Zima to choroba — napisał francuski pisarz Alfred de Musset. Odczuwamy wtedy brak energii do działania i przygnębienie. W przypadku wielu osób apatia jest tak ciężka, że lekarze zaczęli mówić o depresji zimowej.
W przeciwieństwie do depresji klinicznej — ciężkiego stanu wymagającego pomocy medycznej i terapii — depresję zimową czy też stany przewlekłego przygnębienia możemy łatwo pokonać.
Doktor światło
Obserwując ludzi, naukowcy zauważyli, że tam, gdzie zimą dzień jest zdecydowanie krótszy, więcej osób dopada chandra. I tak zainteresowano się wpływem niedoboru naturalnego światła na ludzki organizm. A różnica w natężeniu światła zależnie od pogody jest ogromna: w dzień pochmurny dociera do nas zaledwie ok. 300 luksów, w dzień słoneczny na płaskiej powierzchni naliczono nawet 100 tys. luksów! Badając właściwości fal świetlnych o różnej częstotliwości, rosyjscy naukowcy z ośrodka pracującego na rzecz medycyny kosmicznej odkryli, że działając na człowieka światłem o określonej długości fali, można modyfikować różne czynności organizmu.
Na Zachodzie popularnością cieszą się lampy przeciwdepresyjne. W Skandynawii, gdzie sezonowe obniżenie nastroju dotyka najwięcej ludzi, od lat zimą nosi się na czole specjalne opaski z terapeutyczną świetlówką. W leczeniu depresji zimowej lekarze posługują się długością fali, która daje żółte odcienie światła. Inne barwy światła (inna długość fal) wykorzystywane są przy leczeniu cukrzycy, otyłości, wad wzroku, chorób układu krążenia czy zaburzeń układu nerwowego. Światło przyspiesza gojenie ran, odleżyn, wrzodów; daje dobre wyniki przy leczeniu reumatyzmu czy kontuzji u sportowców. Ten rodzaj terapii wykorzystywany jest również w kosmetologii.
Przy pokonywaniu zimowej depresji terapia światłem jest niezbędna, ale jeśli nie mamy możliwości korzystania ze specjalnej lampy, trzeba sobie pomóc w inny sposób. Można np. doświetlać mieszkania silniejszymi żarówkami (byle nie w porze nocnej). W zimowy dzień, szczególnie słoneczny, należy jak najdłużej spacerować i eksponować się na światło.
Doktor ruch
Jak wynika z badań, depresji przeciwdziałają też ćwiczenia fizyczne. Na jednym z amerykańskich uniwersytetów naukowcy porównali dobrodziejstwa płynące z aktywności ruchowej z efektami długotrwałej psychoterapii. Osoby, które cierpiały na depresję, podzielono na dwie grupy. Jedna grupa przez dziesięć tygodni była poddawana terapii biegowej, a druga w tym samym okresie przeszła intensywną psychoterapię. Pierwsza grupa spotykała się z trenerem i ćwiczyła trzy razy w tygodniu. Osobom tym podczas biegu nie pozwalano dyskutować na temat ich depresji. Druga grupa zajmowała się tylko psychoterapią. Gdy eksperyment dobiegł końca, okazało się, że u biegających pacjentów nastąpiła największa poprawa stanu zdrowia. Co istotne, rok później większość osób z pierwszej grupy terapeutycznej nadal biegała, chociaż była już wolna od depresji. Inne badania, których wyniki opublikowano w 2005 roku, pozwoliły ustalić, że szybki chód przez 35 minut pięć razy w tygodniu albo przez 60 minut trzy razy w tygodniu znacząco poprawia stan osób z umiarkowaną depresją.
Doktor dieta
W walce z depresją zimową sprzymierzeńcem jest też dieta. Proste ograniczenie spożycia tłuszczu da poczucie przypływu energii. Wysoki poziom tłuszczu we krwi prowadzi bowiem do zmniejszenia ilości tlenu dostępnego dla mózgu. Ospałość i brak energii są tego skutkiem. Dietetycy zalecają jedzenie większej ilości ciemnego pieczywa, pełnoziarnistych produktów zbożowych oraz warzyw i owoców przy znacznym ograniczeniu spożycia tłuszczów nasyconych, których źródłem są tłuszcze zwierzęce, mięso i jego przetwory, mleko i sery, tłuste sosy. Uczeni w Wielkiej Brytanii przeprowadzili badania związku depresji z odżywianiem na podstawie ponad trzech tysięcy pracowników biurowych w średnim wieku na przestrzeni pięciu lat. Ustalili, że osoby spożywające tzw. śmieciowe jedzenie (przetworzone mięso, słodkie i tłuste desery, produkty smażone, rafinowane zboża, tłusty nabiał), były bardziej narażone na wystąpienie objawów depresji.
Ograniczeniu tłuszczów nasyconych powinna towarzyszyć z kolei zwiększona podaż innych tłuszczów — tzw. niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), szczególnie omega-3. Polepszają one nastrój u zdrowych osób i zmniejszają objawy u osób z depresją. Badania prowadzone w Kanadzie wykazały, że podawanie przez osiem tygodni tabletek z kwasami tłuszczowymi EPA i DHA (składniki omega-3) jest tak samo skuteczne jak zażywanie typowych leków antydepresyjnych. Kwas wchodzi w skład budulcowych komórek nerwowych mózgu, a także osłonek neuronów. Stanowi budulec serotoniny, czyli hormonu odpowiedzialnego za dobre samopoczucie. Niedobór omega-3 może pogłębić objawy depresyjne, zwiększa też ryzyko wystąpienia tej choroby.
Kwasy omega-3 nie są syntetyzowane w organizmie człowieka, dlatego należy je dostarczać z pożywieniem. Ich dobrym źródłem są ryby morskie (ich spożywanie jest jednak problematyczne ze względu na zanieczyszczenie metalami ciężkimi), olej lniany, siemię lniane, orzechy włoskie, nasiona soi, zielone warzywa. Kto spożywa mało tych produktów, powinien pomyśleć o suplementacji. Pozwoli też ona wyrównać niewłaściwie proporcje między omega-3 a drugim niezbędnym kwasem tłuszczowym — omega-6. Ich stosunek powinien wynosić miedzy 1:1 a 1:4. Tymczasem we współczesnej diecie stosunek ten waha się od 1:20 do 1:40, co bardzo niekorzystnie odbija się na naszym zdrowiu, nie tylko psychicznym.
Doktor wdzięczność
Nie można zapomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym elemencie walki z przygnębieniem — zwolnieniu tempa życia i nastawieniu do innych. Pewien lekarz dawał niezwykłą receptę pacjentom nękanym zniechęceniem i depresją, nazywając to terapią dziękuję: „Przez sześć tygodni proszę mówić dziękuję za każdym razem, gdy ktoś wyświadczy panu uprzejmość. Aby okazać, że naprawdę myśli pan to, co mówi, proszę się przy tym uśmiechać”. Po sześciu tygodniach większość pacjentów odczuwała znaczną poprawę swego stanu psychicznego. Bo życzliwe usposobienie skutecznie wspiera walkę z depresją, tak jak wsparcie społeczne. Ciepłe więzi miłości, bliskie przyjaźnie i silne więzi rodzinne są w tej chorobie bardzo ważne.
Gdy problem jest głębszy
Depresja, z którą długo się zmagamy i której nie próbujemy pokonać, może się nasilić i prowadzić do cięższej postaci depresji. Jej przyczyną mogą też być wrodzone problemy wpływające na równowagę chemiczną w mózgu. Może też do niej doprowadzić stresujące wydarzenie, np. odejście ukochanej osoby czy strata pracy. W wielu przypadkach depresja występuje jako skutek połączenia zarówno chemicznej nierównowagi, jak i traumatycznego przeżycia.
Kobiety są prawie dwukrotnie bardziej narażone na depresję niż mężczyźni; są też czterokrotnie bardziej skłonne do depresji zimowej. U wrażliwszych kobiet doustne środki antykoncepcyjne także mogą przyczyniać się do depresji. Czynniki hormonalne mogą odgrywać rolę w comiesięcznym czy połogowym nasilaniu się depresji.
Objawy depresji nie są jednakowe u wszystkich osób. W ciężkich przypadkach chorzy na depresję całkowicie tracą apetyt i nie znajdują żadnej przyjemności w życiowych czynnościach, w tym w więziach społecznych. Poważne zaburzenia depresyjne są chorobą w takim samym stopniu jak cukrzyca czy żółtaczka. Rady w stylu „weź się w garść” mogą jedynie pogłębić ból i zwiększyć depresję. Tu potrzebna jest profesjonalna pomoc, a najcięższe przypadki mogą wymagać hospitalizacji.
Ten, który ukoi
Naszego przygnębienia nie musimy dźwigać samotnie. Chrześcijanie mają niezwykłą pomoc. Jezus zaprasza nas, byśmy przynosili Mu nasze ciężary: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”1. Duchowa więź z Bogiem pomoże przetrwać emocjonalne doły. Tak było w doświadczeniu proroka Eliasza, gdy Izebel, żona izraelskiego króla Achaba, zagroziła mu śmiercią. Wyczerpany i przerażony prorok rzucił się do ucieczki. Im dłużej uciekał, tym bardziej czuł się przygnębiony. W końcu popadł w taką depresję, że nie chciał dłużej żyć: „Dosyć już, Panie, weź życie moje (…)”2.
Komentując te wydarzenia, chrześcijańska autorka napisała: „W życiu każdego człowieka przychodzą chwile dotkliwych zawodów i wielkich rozczarowań; dni, gdy smutek wypiera inne uczucia, tak iż trudno uwierzyć, że Bóg jest nadal łaskawym dobroczyńcą dla swoich ziemskich dzieci; dni, gdy problemy przytłaczają duszę, tak iż śmierć wydaje się lepsza niż życie. W takich chwilach wielu traci oparcie w Panu i poddaje się zwątpieniu, niewoli niedowiarstwa. Gdybyśmy wówczas mogli duchowym wzrokiem dostrzec znaczenie Bożej opatrzności, ujrzelibyśmy aniołów starających się ratować nas przed samymi sobą, usiłujących postawić nasze stopy na fundamencie mocniejszym niż odwieczne wzgórza, a nowa wiara i nowe życie napełniłyby całą naszą istotę”3.
W tym krytycznym momencie życia Bóg zaopatrzył Eliasza i upewnił go, że nadal nad nim czuwa, dzięki czemu z czasem prorok wydobył się z emocjonalnego lochu.
Oto, co radzi jedna z osób, które wyrwały się uściskowi depresji: „Jeśli jesteś w depresji od dłuższego czasu, poszukaj pomocy. (…) Znajdź dobrego lekarza, którego polecają inni. Podziel się z kimś swoimi zmaganiami i poproś tę osobę, by modliła się w twojej intencji. (…) karm się Słowem Bożym. Czytaj i staraj się zapamiętać takie radosne fragmenty, jak Księga Nehemiasza 8,10, Psalm 34, Psalm 40, Psalm 66 czy List do Filipian. (…) Podkreślaj w Biblii te fragmenty, które mówią o radości, pogodzie ducha i chwaleniu Boga. Często je czytaj i staraj się zapamiętać”4.
Katarzyna Lewkowicz-Siejka