Jezus przyszedł na świat w czasach sformalizowanej religii, gdy ludzie odeszli od Słowa Bożego i wywyższali swe własne wymysły. Zachowywali tylko tradycyjne rytuały, które nie miały w sobie żadnej mocy.
Ich nabożeństwa polegały jedynie na spełnianiu obrzędów. Jezus widział, że w pozbawionej wiary służbie nie znajdują pokoju. Nieznana im też była wolność ducha, jakiej doznają prawdziwi słudzy Boga.
Jezus był delikatny i dyskretny, dlatego uczeni w Piśmie i starsi spodziewali się, że łatwo ulegnie wpływom ich nauki. Ale On zawsze żądał, aby uzasadnili swoje stanowisko Pismem Świętym, które znał doskonale. Gdy jako dwunastoletni chłopiec dyskutował z nimi w świątyni, byli zawstydzeni pouczeniami dziecka. Rabini wiedzieli, że w Piśmie Świętym nie znajdą uzasadnienia dla swoich tradycji. Zdawali sobie sprawę z tego, że w duchowym zrozumieniu Jezus znacznie ich wyprzedził. Ogarniał ich jednak gniew, ponieważ On nie słuchał ich poleceń. Wpływ rabinów uczynił Jego życie gorzkim. Już w młodym wieku musiał nauczyć się ciężkiej lekcji milczenia i cierpliwej wytrzymałości.
Jego bracia, jak nazywano synów Józefa, trzymali stronę rabinów. Nalegali na podtrzymywanie tradycji, tak jak gdyby stanowiła ona Boże przykazanie. Bardziej szanowali przepisy ustanowione przez ludzi niż słowo Boga. Drażniła ich przenikliwość umysłu Jezusa w odróżnianiu fałszu od prawdy. Byli zdumieni wiedzą i mądrością, jakie okazał, odpowiadając rabinom. Wiedzieli, że Jezus nie był kształcony przez mędrców żydowskich, ale nie uszło ich uwagi, że to On był ich nauczycielem. Zrozumieli, że Jego wykształcenie pozostaje na wyższym poziomie niż ich własne. Nie uświadamiali sobie jednak, że posiada On dostęp do drzewa życia, do źródła wiedzy, która była im obca.
Pogarda braci
Chrystus nikomu nie odmawiał swojego towarzystwa. W swoich stosunkach z ludźmi nie pytał o wyznanie i przynależność kościelną. Posługiwał się swą wspierającą mocą wobec wszystkich, którzy jej potrzebowali. Nie usiłował podkreślić swoich boskich cech przez zamknięcie się w odizolowanej celi, lecz gorliwie działał dla dobra ludzkości. Jezus głosił zasadę, że religia Biblii nie polega na umartwianiu ciała. Uczył, że czysta i nieskażona religia nie jest przeznaczona jedynie na nadzwyczajne okazje. Zawsze i wszędzie okazywał pełne miłości zainteresowanie człowiekiem i rozniecał wokół siebie światło pogodnej pobożności. Wszystko to stanowiło naganę wobec faryzeuszy. Wskazywało, że religia nie polega na egoizmie, a chorobliwe poświęcenie osobistym interesom jest dalekie od prawdziwej pobożności. Wzbudzało to ogromną wrogość uczonych wobec Jezusa.
Jezus pracował, aby przynieść ulgę w każdym dostrzeżonym ludzkim cierpieniu. Miał mało pieniędzy do rozdania, lecz często odmawiał sobie posiłku, by pomóc tym, którzy wydawali się być w większej niż On potrzebie. Bracia Jezusa czuli, że Jego wpływ w znacznym stopniu przeciwstawia się ich wpływom. Był obdarzony taktem, jakiego żaden z nich nie posiadał ani też nie chciał posiadać.Gdy surowo przemawiali do biednych, zdegradowanych istot, Jezus zbliżał się do tych ludzi ze słowami otuchy. Tym, którzy byli w potrzebie, podawał kubek orzeźwiającej wody i łagodnie wkładał im w ręce swój własny posiłek. Kiedy ulżył ich cierpieniom, głoszone przez Niego prawdy kojarzyły się im z Jego miłosiernymi uczynkami i w ten sposób utrwalały się w ich pamięci.
Jezus kochał swoich braci i traktował ich z niewzruszoną uprzejmością, ale oni zazdrościli Mu i w najwyższym stopniu okazywali brak zaufania oraz pogardę. Nie byli w stanie pojąć Jego zachowania. W osobie Jezusa dostrzegali wiele sprzeczności. Był On niebiańskim Synem Bożym, a jednocześnie pozostawał bezradnym dzieckiem. Stwórca światów, do którego należała także ziemia, a zarazem naznaczony ubóstwem odczuwanym na każdym kroku życiowego doświadczenia. Posiadał godność i osobowość całkowicie różne od ziemskiej dumy i zarozumiałości. Nie dążył do światowej wielkości i był zadowolony nawet ze swego niskiego stanu. Irytowało to Jego braci. Nie mogli wytłumaczyć Jego stałej pogody ducha w chwilach doświadczeń i strat. Nie wiedzieli, że ze względu na nas stał się biedny, abyśmy „ubóstwem jego ubogaceni zostali”1. Nie byli w stanie zrozumieć tajemnicy Jego misji w większym stopniu, niż przyjaciele Hioba rozumieli jego poniżenie i cierpienie.
Jezus nie był rozumiany przez swych braci, ponieważ nie był do nich podobny. Jego standardy nie były ich standardami.Przestrzegane przez nich formy religijne nie mogły zmienić ich charakterów. Oddawali „dziesięcinę z mięty i z kopru, i z kminku”, ale zaniedbali tego, „co ważniejsze w zakonie: sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności”2. Przykład Jezusa stanowił dla nich przedmiot stałej irytacji. Jezus nienawidził tylko jednej rzeczy na świecie — grzechu. Nie potrafił ukryć swego bólu, gdy był świadkiem złego postępku. Ponieważ życie Jezusa było potępieniem zła, sprzeciwiano Mu się zarówno we własnym domu, jak i poza nim. Jego poświęcenie i uczciwość stały się przedmiotem ironicznych komentarzy. Jego cierpliwość i łagodność określano jako tchórzostwo.
Jezus rzadko potępiał złe czyny swych braci, ale przekazywał im słowo od Boga. Często zarzucali Mu tchórzostwo, gdy odmawiał wzięcia udziału w jakimś zakazanym czynie, lecz Jego odpowiedź była stale taka sama: „Jest napisane: «Oto bojaźń Pańska, ona jest mądrością, a unikanie złego rozumem»”3.
Dlaczego jesteś taki dziwny?
Młodzi towarzysze Jezusa nakłaniali Go, aby postępował tak jak oni. Jezus był inteligentny i wesoły; cieszyło ich Jego towarzystwo i chętnie przyjmowali Jego propozycje, niecierpliwiły ich jednak Jego skrupuły, które uważali za głupie i pruderyjne. Jezus odpowiadał: „Jest napisane: «Jak zachowa młodzieniec w czystości życie swoje? Gdy przestrzegać będzie słów twoich. (…) W sercu moim przechowuję słowo twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie»”4.
Często zadawano mu pytania: Dlaczego jesteś tak dziwny, tak odmienny od nas wszystkich? Dlaczego nie bierzesz udziału w rozrywkach młodzieży z Nazaretu? Wtedy odpowiadał: „Jest napisane: «Błogosławieni, którzy żyją nienagannie, którzy postępują według zakonu Pana! Błogosławieni ci, którzy stosują się do napomnień jego, szukają go z całego serca, którzy nie czynią krzywdy, ale chodzą drogami jego»”5.
Jezus nigdy nie walczył o swoje racje. Często czyniono Jego pracę niepotrzebnie ciężką, gdyż zawsze był chętny do pomocy i nie skarżył się. Ale On nigdy nikogo nie zawiódł i nie zraził się. Żył ponad tymi trudnościami, jakby w świetle Bożego oblicza. Nie mścił się, gdy postępowano z nim brutalnie, lecz cierpliwie znosił obelgi.
Od czasu gdy rodzice znaleźli Jezusa w świątyni, Jego zachowanie zaczęło im się wydawać tajemnicze. Nie chciał wdawać się w dyskusje, lecz jednocześnie Jego przykład stanowił nieprzerwaną lekcję.
Życie Chrystusa znaczone było szacunkiem i miłością do matki. Maria wierzyła w swym sercu, że narodzone z niej święte dziecię jest dawno obiecanym Mesjaszem, ale nie śmiała wyrazić tej wiary słowami. Często upominała Jezusa i namawiała, aby stosował się do zasad rabinów. Lecz On nie dawał się przekonać do zmiany swych nawyków rozmyślania o dziełach Bożych i szukania sposobów łagodzenia cierpień ludzi, a nawet niemych zwierząt. Wiele zmartwienia przysparzały Marii żądania kapłanów i nauczycieli, aby pomagała im w kontrolowaniu Jezusa, lecz w jej serce wstąpił spokój, gdy Jezus przedstawił stwierdzenia Pisma podtrzymujące Jego postępowanie.
Czasami Maria wahała się między Jezusem a Jego braćmi, którzy nie wierzyli, że jest On wysłannikiem Boga, chociaż liczne były dowody boskości Jego charakteru. Łagodny i nieskalany kroczył pomiędzy bezmyślnymi, nieokrzesanymi, brutalnymi; pomiędzy niesprawiedliwymi celnikami, lekkomyślnymi rozrzutnikami, niesprawiedliwymi Samarytanami, nieokrzesanymi żołnierzami, gruboskórnymi wieśniakami i całą resztą. Nie omijał żadnego człowieka jako bezwartościowej istoty, lecz dążył do zastosowania leku zbawiennego dla każdej duszy. Gdziekolwiek się znalazł, głosił naukę odpowiednią do czasu i okoliczności. Pragnął natchnąć nadzieją najbardziej hardych i nieprzejednanych, kładąc przed nimi zapewnienie, że również oni mogą się stać nienagannymi i niewinnymi, osiągając charakter, który przedstawi ich jako dzieci Boga. Często spotykał takich, którzy dostali się pod wpływ szatana i nie mieli dość siły, aby wyrwać się z jego sideł. Do takich zniechęconych, chorych, kuszonych i upadłych Jezus przemawiał z tkliwym współczuciem, potrzebnymi im i zrozumiałymi dla nich słowami.
Jezus był lekarzem ciała i duszy. Interesowała Go każda sfera cierpienia, z którym się zetknął, a każdemu cierpiącemu przynosił ulgę, gdyż Jego łagodne słowa działały niczym kojący balsam. Jego dobroć — kojąca siła miłości — promieniowała z Niego na chorych i zgnębionych. W ten nienarzucający się sposób działał dla ludzkości już od wczesnego dzieciństwa. I z tego powodu, gdy rozpoczął swą publiczną działalność, tak wielu skwapliwie Go słuchało.
Jednak Jezus szedł sam przez dzieciństwo, młodość i wiek dojrzały. W swej czystości i wierności On sam tłoczył do kadzi i nikogo z ludzi przy Nim nie było. Dźwigał na sobie straszny ciężar odpowiedzialności za zbawienie ludzi. Wiedział, że jeśli nie nastąpi zmiana w zasadach życia i postępowaniu ludzkości, wszystko będzie stracone. Obciążało to Jego duszę i nikt nie mógł ocenić ciężaru, jaki na Nim spoczywał. Przejęty wielkim celem dźwigał przeznaczenie swego życia, aby być światłem dla każdego człowieka.
Ellen G. White
1 2 Kor 8,9. 2 Mt 23,23. 3 Hi 28,28. 4 Ps 119,9.11. 5 Ps 119,1-3.
[Artykuł jest skrótem rozdziału z książki autorki pt. Życie Jezusa. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji].