Gdy odchodzą ci, których kochamy

915

Jak przejść samemu proces żałoby i pomagać tym, którzy przez ten proces przechodzą?

Codziennie, gdy otwieramy portale informacyjne, oglądamy telewizję czy słuchamy radia, dowiadujemy się, ile osób zachorowało i ile zmarło — tylko z powodu COVID-19. Od ponad roku żyjemy w zmienionej rzeczywistości, w rzeczywistości strachu o zdrowie i życie swoje i bliskich. Media, reakcje ludzi, których mijamy na ulicy czy spotykamy w sklepie, pokazują nam, że jako ludzie boimy się cierpienia, chorób, boimy się śmierci. I to zrozumiałe. Nie chcemy przemijać. Chcemy żyć, chociaż to właśnie przemijanie charakteryzuje nas najlepiej.

„Dni człowieka są jak trawa: Tak kwitnie jak kwiat polny, gdy wiatr nań powieje, już go nie ma i już go nie ujrzy miejsce jego”1. Jednak nie o przemijaniu ani o tych, którzy odchodzą, chcę napisać, ale o tych, którzy zostają i muszą żyć dalej, pomimo wszystko. Przed nimi bowiem niełatwa droga pogodzenia się ze stratą i zaakceptowania pustki, jaką pozostawiają za sobą ci, którzy umarli. Droga tym bardziej trudna, że mają iść nią w samotności. Dlatego w tych specyficznych czasach warto rozejrzeć się i zobaczyć, czy wokół nas nie ma być może kogoś, kto przechodzi okres żałoby i potrzebuje naszego wsparcia. Co możemy dla niego zrobić? Jak pomóc? A może to my sami jesteśmy w takim momencie swojego życia, w którym pożegnaliśmy kogoś bliskiego i pytamy samych siebie: dlaczego? co dalej?

Żałoba to niezwykle złożony proces. Manu Keirse, psycholog kliniczny i doktor nauk medycznych, w jednej ze swoich książek poświęconych poczuciu straty i żałobie napisał, że „nie ma dwóch ludzi, którzy będą odczuwać stratę bliskiej osoby dokładnie w ten sam sposób”2. Jednak choć każdy człowiek inaczej będzie przeżywał smutek i stratę, możemy wyróżnić cztery etapy, czy też zadania, które powinny mieć miejsce w procesie żałoby, by człowiek mógł na nowo spojrzeć w przyszłość i zdefiniować siebie w oderwaniu od osoby, która odeszła. W tym wszystkim bardzo ważne jest to, by miał wokół siebie przyjazne mu osoby. Cytowany powyżej autor napisał w swojej książce jeszcze: „To nie mijający czas działa uzdrawiająco, ale możliwość wyrażenia swojego smutku oraz wsparcie, które dostaje się od innych”3.

Etapy żałoby

W procesie żałoby wyróżnia się cztery główne etapy, pewną dynamikę doświadczeń, przez które trzeba przejść, by na nowo odnaleźć siebie i swoje miejsce w życiu.

Akceptacja rzeczywistości po stracie. W momencie śmierci bliskiej osoby niektórzy ludzie wypierają ten fakt ze swojej świadomości, wydaje im się, że funkcjonują w jakimś śnie, że wszystko to, co dzieje się wokół nich, nie dzieje się naprawdę. Mają wrażenie, że ukochana osoba stanie za chwilę w drzwiach, z torbą na ramieniu i uśmiechem zmęczenia po całym dniu pracy. Jak zawsze. Jak każdego dnia aż dotąd. Może im się nawet wydawać, że słyszą jej głos czy czują zapach. Te zaburzenia poznawcze, tak charakterystyczne dla wczesnej fazy żałoby, pogłębiają jeszcze bardziej poczucie nierealności całej sytuacji. By zaakceptować rzeczywistość śmierci i zrozumieć to, co się stało, dobrze jest zobaczyć ciało zmarłego. Pozwala to uznać fakt, że kogoś już nie ma — uporczywie nie ma, jak ujęła to Wisława Szymborska w wierszu Kot w pustym mieszkaniu: „Coś się tu nie zaczyna / w swojej zwykłej porze. / Coś się tu nie odbywa / jak powinno. / Ktoś tutaj był i był, / a potem nagle zniknął / i uporczywie go nie ma”.

Jak możemy pomóc przejść przez ten etap naszym bliskim, którzy doświadczyli straty? Ważne jest to, by mogli oni pożegnać się ze zmarłym, uczestniczyć w pogrzebie, dowiedzieć się w miarę możliwości szczegółowo, co było przyczyną śmierci i jak do niej doszło. Jeśli to możliwe, to dobrze jest również zaangażować te osoby w przygotowania do pogrzebu. Wszystko to pozwoli nadać realności temu, co dzieje się wokół nich i zmierzyć się z rzeczywistością odejścia kogoś bliskiego.

Doświadczenie bólu straty. Nie da się przejść przez doświadczenie żałoby bez bólu. By móc przepracować żałobę, trzeba iść wprost przez ból. Działania, które mają na celu zmniejszyć bądź też ukryć ból, przedłużają jedynie proces żałoby. Nie można przejść przez ten proces bez odczucia braku zmarłej osoby, bez zmierzenia się z tym, że zamiast głosu, śmiechu, słów, dłoni, zostały tylko „buty i telefon głuchy”4, okulary, kartka z listą zakupów napisania pośpiesznym pismem, laptop z dziesiątkami folderów i wspólnych zdjęć i puste miejsce na rodzinnej kanapie, i kubek z imieniem…

Jak pomóc przejść przez ten kolejny etap żałoby? Przede wszystkim otworzyć się na słuchanie, na opowieść o zmarłym, o smutku, żalu i bólu, tak by osoba cierpiąca mogła skonfrontować się z bólem w atmosferze wsparcia. Czasami ból przeradza się w bunt, w niezgodę, w agresję wobec innych, siebie, wobec lekarzy i Boga, który wydaje się milczeć, nie odpowiadać. Wtedy tak łatwo jest utożsamić się ze słowami psalmu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (…) Boże mój! Wołam co dnia, a nie odpowiadasz, i w nocy, a nie mam spokoju”5.

Na szczęście — dla ochrony zdrowia psychicznego — momenty doświadczania silnego bólu przeplatają się z chwilami ulgi, w których osoby cierpiące nabierają energii do dalszej drogi. Dlatego też nie powinno nas dziwić, że pomimo cierpienia i niedawnej straty potrafią się uśmiechnąć, roześmiać i zrobić coś, co da im chociaż chwilową radość.

Na tym etapie procesu żałoby (jak również we wcześniejszym) mogą pojawić się także zaburzenia behawioralne związane z odżywaniem i snem, dlatego ważne jest, by zadbać także o kondycję fizyczną żałobnika. Chcąc pomóc innym przejść przez ten etap, nie powinniśmy unikać w rozmowach imienia zmarłego czy w ogóle związanych z nim tematów, bez tego bowiem nie jest możliwe osiągnięcie finalnego etapu żałoby, jakim jest odzyskanie sensu i celu życia.

Przystosowanie do rzeczywistości bez osoby zmarłej. Dla każdej osoby, która straciła kogoś bliskiego etap ten będzie oznaczał coś innego, w zależności od tego, kto odszedł z jej życia. Czy było to dziecko, czy współmałżonek, czy rodzic. Sednem tego kolejnego kroku w przechodzeniu przez proces żałoby jest nauczenie się żyć bez kogoś, kto do tej pory był częścią życia. Często oznacza to nauczenie się nowej roli, opanowanie nowych umiejętności i ponowne zdefiniowanie siebie i przebudowanie swojej tożsamości, po to by np. wypełniając jakikolwiek dokument, móc bez wahania i zastanowienia wpisać w rubryce stan cywilny — wdowa lub wdowiec. Wpisać i przejść do następnego punktu. Bez nerwowego szukania chusteczek w leżącej obok torebce. To nie jest łatwe zadanie, wymaga bowiem dopasowania się do nowego życia i pokonania trudności wynikających z nowej życiowej roli. Jeśli osoba przeżywająca żałobę, nie otrzyma odpowiedniego wsparcia i pomocy w radzeniu sobie w nowej roli na tym właśnie etapie, może zacząć idealizować zmarłą osobę. Jeśli będzie to idealizowanie zmarłego dziecka, to najprawdopodobniej bardzo niekorzystnie wpłynie to na pozostałe dzieci w rodzinie. Osoba ta może także identyfikować się ze zmarłym, co będzie skutkowało pragnieniem śmierci, by móc złączyć się z tym, który odszedł.

Znalezienie nowego miejsca dla osoby zmarłej i odnalezienie na nowo sensu i celów życia. Niestety wiele osób, przechodząc przez proces żałoby, zatrzymuje się na poprzednim etapie. Funkcjonują niby poprawnie w nowych rolach, ale nie potrafią cieszyć się z tego, co jest wokół nich, brakuje im radości życia, a wspomnienie osoby zmarłej cały czas wiąże się z odczuwaniem intensywnego bólu. Niektórzy boją się, że otwarcie się na nowe życie zatrze w nich pamięć o zmarłym, dlatego też nieświadomie pielęgnują ból i smutek, jako wyraz ich jedności ze zmarłym i lojalności wobec niego, niezależnie od tego, czy było to dziecko czy współmałżonek (partner). By jednak móc przejść przez ten ostatni etap żałoby, trzeba znaleźć dla zmarłej osoby nowe miejsce w swoim sercu, zachowując pamięć o tym, kim była i kim samemu było się dzięki niej. Proces żałoby kończy się, gdy przechodzące przez niego osoby mogą wspominać zmarłego bez przeżywania intensywnego bólu, a nawet potrafią uśmiechnąć się na wspomnienie tego, jak to kiedyś było; gdy przez większość czasu czują się dobrze i potrafią cieszyć się z dobrych, codziennych chwil; gdy mają poczucie, że uwolniły się spod władzy smutku. Oczywiście nawet po wielu latach w szczególnych momentach, takich jak rocznica urodzin, śmierci, święta, można uronić łzę, przywołując w pamięci twarz, głos czy zachowanie zmarłej osoby, ale wzruszeniu temu nie towarzyszy już psychiczny dyskomfort.

Znaczenie wiary

Nie bez znaczenia w przechodzeniu przez proces żałoby jest także wiara w Boże prowadzenie, praktykowanie modlitwy rozumianej jako rozmowa z Bogiem, w której można powiedzieć Mu o tym wszystkim, co boli, czego się obawiamy i przez co przechodzimy, oraz nadzieja w Jego obietnice, które mówią o zmartwychwstaniu i tym, że przyjdzie taki czas, w którym nie będzie już więcej śmierci ani smutku.

Apostoł Paweł napisał: „A nie chcemy, bracia, abyście byli w niepewności co do tych, którzy zasnęli, abyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nie mają nadziei. Albowiem jak wierzymy, że Jezus zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli”6. A niemalże na samym końcu Pisma Świętego czytamy: „I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły”7

Nie da się jednoznacznie stwierdzić, jak długo trwa proces żałoby, zależy to bowiem od wielu czynników takich jak: bliskość relacji z osobą zmarłą, okoliczności śmierci, osobowość, wcześniejsze poczucie straty spowodowane niedawnym odejściem innej bliskiej osoby czy wreszcie wsparcie, jakie otrzymuje się od innych. Czasem niektóre etapy nachodzą na siebie, zdarza się, że następuje powrót do wcześniejszych zadań — wydawać się mogło już przepracowanych. Czas trwania żałoby jest bardzo indywidualną sprawą, nie można go przyspieszyć, co najwyżej można go wydłużyć przez niewłaściwe reakcje i brak wsparcia. Najważniejsze jest jednak to, by osoba w żałobie mogła przejść przez kolejne etapy, odnajdując siebie na nowo. Dlatego też bądźmy blisko tych, którzy cierpią z powodu straty, słuchajmy ich opowieści, dajmy swoje wsparcie w uczeniu się przez nich nowych zadań, nowej roli, módlmy się za nich, bo po to właśnie jesteśmy — by być dla siebie nawzajem.

BEATA BARON

1 Ps 103,15-16. 2 M. Keirse, Smutek, strata, żałoba, s, 15. 3 Tenże, dz. cyt., s. 18. 4 J. Twardowski, Śpieszmy się5 Ps 22, 2-3. 6 1 Tes 4, 13-14. 7 Ap 21,4.