Stwórca i Żywiciel

267

Jak pogodzić ze sobą koncepcję stworzenia świata przez Boga i stałego podtrzymywania jego istnienia z nauką, która zakłada, że materia istnieje sama przez się?

Kreacjoniści wkładają wiele wysiłku i energii w obronę biblijnego kreacjonizmu i dowodzenie jego słuszności i wyższości. Przez lata nauczania biochemii i mikrobiologii na studiach licencjackich i magisterskich, medycznych i stomatologicznych, włączyłem kreacjonizm do programu nauczania, kładąc nacisk na wyrafinowanie i złożoność systemów biochemicznych i biologicznych. Po zakończeniu głównego kursu biochemii dla doktorantów wygłosiłem dwa wykłady o niemożliwości samoistnego powstania życia w każdych warunkach, wykazując, że samo istnienie życia jest dowodem na stworzenie.

Kreacjonizm materialistyczny?

Przez 37 lat wierzyłem, że poprzez swoje wykłady i artykuły promuję kreacjonizm biblijny. Ale gdy kilka lat temu wycofałem się z nauczania, przyszło mi do głowy, że skupiając się tylko na tym, co Stwórca osiągnął pierwotnie, sugerowałem, że stworzony przez Niego świat i wszystko, co się na nim znajduje, to jedynie znakomicie wyrafinowane maszyny.

Moim kreacjonistycznym przesłaniem było (nieumyślnie), że chociaż słusznie można przypisać Bogu zaprojektowanie nas i stworzenie, to naszą codzienną egzystencją rządzą prawa chemii i fizyki. Prawa te wydają się być zasadniczo wystarczające do wyjaśnienia wszystkich zjawisk fizycznych. Nie było zatem większej różnicy między mną a materialistą, jeśli chodzi o to, jak nasz świat działa tu i teraz. Stworzona materia jest niezależna od Stwórcy. Nazywam taką ideologię kreacjonizmem materialistycznym.

Takie stanowisko pozwala uniknąć nawet pozorów panteizmu — przekonania, że ​​Bóg jest we wszystkim — i popiera je wszystko, co nauka dotąd odkryła, ale czy jest to zgodne z biblijnym poglądem na istnienie?

Biblijne odniesienia do zaangażowania Boga w stworzony świat są jednoznaczne. „Syn [Boga], który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, (…) podtrzymuje wszystko  mocą swojego słowa”1. „Jeśliby [Bóg] zechciał i zabrał do siebie swego ducha i tchnienie, to nie ocalałoby nic, co żyje, a człowiek wróciłby do prochu”2. „Bóg, który stworzył świat (…) sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. (…) W Nim przecież żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”3.

Amerykańska pisarka adwentystyczna Ellen G. White celnie zauważyła: „Przypuszcza się że materia jest umieszczona w pewnych związkach i pozostawiona działaniu na podstawie ustalonych praw, w które sam Bóg nie może wchodzić, że natura jest wyposażona w pewne właściwości i jest przedmiotem praw, a następnie pozostawiona jest sobie, aby przestrzegać tych praw i wykonywać pracę pierwotnie nakazaną. Jest to fałszywa nauka, nie ma nic w Słowie Bożym, co mogłoby to podtrzymać. Bóg nie odwołuje swoich praw, lecz nieustannie działa przez nie, używając ich jako swoich instrumentów. One nie działają same z siebie. Bóg nieustannie działa w przyrodzie. (…) To, że rok po roku ziemia wydaje swoje płody i kontynuuje swój marsz wokół słońca, nie dzieje się przez żadną przypadkową moc wrodzoną w naturę. (…) To Jego moc powoduje, że cała wegetacja kwitnie, że pojawiają się liście i każdy kwiat kwitnie. (…) Żyjemy w Bogu, w Nim się poruszamy i istniejemy”4.

Bóg w codzienności natury

Podczas moich lat nauczania biochemii i mikrobiologii nie wiedziałem, co zrobić z przekonaniem, że Bóg jest stale zaangażowany w rutynowe działanie natury. Już w 2000 roku napisałem w swoim eseju o bezpośrednim zaangażowaniu Boga w funkcjonowanie naszego świata. „Ale nauka i naukowcy nie mają pojęcia, jak radzić sobie z taką koncepcją. Dla nas materia zachowuje się w sposób doskonale przewidywalny, przestrzegając podstawowych praw grawitacji, przyciągania między ładunkami dodatnimi i ujemnymi itp. (…) Chociaż można zasugerować, że Bóg działa właśnie poprzez te i inne prawa natury, to jest to rozwiązanie bardzo niezadowalające, ponieważ nie można go sprawdzić. (…) Zaakceptowanie Boga Stwórcy oznacza, że ​​cała materia pochodzi od Niego i że Bóg zna każdy atom we wszechświecie. Ale niekoniecznie wynika z tego, że Bóg zarządza wszechświatem w mikroskali, aktywnie nadzorując każdy proces chemiczny. Czuję się bardziej komfortowo, pozwalając, aby istota zaangażowania Boga w nasz świat pozostała tajemnicą, dopóki nie zapiszemy się na uniwersytet na nowej ziemi”5.

Tak więc przez całą moją karierę nauczycielską żyłem w ciągłym napięciu między wyraźną myślą o stałym zaangażowaniu Boga w działanie przyrody a moją niezdolnością do pogodzenia tej myśli z moim rozumieniem nauki.

Po przejściu na emeryturę miałem okazję wygłosić prezentację na temat nauczania biologii z perspektywy kreacjonisty. Przygotowując się do tego, ponownie przyjrzałem się trudnościom związanym z bliskim zaangażowaniem Boga w funkcjonowanie stworzonego świata, ujmowanym w kategoriach naukowych. Podczas gdy do tego czasu kwestionowałem potrzebę, aby Stwórca popychał atomy i molekuły do wchodzenia w reakcje chemiczne, to wkrótce skupiłem się na samym istnieniu cząstek subatomowych i sił, które je kontrolują. Myśląc o fundamentalnych siłach — grawitacji, ładunkach elektrycznych, silnych i słabych siłach w jądrze atomowym, które wpływają na zachowanie materii — zapytałem sam siebie: a co, jeśli wszystkie te siły dla swego działania nieustannie potrzebują mocy Stwórcy?

Kreacjonizm kierowniczy

Ta koncepcja nie opowiada się za „popychaniem” przez Boga cząstek subatomowych, atomów lub molekuł, do wchodzenia w reakcje. Samo istnienie materii zależy raczej od ciągłego dopływu mocy Stwórcy. Ta podtrzymująca moc jest wymagana na najbardziej podstawowych poziomach egzystencji. Nazywam to kreacjonizmem kierowniczym.

Gdyby tak nie było, mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której stworzony wszechświat byłby niezależny od Stwórcy. Taka konstrukcja nie jest daleka od poglądu materialistycznego, który zakłada, że ​​sama materia wystarcza do wyjaśnienia wszystkiego, co istnieje.

Niedawno znalazłem inny cytat wspomnianej już pisarki adwentystycznej, gdzie słowo „kierownik” łączy się ze słowem „Stwórca”: „Ci, którzy mają prawdziwe poznanie Boga, nie będą tak rozmiłowani w prawach materii lub w działaniach przyrody, że przeoczą lub odmówią uznania nieustannego działania Boga w przyrodzie. Przyroda nie jest Bogiem ani nigdy Bogiem nie była. (…) Świat przyrody nie ma w sobie żadnej mocy oprócz tej, jakiej dostarcza Bóg. (…) Bóg jest kierownikiem, jak i Stwórcą wszystkiego. Boska Istota jest zaangażowana w podtrzymywanie rzeczy, które stworzyła. (…) To przez bezpośrednie działanie Boga każde maleńkie nasienie przebija się przez ziemię i wschodzi do życia”6.

Tak rozumiany kreacjonizm kierowniczy głosi, że boski Stwórca istniał od zawsze, przed czasem, przestrzenią i wszechświatem; że każda cząsteczka we wszechświecie została stworzona przez Boga oraz cały czas jest przez Niego podtrzymywana w swym istnieniu; że gdyby Stwórca wycofał swoją podtrzymującą moc, wszechświat przestałby istnieć.

Na poziomie osobistym koncepcja stworzenia dalej nadzorowanego zapewnia nas, że stale znajdujemy się pod opieką Stwórcy. Już samo nasze istnienie pokazuje, że nie jesteśmy zapomniani.

Stwórca jest świadomy swojego dzieła. „On bowiem powiedział — i oto się stało”7. Pozorny chaos i mniej niż doskonały stan naszego świata oraz Układu Słonecznego to konsekwencje wielkiego konfliktu między siłami dobra i zła we wszechświecie, co pokazuje tylko degradację pierwotnego projektu Stwórcy.

W szabat — będący Bożą pamiątką stworzenia — możemy czcić Stwórcę nie tylko za stworzenie i odkupienie nas, ale także za nieustanne podtrzymywanie naszego życia, chwila po chwili8. Takie rozumienie stworzenia, jako dokonanego, ale też nieustanie kierowanego, podtrzymywanego w istnieniu, może tylko umocnić naszą osobistą relację z Bogiem, ponieważ wyznajemy przez to, że bez Niego nawet nie możemy istnieć. 

G.T. Javor

1 Hbr 1,3 BE. 2 Hi 34,14-15 EIB. 3 Dz 17,24-25.28. 4 E.G. White, Świadectwa dla zboru, t. 8, Wydawnictwo Testimonex, 2003, s. 259-260 (ang.). 5 G.T. Javor, Biblical Approaches to Biology. Christ in the Classroom: Adventist Approaches to the Integration of Faith and Learning, Loma Linda (CA) 2000, s. 481-502. 6 E.G. White, Wybrane poselstwa, t. 1, s. 293-294 (ang.). 7 Ps 33,9 BW. 8 Szabat — sobota, siódmy dzień tygodnia, według biblijnego Dekalogu pamiątka stworzenia i odkupienia (zob. Wj 20,8-11 i Pwt 5,12-15).

[Przedruk z https://www.adventistreview.org/2109-66. Autor jest emerytowanym profesorem biochemii i mikrobiologii na uniwersytecie medycznym Loma Linda w Kalifornii. Tytuł i lid od redakcji polskiej. Tytuł oryginału: Materialistic or superintended Creation].

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj