Skandal biochemicznego ewolucjonizmu

159

Czy to możliwe, że gigantyczne środki są nieustannie marnowane na udowodnienie jednej z teorii pochodzenia życia na Ziemi, byle tylko wykluczyć Boga z aktu stworzenia?

W kwestii pochodzenia życia na Ziemi istnieją tylko dwie możliwości. Życie albo zostało stworzone przez Stwórcę, albo rozwinęło się spontanicznie z nieożywionej materii. Do niedawna brano pod uwagę także trzecią możliwość, mianowicie iż życie przybyło na Ziemię z innego źródła w kosmosie i znalazło dobre warunki do rozwoju. Jednak szeroko zakrojone poszukiwania życia w Układzie Słonecznym wykazały, że jedynie nasza planeta jest zamieszkała przez żywe organizmy. Pozostałe nasze kosmiczne sąsiedztwo wydaje się zupełnie jałowe. Jako że kolejny najbliższy układ słoneczny znajduje się trzy i pół roku świetlnego (ponad 30 bilionów kilometrów) od Ziemi, trzecia możliwość została odrzucona.

Co do spontanicznego powstania życia na Ziemi, w 1862 roku Francuska Akademia Nauk przyznała Ludwikowi Pasteurowi Nagrodę Alhumberta (2500 franków) za dowodne wykazanie, iż nie mogło się to wydarzyć1.

Kreacjonizm jako standard

Nie istnieją sensowne alternatywy dla biblijnego opisu stworzenia. Dwa mocne świadectwa ze starożytności wskazują na okres w dziejach ludzkości, kiedy biblijny opis pochodzenia życia był standardem. Pierwsze świadectwo to niemal powszechne zachowywanie cyklu siedmiodniowego tygodnia przez większość historii ludzkości.

Niektórzy współcześni historycy sugerują, że cykl tygodniowy został wprowadzony przez Sumerów i Babilończyków, a Mojżesz skopiował babiloński kalendarz, pisząc swoje księgi ok. 500 roku p.n.e.2. Jednak wątpliwe jest, by Mojżesz pisał w tym czasie. Ponadto istnieje ponad sto najważniejszych starożytnych i współczesnych języków, używanych przez milion lub więcej osób każdy, używających słowa „szabat” lub pochodnego na oznaczenie siódmego dnia tygodnia!3.

Najrozsądniejszym wytłumaczeniem tego zdumiewającego zjawiska jest niemal powszechna akceptacja cyklu siedmiodniowego od zarania historii ludzkości. Cykl ten jest solidnie umocowany w biblijnym opisie stworzenia. Utrata lingwistycznego porozumienia i rozproszenie grup etnicznych i narodowościowych pod wieżą Babel musiały przyczynić się do utraty identyfikacji znaczników takich jak sobota (zob. Rdz 11,1-9).

Szczególne oznaczenie siódmego dnia jako wariacja hebrajskiego słowa „szabat” w tak wielu językach nadaje wiarygodność biblijnemu opisowi pochodzenia ludzkości, a tym samym podważa przeciwne ewolucyjne narracje.

Siedmiodniowy cykl tygodniowy pochodzący ze starożytności nie był traktowany z należytą uwagą przez wiodących myślicieli w ciągu minionych 150 lat, jako że nie pasuje do innej, „naukowej” narracji naszej przeszłości. Niechęć do uznania niesłuszności swoich postulatów doprowadziła niektórych uczonych do sugerowania, iż względy religijne należy odseparować od naukowych faktów i umieścić w odrębnym „magisterium”.

Dominacja nauki

„Narracja naukowa” służyła jako hasło przewodnie licznych postulatów i sugestii naukowców dążących do obalenia twierdzenia Pasteura o niemożliwości spontanicznego powstania życia.

W latach 70. XIX wieku Karol Darwin zasugerował, że życie na Ziemi przypuszczalnie zaczęło się w „małej ciepłej sadzawce”4. W latach 20. XX wieku J.B. Haldane i A.I. Oparin wysunęli hipotezę, iż pierwotne żywe komórki powstały wtedy, kiedy substancje organiczne powstałe w beztlenowej atmosferze zgrupowały się i zaczęły oddziaływać na siebie nawzajem5.

W 1953 roku, 91 lat po odkryciu dokonanym przez Pasteura, Stanley Miller, student podyplomowy w laboratorium Harolda Ureya na Uniwersytecie Chicagowskim, opublikował wyniki swoich eksperymentów, w ramach których poddał mieszaninę gazów (amoniaku, wodoru, metanu i pary wodnej) wyładowaniom elektromagnetycznym, otrzymując aminokwasy6. Jako że białka, główny budulec żywych organizmów, składają się z aminokwasów, zostało to ogłoszone przez niektórych jako laboratoryjny dowód na to, jak mogło powstać życie na Ziemi. W ten sposób narodziła się nowa dyscyplina naukowa — biochemiczny ewolucjonizm.

W kolejnych dziesięcioleciach liczne laboratoria prowadzące badania na tym polu wyprodukowały szereg biologicznie istotnych substancji, imitując rozmaite wyimaginowane „pierwotne” warunki. Wspólnym mianownikiem tych eksperymentów było wyeliminowanie gazowego tlenu, który niszczy produkty, jakie spodziewano się uzyskać.

Zwolennicy tych ewolucyjno-biochemicznych eksperymentów w rażący sposób nie zwracali uwagi na zaskakujące odkrycie astronautów biorących udział w wyprawie Apollo 16 na Księżyc w 1972 roku. Zignorowali fakt, że znaczne ilości tlenu są stale generowane wysoko w atmosferze pod wpływem promieniowania ultrafioletowego ze Słońca działającego na parę wodną7. Nie spróbowali nawet zmierzyć się z tym odkryciem. Doniesienia o tym odkryciu sugerowały, iż głównym źródłem tlenu w atmosferze może być właśnie owa „fotoliza” wody, a nie — jak zakładano wcześniej — fotosynteza. Przypuszczenie graniczące z pewnością, iż zjawisko to występowało od początku istnienia atmosfery ziemskiej, skutecznie podważa koncepcję beztlenowej atmosfery na jakimś etapie historii Ziemi.

W 1975 roku Stanley Miller napisał: „Jesteśmy pewni co do tego, że zasadniczy proces [chemicznej ewolucji] jest poprawny — tak pewni, iż wydaje się nieuniknione, że podobny proces zachodził na wielu innych planetach Układu Słonecznego. (…) Jesteśmy dostatecznie pewni naszych poglądów w kwestii pochodzenia życia — tak pewni, iż w 1976 roku statek kosmiczny zostanie wysłany na Marsa i wyląduje na jego powierzchni, a zasadniczym celem badań będzie poszukiwanie żywych organizmów na tej planecie”8.

Rzeczywiście, latem 1976 roku dwa skomplikowane statki kosmiczne, lądowniki Viking, wylądowały na powierzchni Marsa w odległości 7,3 tys. kilometrów jeden od drugiego, a następnie rozpoczęły poszukiwanie żywych organizmów. Rezultaty zdumiały społeczność naukową. Nie tylko nie odkryto na Marsie żywych organizmów, ale nawet śladu substancji organicznych w glebie! Wyniki te zupełnie nie zgadzały się z założeniami biochemicznego ewolucjonizmu9.

Biologia syntetyczna — nowa dyscyplina naukowa

Pod koniec XX wieku narodziła się nowa dziedzina badań naukowych — biologia syntetyczna. Jej zasadniczym celem są próby tworzenia żywych organizmów. Wyrażany jest przy tym powszechny optymizm, iż wraz z rozwojem tej dziedziny rozpocznie się nowa, ekscytująca era w biologii10.

Jednak naukowcy natrafili na jedną z najczęściej przeoczanych dotąd cech żywych organizmów. Zjawisko życia jest oparte na ciągłych chemicznych reakcjach w komórce, a nie posiadamy obecnie techniki pozwalającej na konstruowanie komórek, w których zachodziłyby nieprzerwane procesy chemiczne. Ta cecha wymaga istnienia mechanizmów pozwalających kontrolować jednocześnie miliony molekuł — mechanizmów, jakimi musi władać każdy, kto chciałby stwarzać życie11.

Studiowanie ekosystemu, zależności między różnego rodzaju organizmami w biosferze, świadczy, że żaden organizm nie jest w stanie samodzielnie przetrwać na Ziemi. Rośliny są zależne od ssaków w kwestii dwutlenku węgla, aby mogły produkować cukry i tlen w wyniku fotosyntezy. Bakterie żyjące w brodawkach korzeniowych roślin zamieniają azot z powietrza na sole azotowe niezbędne roślinom do wzrostu. Środowisko naukowe jest zgodne co do tego, że różne organizmy naszej biosfery w znacznie mniejszym stopniu współzawodniczą ze sobą, niż uczestniczą w niezbędnej sieci wzajemnego wsparcia. Gdyby nawet wątpliwe ewolucyjne środki pozwoliły na przypadkowe powstanie jednego organizmu, nie przetrwałby on bez całej wspierającej go biosfery!

Od 1862 roku nie dokonano żadnego naukowego odkrycia, które podważałoby dowód Pasteura przeciwko teorii spontanicznej genezy życia. Przedsięwzięcie biochemicznego ewolucjonizmu, rozpoczęte w 1953 i kontynuowane do dziś, jest jedynie kolejnym daremnym wysiłkiem zmierzającym do znalezienia luki w argumentacji Pasteura.

Skandal biochemicznego ewolucjonizmu polega na tym, że wbrew długiej historii naukowych porażek i braku perspektyw ewentualnego powodzenia oficjalne naukowe kręgi wciąż uczą młodzież tej teorii jak naukowej ewangelii i toczą aktywną krucjatę przeciwko nauczaniu kreacjonizmu w szkołach publicznych12. Pozbawia to następne pokolenia uczniów wiedzy o prawdziwym pochodzeniu życia na Ziemi i prowadzi do marnowania ogromnych środków na projekty które nigdy nie doprowadzą do stworzenia życia. 

George T. Javor

1 J.R. Porter, Louis Pasteur: Achievements and Disappointments, 1861, „Bacteriological Reviews”, t. 25, nr 4, s. 389-403. 2 R. Coolman, Keeping Time: Origins of the Days of the Week, https://www.livescience.com/45432-days-of-the-week.html, 28.6.2022. 3 http://oneinmessiah.net/4thSab.htm, 28.6.2022. 4 K. Darwin, w liście do J. Hooker, 1871. 5 S. Tirardi, J.B.S. Haldane and the Origin of Life, „Journal of Genetics”, t. 96, nr 5/2017, s. 735-739. 6 S.L. Miller, Production of Amino Acids Under Possible Primitive Earth Conditions, „Science”, t. 117, 1953, s. 528-529. 7 Naval Research Laboratory News Release: 30-72-7; „Review and Herald”, 14.3.1974. 8 S.L. Miller, The Heritage of Copernicus, Cambridge 1974, s. 328. 9 C. Ponamperuma i in., Possible Surface Reactions on Mars: Implications for Viking Biology Results, „Science”, t. 197, 1977, s. 455-457. 10 G.A. Soffen, Scientific Results of the Viking Missions, „Science”, t. 194, 1976, s. 1274-1276; J.W. Szostak i in., Synthesizing Life, „Nature”, t. 409, 2001, s. 387-390. 11 G.T. Javor, Synthesizing Life in the Laboratory: Why Is It Not Happening?, Geoscience Research Institute Website, 26.7.2021. 12 G.T. Javor, Letters, „Microbe Magazine”, 5.11.2008. Oto fragment listu: „Ewolucja w szkolnych klasach. Narażając się Narodowej Akademii Nauk, należy zwrócić uwagę na ironię ich aktualnej krucjaty przeciwko kreacjonizmowi w programie nauczania. Sir Francis Bacon, któremu przypisuje się sformułowanie i spopularyzowanie metody naukowej, był kreacjonistą. Podobnie kreacjonistami byli: Sir Isaac Newton, Robert Boyle, Louis Pasteur, Carl Linnaeus, Michael Faraday, Blaise Pascal, Lord Kelvin, James Clerk Maxwell, Jean Louis Agassiz, Rudolph Carl Virchow, Johannes Kepler i liczni inni intelektualni giganci, na których ramionach stoi współczesna nauka. Najwyraźniej kreacjonizm nie hamował pracy naukowej tych wielkich ludzi, a raczej motywował ich do pilnego poszukiwania wiedzy i badania tajemnic materialnego świata. Pozwolenie uczniom, by poszukiwali wiedzy poza magazynem ewolucjonizmu, jest dalekie od rozwadniania nauki. Jest raczej udzieleniem wolności ich wyobraźni — wolności podobnej do tej, jaką posiadali uczniowie w poprzednich pokoleniach”.

[Źródło: https://www.adventistreview.org. Autor jest emerytowanym profesorem biochemii i mikrobiologii Szkoły Medycznej Uniwersytetu Loma Linda w Kalifornii. Lid dodany przez redakcję polską].

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj