Bóle porodowe nowej ery

697

Gdy wielu sądziło, że zesłany na wyspę Patmos stary apostoł Jan padnie niczym nadłamana gałąź, on otrzymał i przekazał chrześcijanom więcej wiadomości o królestwie Chrystusa niż w czasie wszystkich poprzednich lat swej służby. Dał Księgę Apokalipsy, zapis ostatnich dni tej ziemi.

Minęło sześćdziesiąt lat od śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Były to lata zwycięskie, jeśli chodzi o zwiastowanie dobrej nowiny o zbawieniu, ale również lata walki i prześladowań, lata, w których obficie lała się krew chrześcijan. Nieprzyjaciele naśladowców Chrystusa nie ustawali w wysiłkach, aż w końcu udało im się zwrócić przeciw nim potęgę rzymskich cesarzy. Jeden apostoł po drugim — najczęściej wśród zniewag i tortur — kończą życie śmiercią męczeńską. Wśród żyjących pozostaje tylko apostoł Jan, umiłowany uczeń Jezusa.

Ręka prześladowcy nieraz ciążyła nad ostatnim z żyjących apostołów. W końcu mocą cesarskiego dekretu został skazany na wygnanie. Tam, gdzie zsyłano zbrodniarzy — na skalistą wyspę Patmos na Morzu Egejskim1. Tam, jak mniemali jego wrogowie, powinien ostatecznie ustać jego duchowy wpływ na współwyznawców. Tam miał umrzeć z wycieńczenia i udręki. Wielu też sądziło, że apostoł nie nadaje się już do służenia Kościołowi, niczym stara, nadłamana gałąź, która może paść w każdej chwili. Pan jednak nie zapomniał o swoim zahartowanym i umęczonym słudze.

Wśród grot i skał wyspy Patmos apostoł Jan otrzymał więcej wiadomości o przyszłym królestwie Chrystusa niż w czasie wszystkich poprzednich lat. W swym odosobnieniu mógł dogłębnie studiować objawienie mocy Bożej. Rozkoszą było dla niego rozmyślanie nad dziełem stworzenia i wielbienie Stwórcy.

W szumie wielu wód słyszał głos Stworzyciela. Wzburzone morze, gnane przez szalejący wiatr, było obrazem rozgniewanych narodów2. Potężne fale, wstrzymywane w swym straszliwym pędzie jakby niewidzialną ręką, zakreślały nieprzekraczalne granice mówiące o panowaniu Wszechmogącego nie tylko nad rozszalałym morzem, ale także nad rozgniewanymi narodami.

Apostoł jasno zrozumiał 

bezsilność śmiertelnego człowieka 

szczycącego się swą siłą i mądrością, możliwościami osiągnięcia sukcesu własnym wysiłkiem. Człowiek bowiem jest jedynie pyłkiem w obliczu sił przyrody. Potężne skały, o które rozbijały się rozszalałe fale morskie, przypominały mu o Chrystusie — Skale3, pod której osłoną czuł się bezpieczny.

Apostoł Jan, wygnaniec, słał z Patmos najpotężniejsze modlitwy. Pustkowie to stało się bramą do nieba. Tutaj, oddalony od publicznego życia, oderwany od bezustannego działania lat poprzednich, osiągnął szczególną łączność z Bogiem. Tutaj otrzymał pouczenia potrzebne Kościołowi na przyszłość. Tutaj przesuwały się przed Jego oczyma wydarzenia ostatnich dni w historii ziemi.

Apostoł nie mógł już świadczyć osobiście o Tym, którego miłował i któremu służył, niechże więc poselstwo, które otrzymał na tym skalistym wybrzeżu, ogłasza sądy Boże nad każdym niepokutującym mieszkańcem ziemi.

Pewnego sobotniego dnia4 objawił się wygnańcowi z Patmos jego Mistrz jako istota pełna chwały. „W dzień Pański popadłem w zachwycenie i usłyszałem za sobą głos potężny” oraz „ujrzałem (…) kogoś podobnego do Syna Człowieczego”. Nie był to już mąż boleści, lekceważony i poniżany przez ludzi, z umęczoną twarzą zroszoną w męce kroplami krwi.

Czy przyszłość musi być tajemnicza i niepewna? Dlaczego na świecie jest tak wiele tragedii i smutku? Oto niektóre pytania, jakie zadają mieszkańcy współczesnego świata.

Apostoł został wzmocniony na duchu i ciele, aby mógł znieść obecność uwielbionego już Pana. Wówczas została odsłonięta przed nim nie tylko chwała niebios, ale przede wszystkim pokazano mu wydarzenia o doniosłym znaczeniu dla dziejów świata oraz historię Kościoła chrześcijańskiego aż do czasów końca. Postawiony niejako w centrum wszechświata mógł spojrzeć w przyszłość, gdyż „nie czyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawił swojego planu swoim sługom, prorokom”5. Gdy na polecenie Boga apostoł Jan spisywał objawienie podane mu przez Chrystusa, prawie cała jego treść odnosiła się do przyszłości. Chociaż dziś wiele tych proroctw wypełniło się, to jednak w dalszym ciągu wiele fragmentów z dwudziestu dwóch rozdziałów Księgi Apokalipsy omawia wydarzenia związane z przyszłością.

Mimo iż księga ta została spisana w epoce strzał, łuków i mieczy, to jednak proroctwa w niej zawarte stają się zrozumiałe i nabierają sensu dopiero wtedy, gdy odczytywane są w kontekście naszego 

nuklearnego wieku. 

Na przykład gdy czytamy opis wydarzeń związanych z siódmą trąbą: „popadły w gniew narody, lecz twój gniew rozgorzał, i nastał czas (…) wytracenia tych, którzy niszczą ziemię (…); i zaczęło się błyskać i głośno grzmieć, i przyszło trzęsienie ziemi”6.

Koncepcja człowieka, który niszczy ziemię w skali globalnej, absolutnie nie pasowała do czasów, w których żył apostoł Jan. Narzędziami wojny najbardziej siejącymi śmierć i zniszczenie były: miecze, oszczepy, łuki oraz wyrzutnie głazów. Okrążone miasta morzono głodem i równocześnie obrzucano kamieniami. W ten sposób burzone miasta były wkrótce odbudowywane.

Poza Księgą Apokalipsy myśl o całkowitym zniszczeniu ziemi przez człowieka po prostu nie istniała. Była to myśl szaleńcza, dziwaczna i całkowicie absurdalna. Nic dziwnego, że praktyczni Rzymianie uwięzili apostoła Jana, gdyż uważali, że jego objawienia paraliżują zdolność poprawnego myślenia.

Od tego czasu upłynęło dziewiętnaście stuleci. Dzisiaj słowa Apokalipsy: „nastał czas (…) wytracenia tych, którzy niszczą ziemię” mają aktualny wydźwięk i naukową rangę. Wszystko to powinno przekonać nas, że sędziwy prorok z wyspy Patmos miał niezwykły wgląd w istotę grzesznej natury ludzkiej oraz w to, co sądzone było doznać naszej planecie.

Rodzi się jednak pytanie: czy były to ludzkie przewidywania? Jedno jest pewne: urzeczywistnienie zapowiedzi, iż ludzkość jest zdolna do zniszczenia ziemi, jest dopiero możliwe w naszych czasach.

Opisując sceny ostatecznej zagłady apostoł Jan używa języka współczesnych naukowców. Wydaje się, jakby czerpał wiedzę z dzisiejszych fachowych czasopism. Mówi o błyskawicach, głośnych grzmotach, ogromnych trzęsieniach ziemi, wielkim gradzie. Obraz ten jeszcze został spotęgowany opisem plag w rozdziale szesnastym. Czytamy tam o złośliwych i odrażających wrzodach, morzu, które przemieniło się w krew umarłego, ogniu, zniszczeniu miast, potężnych grzmotach, zniknięciu gór i wysp. Wszystko to brzmi jak streszczenie koszmarnego snu.

Ale jest droga wyjścia. Jezus Chrystus, odpowiadając na pytanie uczniów, powiedział, że te 

katastrofalne zniszczenia 

będą bólami porodowymi nowej ery. Czytamy bowiem: „Ale to wszystko dopiero początek boleści”7. „I będą znaki na słońcu, księżycu i na gwiazdach (…). Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to zacznie dziać (…), podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze”8. Straszny będzie koniec, do którego zbliża się świat. Nikt jednak nie doświadczy tego, zanim nie otrzyma światła prawdy.

Jak długo świat będzie miał przywilej słyszeć dobrą nowinę o zbawieniu w Chrystusie? Jak długo anioł będzie podnosił kadzielnicę z kadzidłem — symbolem wstawienniczych modlitw? Kiedy kadzidło zostanie zamienione na ogień — symbol sądów Bożych, które spadną na niepokutujący świat?9.

Pośrednicza służba „orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa”, który „jest ubłaganiem za grzechy nasze”10, ma być wkrótce ostatecznie zakończona. Żyjemy w czasie, w którym będzie skierowany ostatni apel do niepokutujących grzeszników, wygłoszone ostatnie ostrzeżenie do zbankrutowanego świata lekceważącego Boże prawa, wypowiedziana ostatnia modlitwa i przelana ostatnia łza za tymi, którzy gardzą łaską zbawienną.

W końcu Chrystus oświadczy: Wykonało się. Służba zbawcza zakończona. I wydany zostanie wyrok: „Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca. Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynków”11.

Teraz jeszcze jest czas zbawienia, dlatego „szukajcie Pana, dopóki można go znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu!”12. Jakże ujdziemy cało, „jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie”13?

Władysław Polok

1 Ap 1,9. 2 Ap 17,1. 3 Ef 2,20. 4 Ap 1,10, zob. Mk 2,28. 5 Am 3,7. 6 Ap 11,18-19. 7 Mt 24,8. 8 Łk 21,25-28. 9 Ap 8,3-5. 10I J 2,1-2. 11 Ap 22,11-12. 12 Iz 55,6-7. 13 Hbr 2,3.