Leśne kąpiele

707

Nie chodzi tu o kąpiel w leśnym jeziorze. Ani o bieganie po lesie czy inne ćwiczenia na łonie natury. Japońska metoda shinrin-yoku to terapia lasem. Spacer w lesie, ale powolny. Kąpiesz się w lesie jak w morzu.

Zanurzasz ciało i zmysły w powietrzu pełnym dobroczynnych związków. Ale nie chodzi tu tylko o relaksacjęi wyciszenie. To dużo potężniejsze działanie prozdrowotne.

Wzrost odporności

Termin shinrin-yoku (od jap. shinrin — ‘las’, yoku — ‘kąpać się’) stworzył w 1982 roku Tomohide Akiyama, dyrektor Japońskiej Agencji Leśnictwa. Chciał zachęcić Japończyków, by odwiedzali lasy. Od tego czasu powstało wiele badań, które opisują wpływ lasu na ludzi i ich samopoczucie.

W 2003 roku profesor Miyazaki zaproponował używanie terminu terapii lasem, by podkreślić stosowanie leśnych kąpieli jako metody popartej wiedzą naukową. Dowiódł on, że po spędzeniu czasu w lesie wzrasta odporność, rośnie bowiem liczba komórek NK (ang. natural killers — ‘naturalni zabójcy’), które zwalczają infekcje wirusowe, a także komórki nowotworowe. Po kwadransie leśnej terapii zmniejsza się ciśnienie krwi, a efekt ten utrzymuje się do pięciu dni! Wzrasta rozluźnienie naszego ciała przez uaktywnienie parasympatycznego systemu nerwowego (odpowiedzialnego za odpoczynek i trawienie), zmniejsza się stres ze względu na osłabienie aktywności sympatycznego systemu nerwowego (odpowiedzialnego za walkę, ucieczkę lub zastygnięcie w bezruchu). Miyazaki prowadził badania porównawcze ze środowiskiem miejskim w latach 2005-2017 w 63 lasach w Japonii.

Podobne wyniki uzyskał dr Qing Li, który kierował badaniami japońskich naukowców z Grupy Badawczej do spraw Terapii Leśnej. Kąpielom leśnym poddano grupę tokijskich biznesmenów w średnim wieku. Zaobserwowano, że już dwugodzinna sesja ma wpływ na fizjologię. U badanych zmniejszył się poziom kortyzolu i adrenaliny, czyli hormonów stresu, spadło ciśnienie krwi, podniósł się próg bólu i wzrosła odporność organizmu. Zwiększyła się o ponad 50 proc. aktywność komórek odpornościowych NK! Co więcej, wzmożona aktywność NK utrzymywała się przez 30 dni, co oznacza, że już jeden wyjazd shinrin-yoku w miesiącu wystarcza, by podtrzymać większą aktywność naszego układu immunologicznego.

O wzmocnieniu odporności dzięki leśnym kąpielom doniosła również Kuo Ming, badaczka z uniwersytetu w Chicago. Dzieje się tak m.in. dzięki Mycobacterium vaccae, mikroorganizmowi naturalnie występującemu w przyrodzie. We wnioskach z badań Kuo Ming napisała ponadto, że spędzając więcej czasu wśród drzew, można obniżyć ryzyko powstania depresji, cukrzycy, otyłości i chorób serca. Według niej spacery w lesie obniżają niektóre czynniki ryzyka powstania wielu chorób, jak cytokiny zapalne czy wysoki poziom glukozy we krwi.

Odporność wspomagają fitoncydy, lotne substancje wydzielane przez rośliny. Działają antybakteryjnie, grzybobójczoi pierwotniakobójczo, odkażająco. Rosyjscy naukowcy nazwali fitoncydy roślinnymi antybiotykami. Zauważyli, że hamują rozwój patogenów, kiedy rośliny są atakowane przez pasożyty. Badania wykazały, że fitoncydy mają wpływ na skład mikroflory w atmosferze i glebie: hektar jałowca wydziela w ciągu doby trzy kilogramy lotnych fitoncydów, które są w stanie wyjałowić obszar dużego miasta. Związki te po wyodrębnieniu z roślin tracą swoje właściwości bardzo szybko, dlatego żeby wykorzystać ich właściwości, warto spacerować po lesie i głęboko oddychać. Spacer po lesie iglastym dobrze działa na układ oddechowy. Olejki eteryczne wydzielane przez sosny, świerki i jodły działają bakteriobójczo i wykrztuśnie, udrażniając układ oddechowy. Głównym rodzajem fitoncydów są silnie pachnące terpeny, które tworzą aromat lasów. Dr Qing Li sprawdził za pomocą testów laboratoryjnych, że to pod wpływem terpenów nasze komórki odpornościowe wykazują większą aktywność.

Wzmocniona psychika

W Finlandii, która zmaga się z wysokimi wskaźnikami depresji, alkoholizmu i samobójstw, lekarze przepisują chorym spacer w lesie w ramach terapii, a w Japonii działa ponad 60 ośrodków, w których leśni terapeuci rozpisują kuracjuszom plany regeneracji. Co roku leśne szlaki przemierza pięć milionów Japończyków

Słuchanie szumu drzew, wody w strumieniu czy śpiewu ptaków wpływa na nas kojąco. Porównano poziom kortyzolu, ciśnienie krwi i tętno u osób, które spacerowały po lesie i po mieście. Wszystkie parametry były korzystniejsze u osób spacerujących po lesie. Większość badanych przyznała, że nie odczuwała towarzyszącego im od dawna uczucia niepokoju, gniewu i zmęczenia.

Jony ujemne, które znajdują się w powietrzu, obniżają ryzyko powstania depresji i redukują jej objawy. Dźwiękii widok krajobrazów działają uspokajająco na system nerwowy współczulny i pobudzają do pracy system przywspółczulny. Wpływ lasu na głębsze rozluźnienie mentalne i zmniejszenie natłoku myśli potwierdziły badania prowadzone na Uniwersytecie Stanforda. Pacjenci z depresją wykazywali mniejsze objawy, kiedy przebywali w lesie.

Naukowcy badali też związek gęstości drzew przy ulicach z przepisywaniem antydepresantów mieszkańcom Lipskaw Niemczech. Tam, gdzie drzew było więcej, lekarze przepisywali ich mniej.

Badania dr. R. Urlicha dowiodły, że pacjenci w szpitalach szybciej dochodzą do zdrowia, kiedy mają widok z okna na drzewa, a nie na ceglany mur. Pacjenci po operacji jamy brzusznej, którzy za oknem widzieli drzewa, potrzebowali mniej środków przeciwbólowych, rzadziej cierpieli z powodu komplikacji i szybciej opuszczali szpital niż ci, którzy patrzyli na ścianę sąsiedniego budynku. Potwierdziły to badania przeprowadzone z udziałem pacjentów po operacjach serca w Szwecji. Rekonwalescenci uspokajali się przez samo patrzenie na obraz przedstawiający drzewa i wodę.

Okazuje się, że nawet pracownicy biurowi, którzy mają na widoku roślinność, są bardziej zadowoleni ze swojej pracyi odczuwają większą satysfakcję życiową.

Badania dr. Qinga Li wykazały też wpływ lasu na długość i jakość snu. Okazało się, że średnia długość snu po dwóch godzinach spaceru wydłużyła się o 15 proc. Osoby uczestniczące w eksperymencie były mniej zaniepokojone, jakość ich snu była lepsza. Co ciekawe, popołudniowe spacery dawały większą poprawę niż spacery poranne.

Spędzanie czasu w lesie, kontemplowanie przyrody, obserwowanie roślin i zwierząt (uwaga mimowolna), pomaga odpocząć uwadze dowolnej (skupienie, koncentracja i poświęcenie się jednemu celowi, np. nauce) i ją odnawia. Możemy łatwiej przyswajać treści i efektywniej wykonywać obowiązki. To dlatego nazwano las środowiskiem wzmacniającym.

Lepiej rozwinięte dzieci

Dzieci uczące się w szkołach wykorzystujących zajęcia na świeżym powietrzu uzyskują lepsze wyniki w testachw porównaniu z dziećmi uczącymi się metodą klasyczną (klasa i książka), ponieważ natura lepiej rozwija zdolności poznawcze.

Las rozwija też zdolności ruchowe. Ingunn Fjortoft, norweska badaczka, obserwowała różne zabawy dzieci w plenerze i w salach przedszkolnych. Wszystkie rodzaje aktywności na świeżym powietrzu poprawiły zdolności motoryczne i sprawność fizyczną dzieci. Widać było znaczną różnicę w koordynacji ruchowej, równowadze i zwinności.

Z kolei amerykańskie badaczki Frances Kuo i Andrea Faber Taylor, twórczynie Laboratorium Krajobrazu i Zdrowia Człowieka na Uniwersytecie Stanowym Illinois, ustaliły między innymi, że regularny (kilka razy w tygodniu co najmniej po godzinie) kontakt z przyrodą łagodzi u dzieci symptomy ADHD. Stwierdzono, że kontakt z naturą pomaga dzieciom i nastolatkom niezależnie od ich płci, wieku oraz statusu społeczno-ekonomicznego rodziców. Z ich badań wynika też, że najzwyklejsza przechadzka po parku uspokaja psychikę dzieci równie skutecznie jak popularny lek psychotropowy stosowany w terapii ADHD!

Chłonąć las

Dzięki drzewom stajemy się zdrowsi i szczęśliwsi — mówią eksperci shinrin-yoku. Japończycy chcą chłonąć las wszystkimi zmysłami — klęczą na mokrej ściółce, przytulają się do drzew, wąchają liście, korę. Ale nie tylko Japończycy zauważyli, że mieszkańcom miast dramatycznie potrzeba kontaktu z przyrodą. Amerykanie prowadzą własne badania z dziedziny medycyny leśnej, a w całym kraju prężnie rozwija się Park Prescriptions, w skrócie Park Rx, swoista odmiana shinrin-yoku. Leśnicy i pracownicy obszarów chronionych wytyczają szlaki przyrodniczei umieszczają je w bazie danych. W niektórych miastach lekarze rutynowo przepisują pacjentom leśną terapię, którą nazywają rehabilitacją przyrodniczą.

Katarzyna Lewkowicz-Siejka