śmiertelnikami, ale Bóg pragnie nas obdarzyć życiem i nieśmiertelnością. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. 

David Asscherick

1 Ne 8,10 Biblia ekumeniczna. 2 Zob. J 11,35. 3 Dz 20,27-30. Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii warszawskiej. 4 Zob. Mt 10,16. 5 Zob. J 16,1-3. 6 1 J 2,18-19. 7 1 J 4,2-3. 8 Rdz 2,7 Biblia Ewangelicznego Instytutu Biblijnego. 9 J 3,16. 10 Rdz 3,4. 11 Hi 14,10. 12 Hbr 2,14-15. 13 1 Tm 6,16. 14 Ps 115,17. 15 Hi 14,12. 16 Ps 13,4. 17 Jk 2,26. 18 J 5,28-29. 19 Dn 12,4. 20 1 Kor 15,51-52.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj