Lepsze czasy nadejdą? To utopia — nie tylko w wydaniu Tomasza Morusa. Nie na tej ziemi. I nie dzięki nam.
W 1516 roku sir Tomasz Morus opisał w książce państwo o niewielkiej stopie przestępczości i absolutnie zerowej stopie ubóstwa. W cudownym królestwie nikomu nie brakowało pracy, chorzy mieli należytą opiekę, miasta idealnie planowano i pięknie budowano, obywatele cieszyli się całkowitą swobodą religijną, a największą przyjemnością było działanie dla dobra bliźniego. Jak się ów kraj zwał? Utopia, czyli – „nigdzie”.
Nadając wyimaginowanej wyspie miano Nigdzie, Tomasz Morus dobrze wiedział, co robi, takiego bowiem miejsca jak Utopia nigdy i nigdzie na ziemi (przynajmniej od upadku w Edenie) nie było ani też do powrotu Chrystusa nie będzie.
Nie znaczy to wcale, że ludzie nie wiązali z nią nadziei. Na przykład wielu sądziło, że znajdujemy się u progu Utopii w początkach XX stulecia. W końcu największe mocarstwa nie wojowały ze sobą, gospodarka rozwijała się w gwałtownym tempie, wiedza się pomnażałaChiny wciąż stały otworem dla chrześcijańskich misjonarzy, pociągi kursowały punktualnie. Wobec takiego stanu rzeczy Charles Kingsley, kapelan królowej Wiktorii, napisał: „Kolej, liniowce Cunarda i telegraf elektryczny (…) to znaki świadczące, że — przynajmniej na niektórych płaszczyznach — żyjemy w harmonii ze wszechświatem”.
Ten kosmiczny ład nie trwał jednak wiele lat.
Choć z pewnością nie ma nic niezwykłego w tym, że ludzie chcą żyć nadzieją na lepsze jutro, w Piśmie Świętym nie znajdziemy najmniejszej wzmianki o obietnicy czegoś choćby na kształt Utopii w tym świecie — w każdym razie póki Chrystus po powrocie nie stworzy nieba i ziemi na nowo. W słynnej wypowiedzi Jezusa w 24. rozdziale Ewangelii Mateusza widzimy obraz ludzkości sprowadzający wszelkie utopijne fantazje do rangi czystych mrzonek.
Wielkie kazanie o czasach końca Jezus wygłosił na Górze Oliwnej nieopodal Jerozolimy, gdzie siedząc z uczniami, przyglądał się bacznie kompleksowi budynków świątynnych. W takiej scenerii uczniowie spytali: „Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?”1. Właśnie w odpowiedzi na to pytanie Jezus dosyć zwięźle przedstawił zasadniczy moralny i duchowy kurs, jakiego trzymać się będzie ludzkość aż do paruzji.
Nic z tego, co powiedział, nie wskazuje, jakoby ludzkość miała moralnie lub duchowo dojrzewać, wprost przeciwnie — z powodu „wzmożenia się nieprawości” „ostygnie miłość wielu”. Jezus rzekł też, że tuż przed Jego powrotem stan ludzkości ulegnie pogorszeniu.
Jednak w całej tej pozornej beznadziei jest cudowna nadzieja — powtórnego przyjścia Chrystusa, które zapoczątkuje Utopię.
Clifford Goldstein