A dlaczego by chrześcijaństwo…?

1767

Niewielu chce dzisiaj słyszeć o prawdzie absolutnej. Różne religie, w tym chrześcijaństwo, postrzegane są jako równoważne drogi wiodące do zbawienia. Czy słusznie?

Uważa się, że ― choć na różne sposoby ― czcimy tego samego Boga. Z uwagi na różnorodność historyczno-kulturową należy każdemu pozwolić, by wyznawał własną prawdę, a żaden system wierzeń nie może być stawiany ponad innym.

W sensie ustawowo-prawnym ostatnie zdanie nie podlega polemice. Związek Kościoła z państwem w każdej niemal religii przynosił zniewolenie. Wiara powinna podlegać jedynie sumieniu. Ale czy w sensie duchowym należy temu twierdzeniu przyznać rację?

„Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci” – orzekł mędrzec Salomon1. Ponieważ człowiek nie może dojść samodzielnie do prawdy absolutnej, bo wszystko, co czuje, myśli, czyni, jest subiektywne, została mu ona objawiona. I jeśliby w religii szukać tylko ukojenia dla naszych życiowych rozterek, wyciszenia i wewnętrznego spokoju, każdy mógłby rzeczywiście wybrać dla siebie, niczym w supermarkecie, odpowiednią wiarę. Różne recepty na znalezienie swego miejsca w tym świecie. Darmowe promocje i degustacje. To, co najlepiej smakuje, ostanie się w naszym sercu. Ale czy w religii nie chodzi o coś więcej?

Istotą wiary jest dostąpienie zbawienia. Nie mają racji psychologowie religii, twierdząc, że wiara jest jedynie po to, by doznać psychicznej i duchowej przyjemności, uporządkować rzeczywistość, poprawić swoją samoocenę, mieć poczucie żywej wspólnoty. To też, ale nade wszystko jest po to, by osiągnąć zbawienie. Jeśli ― jak przyznaje większość ― jest jeden Bóg, to czy może On grać z ludźmi w ciuciubabkę? Czy może istnieć kilka prawd nawzajem się wykluczających? Zwykła logika podsuwa odpowiedź, że albo jest jedna prawda, a reszta to fałsz, albo prawdy nie ma wcale, a wszystkie teorie są fałszywe, bo fałsz ma wiele obliczy. Druga odpowiedź zdaje się jednak niczego nie rozwiązywać, bo przecież w dziejach ludzkości niemal w każdej kulturze, we wszystkich czasach, nawet w najtrudniejszych warunkach ludzie wierzyli w Boga lub bogów. Przez wieki zadawano pytania: Skąd wzięła się wiara? Czy jest ona wymysłem człowieka, wyrazem jakiejś wewnętrznej potrzeby? Czy ludzie zawsze byli religijni? A jeśli tak, to dlaczego?

Po wieku zachłyśnięcia się wiedzą, eksplozji techniki, ufności pokładanej w nauce, która zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, jedynie je mnoży, odsłaniając ludzką niemoc, zaczęliśmy wracać do sfery ducha. Materializm, ateizm, komunizm niczego nie rozwiązały. Nie uczyniły naszego życia lepszym. Nie zapewniły tak upragnionego bezpieczeństwa. I nie zagłuszyły tęsknoty za Bogiem. Jest ona zbyt silna, by można ją wydrzeć człowiekowi. Bez tej nadziei ― nadziei na zbawienie, egzystencję bez bólu, smutku i śmierci ― nasz żywot jest, jak mówił Szekspir, złośliwym chichotem dziejów. Człowiek zdaje się być wręcz zaprogramowany na nadzieję.


Szukając prawdy


Czy w tym religijnym zamieszaniu można dojść do sedna sprawy? Czy można odnaleźć prawdę? Tyle wierzeń i objawień! Które jest tym właściwym? Czy chrześcijanie mają prawo do uznawania swej religii za jedyną prawdziwą?

Takie podejście wynika z samej natury chrześcijaństwa. Nie ma drugiej tak bezkompromisowej religii. Drugiej z tak jednoznacznym Bożym nakazem głoszenia jej prawd wszystkim ludziom. Drugiej o tak globalnym zasięgu. Drugiej z tak konsekwentnym podkreślaniem prawdy, która „jest w Jezusie”2. Religia Pisma Świętego nie dopuszcza żadnego relatywizmu, według którego każdy miałby szukać własnej wersji „prawdy”. Istnieje tylko jeden Bóg, jeden Stwórca, jeden Odkupiciel, jeden Prawodawca, jeden sposób zbawienia. Chrześcijaństwo nie mówi też, jak czyni to wiele innych religii, że jego zasady dotyczą tylko pewnej grupy wybranych. Twierdzenia Biblii na temat dzieła stwarzania, odkupienia i grzechu mają charakter powszechny, obejmujący całą ludzkość. W świetle tych nauk nierealne jest przypuszczenie, że każda inna duchowa droga jest słuszna, o ile kroczy się nią ze szczerym, miłującym sercem. Przecież poza Jezusem „nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni”3 ― głosi Boże objawienie. Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca [inaczej], tylko przeze mnie”4.

Ale czy w takim razie oznacza to, że dla tych, którzy nie znają Chrystusa, nie są chrześcijanami, nie ma zbawienia?


Zbawienie wierzących inaczej


Nic bardziej błędnego. Bóg podkreślił, że wpoił w ludzkie serca swe zasady, umiejętność rozróżniania dobra i zła, dał wszystkim sumienie, które staje się oskarżycielem lub obrońcą5. Wielu jest ludzi, którzy świadomie odrzucają Boga, ale wielu jest takich, którzy o Nim nie usłyszeli i żyli w niewiedzy nie z własnego wyboru. Bóg będzie sądził według światła danego każdemu, indywidualnie, patrząc na serce. Wszyscy otrzymali jakieś ograniczone objawienie Boga6, więc są odpowiedzialni za to, co wiedzą i co z tą wiedzą robią.

Ale skoro wyznawcom innych religii, którzy nie poznali Chrystusa, możliwość zbawienia nie została odebrana, to dlaczego chrześcijanie nie zostawią ich osądowi Boga? Dlaczego organizują misje, docierają na inne kontynenty, wnikają do odmiennych kultur i nawet za cenę swego życia głoszą o zbawieniu przez Chrystusa?

Znów wynika to z samej istoty chrześcijaństwa. To przecież Jezus polecił „czynić uczniami wszystkie narody”7. Pragnie rozświetlać mroki niewiedzy. Nie każdy słyszał dobrą nowinę o miłości Boga, o tym, jaki On jest naprawdę. Bóg pragnie przebić się przez ludzkie obrazy nałożone na Niego, nasze wszelkie deformacje. Chce ukazać się ludziom taki, jaki jest w rzeczywistości. A to wiemy dzięki Jezusowi. To Jezus przyszedł pokazać nam Ojca i powiedzieć o Nim prawdę. Nie lubimy, gdy krążą o nas fałszywe opinie, gdy w nasze usta wkładane są słowa, których nie wypowiedzieliśmy, a skoro jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga, to i On pragnie tego samego ― oczyszczenia się z ludzkich wypaczeń i zarzutów.


Tajemnica nieprawości


Ale jest jeszcze istotniejszy powód. Biblia mówi o „tajemnicy pobożności” i „tajemnicy nieprawości”. Ta druga wdarła się do wszystkich systemów religijnych na świecie, które uczą bezpośrednio lub pośrednio o zbawieniu z uczynków. Nie oszczędziła nawet chrześcijaństwa: Bogu trzeba zapłacić za zbawienie, trzeba Go przebłagać, by się zlitował nad człowiekiem. Ofiary, jałmużny, pielgrzymki, dobre uczynki ― cała kolekcja ludzkich wysiłków. Sam kupię sobie życie wieczne, zapracuję na Twoją miłość, Boże. Tymczasem Bóg ofiarował nam zbawienie z łaski, „nie z uczynków, aby się kto nie chlubił”8. Chrystus umarł za grzechy wszystkich ludzi, nie wyłączając nikogo9. Doświadczył hańby i śmierci za każdego człowieka ― dobrego i złego. Nikt nie został pominięty, także ten, który nigdy nie słyszał o Jego odkupieńczej ofierze. Ta łaska zbawienia realizuje się tylko poprzez wiarę, człowiek nie musi gromadzić worka uczynków, by dać je w zamian za życie. To jest dar! Spod fałszywego obrazu setek religii musi wyjrzeć prawdziwe oblicze kochającego Boga, który „tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”10.

Prawda i fałsz nie mogą ze sobą współistnieć. Jedno wyklucza drugie. „Co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem?”11 ― pyta apostoł Paweł. Bóg, który jest prawdą12, chce, by poznali ją wszyscy ludzie, a to skłania chrześcijan do zwiastowania innym tego, w co wierzą. Z ich punktu widzenia inne religie muszą być mniej lub bardziej fałszywe. Ale nie oznacza to, że nie ma w nich niczego dobrego. To przekonanie nie daje też prawa do osądzania innych. Zwiastowanie zbawienia w Chrystusie powinno przebiegać w pokorze, łagodności i miłości. Ofiara Jezusa obejmuje wszystkich, a więc wszyscy powinni się o niej dowiedzieć, jednak skoro Bóg dał ludziom wolną wolę i respektuje ich wybory, uszanować powinni to też chrześcijanie.


Nie przymuszać, a zachwycać


Charakter chrześcijańskiej wiary wzywa wyznawców do opowiadania o niej. Takie przesłanie niosą nie tylko słowa Jezusa, zamykające Ewangelię Mateusza, ale i apokaliptyczna wizja anioła (dosłownie: posłańca) zwiastującego ową wieczną ewangelię „mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom”13. Zadanie jest więc określone jednoznacznie. Ale zwiastowanie oznacza też wychodzenie naprzeciw potrzebom innych ludzi. Im głębiej się to czyni, tym lepiej objawia się wobec niechrześcijan miłość i charakter Boga. Chrystus pozostawił wzór zdobywania dla Niego ludzi. Obcował z ludźmi jako ten, który pragnął dać im to, co najlepsze. Interesował się ich potrzebami, pomagał im i w ten sposób zdobywał zaufanie ― szczerością intencji. A potem mówił: Pójdźcie za Mną. Nie przymuszał, ale zachwycał. Zatem i chrześcijanie powinni pomagać biednym, dbać o chorych, pocieszać smutnych, pouczać nieświadomych, radzić niedoświadczonym. Jak Jezus powinni płakać z płaczącymi, cieszyć się z cieszącymi. Takie świadczenie, wsparte potęgą modlitwy, nie może pozostać bez owoców.

Żyjemy w świecie pełnym zranionych, cierpiących ludzi. Dobrą nowiną jest to, że istnieje Bóg, który o nich dba i nie pozostaje obojętny na ich cierpienie. Bóg, który przygotował dla nich zbawienie. „Od tradycyjnie żyjących plemion w Afryce po heavy-metalowego rockmana w dżungli Nowego Jorku, od dobrze wykształconego profesjonalisty po sprawiającego problemy nastolatka z sąsiedztwa ludzie rozpaczliwie potrzebują usłyszeć ewangelię w zrozumiałym dla nich kontekście” ― napisał Jon Dybdahl. To prawda. Człowiek potrzebuje Boga. Potrzebuje Chrystusa. Potrzebuje usłyszeć ewangelię w zrozumiałym dla niego kontekście. Potrzebuje poczuć, że Bóg jest blisko niego. Że płacze z nim i cieszy się z nim. Że przygotował dla niego to, „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało”14.

Buddyjski nauczyciel, Jerome Ducor, przyznał wobec chrześcijan, że ich wiara ma do zaoferowania wielkie skarby duchowe. Dziwił się, że nie potrafią dotrzeć z nimi do szerokiej rzeszy ludzi poszukujących.

K.S.

1 Prz 14,12. 2 Ef 4,21. 3 Dz 4,12. 4 J 4,16. 5 Zob. Rz 2,14-15. 6 Rz 1,19-20. 7 Mt 28,19. 8 Ef 2,9. 9 Zob. 1 J 2,2. 10 J 3,16. 11 2 Kor 6,14-15. 12 Zob. J 17,17. 13 Ap 14,6. 14 1 Kor 2,9.

Z punktu widzenia chrześcijaństwa inne religie są być mniej lub bardziej fałszywe. Ale nie oznacza to, że nie ma w nich niczego dobrego
To dzięki Jezusowi wiemy, jaki jest Bóg. To Jezus przyszedł pokazać nam Ojca i powiedzieć o Nim prawdę