Serce Jezusa było silnie związane z rodziną w Betanii i dla jednego z jej członków wykonał najwspanialsze dzieło. Łazarz jest symbolem tych wszystkich, których Chrystus już niedługo obudzi ze snu śmierci.
W domu Łazarza Jezus wielokrotnie znajdował odpoczynek. Zbawiciel nie miał własnego domu; był uzależniony od gościnności przyjaciół i uczniów. Cenił spokojny dom i zainteresowanych słuchaczy. Tęsknił do ludzkiej czułości, uprzejmości i serdeczności.
Lecz smutek nawiedził spokojny dom, w którym Jezus często odpoczywał. Łazarza nagle zmogła choroba i jego siostry posłały do Zbawiciela wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego miłujesz”1. Wiedziały, że Chrystus leczy wszelkie dolegliwości. Wierzyły, że okaże im współczucie i nie nalegały na Jego natychmiastowe przybycie; wysłały tylko jedno ufne przesłanie: „Choruje ten, którego miłujesz”. Niespokojnie czekały na wiadomość od Jezusa. Tak długo, jak iskra życia tliła się w chorym bracie, modliły się i czekały na Jego przybycie, lecz posłaniec wrócił bez Niego. Przyniósł im jednak wieść: „Ta choroba nie jest na śmierć”, a one uchwyciły się nadziei, że Łazarz będzie żył. Czułymi słowami starały się pocieszyći dodać odwagi choremu, prawie już nieprzytomnemu. Gdy Łazarz umarł, przeżyły gorzkie rozczarowanie.
Zwlekający Bóg
Kiedy Chrystus otrzymał wiadomość, uczniom wydawało się, że przyjął ją chłodno. Nie okazał zmartwienia, czego się po Nim spodziewali. Patrząc na nich, rzekł: „Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony”. Jezus odczekał dwa dni, po czym wyruszając w drogę, rzekł do uczniów: „Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu”.
Jakie to wzruszające słowa, jak pełne współczucia! „Tedy rzekli uczniowie do niego: Panie! Jeśli zasnął, zdrów będzie. Ale Jezus mówił o jego śmierci; oni zaś myśleli, że mówił o zwykłym śnie”. Chrystus przedstawiał swym wierzącym dzieciom śmierć jako sen. Ich życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu i póki nie odezwie się dźwięk ostatniej trąby, ci, którzy umierają, spać będą w Nim.
Uczniowie dziwili się słowom Chrystusa, gdy rzekł: „Łazarz umarł. I raduję się (…) że tam nie byłem”. Czy Zbawiciel umyślnie unikał domu swych cierpiących przyjaciół? Najwyraźniej pozostawił Marię, Martę i umierającego Łazarza samym sobie. Tak jednak nie było. Chrystus widział wszystko i po śmierci Łazarza podtrzymywał swoją łaską pogrążone w żałobie siostry. Odczuwał wielki ból, gdy mówił do uczniów: „Łazarz umarł”. Lecz musiał myśleć nie tylko o swoich umiłowanych w Betanii. Musiał także brać pod uwagę proces wychowania swych uczniów, którzy mieli stać się Jego przedstawicielami na świecie, aby błogosławieństwo Ojca mogło objąć wszystkich ludzi. Dla ich dobra pozwolił, aby Łazarz umarł. Gdyby w czasie choroby przywrócił go do zdrowia, nie mógłby zostać dokonany cud, który w najbardziej przekonujący sposób świadczył o Jego boskości.
Chrystus wiedział, że gdy będą patrzeć na twarz zmarłego brata, ich wiara w Odkupiciela zostanie wystawiona na wielką próbę. Lecz wiedział także, że z powodu walki, przez którą przejdą, ich wiara będzie jaśnieć daleko większą mocą. Odczuwał każde ukłucie żalu, który opanował ich serca. Jego zwlekanie nie oznaczało, że kocha ich mniej.
Zwlekając z przyjściem do Łazarza, Chrystus kierował miłosierdzie do tych, którzy jeszcze Go nie przyjęli. Zwlekał, aby przez wzbudzenie Łazarza z martwych dać dowód upartym, niewierzącym ludziom, iż naprawdę jest On „zmartwychwstaniem i życiem”. Nie chciał odbierać nadziei ludziom biednym, błądzącym owcom z domu Izraela.W swej łaskawości chciał dać im jeszcze jeden dowód, że jest Odkupicielem, jedynym, który może dać życiei nieśmiertelność. Miał to być dowód, którego kapłani nie będą mogli błędnie interpretować. Dlatego zwlekał i nie udał się od razu do Betanii. Ten największy cud, wskrzeszenie Łazarza, był przyłożeniem pieczęci Bożej na Jego pracy i Jego prawie do boskości.
Pocieszający Bóg
Wchodząc do miasta, Jezus nie poszedł od razu do domu Łazarza, ale zatrzymał się w spokojnym miejscu, leżącym przy drodze do Betanii. Wystawne uroczystości, które urządzali Żydzi przy okazji śmierci krewnych i przyjaciół, nie harmonizowały z usposobieniem Chrystusa.
Wiadomość o przybyciu Jezusa została przekazana Marcie tak cicho, że nie słyszał jej nikt w izbie, nawet pogrążonaw smutku Maria. Marta natychmiast wyszła na spotkanie Pana z sercem targanym sprzecznymi uczuciami. W Jego twarzy odczytała tę samą tkliwość i miłość, jakie zawsze się na niej malowały. Z narastającym w sercu smutkiem, lecz jednocześniez nadzieją, że nawet teraz uczyni coś, aby je pocieszyć, powiedziała: „Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój”. Patrząc w tę pełną miłości twarz, dodała: „Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg”.
Jezus podtrzymał jej wiarę, mówiąc: „Zmartwychwstanie brat twój”. Nie wypowiedział tych słów, by wzbudzić nadzieję na natychmiastową zmianę. Chciał skierować myśli Marty ponad przywrócenie życia Łazarzowi tu i teraz — w stronę zmartwychwstania sprawiedliwych. Marta odpowiedziała: „Wiem, iż wstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym”.
Chcąc nadać właściwy kierunek jej wierze, Jezus rzekł: „Jam jest zmartwychwstanie i żywot”. W Chrystusie tkwi życie, pierwotne, niezapożyczone, niepochodzące od nikogo innego. „Kto ma Syna, ma żywot”2. Boskość Chrystusa stanowi dla wierzących rękojmię życia wiecznego. „Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?”. Chrystus myślał o czasach swego powtórnego przyjścia, kiedy sprawiedliwi zmarli powstaną jako niezniszczalni, a sprawiedliwi żyjący zostaną przeniesieni do nieba, nie doświadczając śmierci. Cud wskrzeszenia Łazarza miał stać się znakiem zmartwychwstania wszystkich sprawiedliwych zmarłych.
Na słowa Zbawiciela: „Czy wierzysz w to?” Marta odpowiedziała: „Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boga, który miał przyjść na świat”. Nie w pełni rozumiała znaczenie słów Chrystusa, lecz wyznała swą wiarę w Jego boskość i ufność w to, że może On uczynić wszystko, czego pragnie.
Płaczący Bóg
„A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię, siostrę swoją i rzekła jej w tajemnicy: Nauczyciel tu jest i woła cię”. Przekazała tę wiadomość tak cicho, jak tylko mogła, gdyż kapłani i przywódcy przygotowani byli, aby pojmać Jezusa, gdy tylko nadarzy się okazja. Płacz żałobników spowodował, że inni nie usłyszeli jej słów.
Słysząc tę wiadomość, Maria szybko wstała i z rozpromienioną twarzą wybiegła z pokoju. Myśląc, iż poszła do grobu, aby opłakiwać brata, żałobnicy udali się za nią. Kiedy zbliżała się do miejsca, gdzie oczekiwał Jezus, uklękła u Jego stópi powiedziała drżącymi wargami: „Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł mój brat”. „Jezus tedy, widząc ją płaczącą,i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszył się”. „Gdzie go położyliście?” — zapytał. Rzekli mu: „Panie! pójdź i zobacz”. Razem udali się do grobu. Widok był przygnębiający. Na widok ludzkiego smutku i w obliczu faktu, że przyjaciele stali pogrążeni w żałobie po umarłym, „Jezus zapłakał”. Chociaż był Synem Boga, przyjął na siebie naturę człowieka i wzruszał się ludzką rozpaczą. Cierpienie zawsze pobudza Jego tkliwe, wrażliwe serce do współczucia. Płacze z tymi, którzy płaczą; i cieszy się z tymi, którzy się cieszą.
Lecz Jezus płakał nie tylko z powodu ludzkiego współczucia dla Marii i Marty. Nie opłakiwał Łazarza, którego przecież niebawem miał wskrzesić. Płakał, gdyż wielu z tych, którzy dziś opłakiwali Łazarza, miało wkrótce skazać na śmierć Jego, który był zmartwychwstaniem i życiem. Proroczym wzrokiem Chrystus widział wrogość faryzeuszy i saduceuszy. Wiedział, że rozegra się dramat Jego poniżenia i ukrzyżowania, co pociągnie za sobą zburzenie Jerozolimy. Widział oblężenie miasta przez rzymskie legiony. Wiedział, że wielu płaczących obecnie nad Łazarzem straci wtedy życie, a w ich śmierci nie będzie żadnej nadziei.
Chrystus płakał nie tylko z powodu rozgrywających się przed Jego oczyma scen. Spoczął na Nim ciężar gromadzącego się od wieków smutku. Widział straszliwe skutki przestępowania prawa Bożego. Widział, że w historii świata, począwszy od śmierci Abla, nie ustaje konflikt między złem a dobrem. Spoglądając na przyszłe lata, widział cierpienia i smutki, łzyi śmierć, które miały stać się udziałem wielu ludzi. Jego serce przeszywał ból ludzkiej rodziny ze wszystkich wiekówi wszystkich kontynentów.
Potężny Bóg
„Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu”. Łazarz złożony był w skalnej jaskini, a wejście do grobu zamykał wielki głaz. „Usuńcie ten kamień” — rzekł Chrystus. Myśląc, że chce On jedynie spojrzeć na umarłego, Marta zaprotestowała, mówiąc, iż ciało zostało złożone do grobu cztery dni temu i musiał już nastąpić rozkład. To oświadczenie, uczynione przed wskrzeszeniem Łazarza, zamknęło usta wrogom Chrystusa, którzy mogliby mówić, że popełniono oszustwo. Poprzednio faryzeusze rozpuszczali różne fałszywe pogłoski dotyczące najcudowniejszych przejawów boskiej mocy.
Chrystus napomniał Martę, lecz wypowiedział te słowa z największą dobrocią: „Czyż ci nie powiedziałem, że jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?”. Dlaczego wątpisz w Moją moc? Czemu sprzeciwiasz się Moim żądaniom? Masz Moje słowo. Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą.
„Usuńcie ten kamień”. Rozkaz został wykonany. Kamień odsunięto. Wszyscy mogli zobaczyć, że nie popełniono żadnego oszustwa. Oto w skalnym grobie leży ciało Łazarza, zimne i milczące. Głosy żałobników uciszyły się. Zdumienii wyczekujący ludzie stali wokół grobowca, chcąc zobaczyć, co nastąpi.
Chrystus spokojnie staje przed grobem. Święta powaga spoczywa na wszystkich obecnych. Zbliża się do grobowca. Podnosząc oczy ku niebu, mówi: „Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał”. Chrystus współdziałał ze swym Ojcem we wszystkim, co czynił. Stale dbał o to, aby dać do zrozumienia, że nie pracuje niezależnie, że czyni cuda przez wiaręi modlitwę. „A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu! Wyjdź”. Jego dźwięczny i przenikliwy głos przeszył uszy zmarłego. Gdy przemówił, boskość przebiła przez człowieczeństwo. Wszystkie oczy przykute były do wejścia do grobu. Każde ucho wsłuchiwało się w najlżejszy szmer.
Z cichego grobu dobiegły jakieś dźwięki i ten, który umarł, stanął u wejścia do grobowca. Jego ruchy krępowały pogrzebowe chusty, w które był owinięty, więc Chrystus rzekł do oszołomionych widzów: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść”. Łazarz został uwolniony i stanął przed rodziną, przyjaciółmi znajomymi nie jak ktoś wynędzniały przez chorobę, ze słabymi, drżącymi członkami, lecz jako mężczyzna w sile wieku i żywotności szlachetnego człowieczeństwa. Jego oczy jaśniały inteligencją i miłością do Zbawiciela. Pełen uwielbienia padł do stóp Chrystusa. Zapanowała atmosfera ogólnej radości.
Ellen G. White
1 Historia wskrzeszenia Łazarza została opisana w J 11,1-45. 2 1 J 5,12.
[Artykuł jest skrótem rozdziału z książki autorki pt. Życie Jezusa, Wydawnictwo „Znaki Czasu”, Warszawa 2018. Lidi śródtytuły pochodzą od redakcji].