Maniacy pracy

1967

Jeszcze niedawno Polak kojarzył się raczej z nierobem niż z pracoholikiem. Dziś bijemy światowy rekord pracoholizmu. Dla co czwartego z nas tydzień pracy wydłużył się do 60 godzin.

Harujemy do wieczora, w weekendy i święta, podczas urlopu, o ile w ogóle się zdecydujemy na wakacje. Czy jesteśmy tak pracowici, czy tak pazerni? Czy tak zastraszeni widmem utraty pracy, czy po prostu trendy? Niezależnie od przyczyn polskiego pracoholizmu płacimy utratą zdrowia, rozpadem rodziny i społecznym wyalienowaniem. A czasem śmiercią.

35-letni Lucjan, pracownik naukowy, trafił do szpitala po dwóch latach pracy, w której spędzał po 14-16 godzin na dobę. Niewiele jadł, niewiele spał. Nie miał na to czasu. Wykładał na kilku uczelniach, prowadząc jednocześnie własne badania i pisząc pracę habilitacyjną. Regularnie podejmował się nowych obowiązków. To go kręciło. Ale organizm odmówił w końcu współpracy. – Zaczęło się od bólu głowy, potem doszły bóle w klatce piersiowej i niestrawność. Byłem tak zmęczony, że nie mogłem zasnąć, więc pracowałem też w nocy. Nie odchodziłem już od komputera, tylko drzemałem nad klawiaturą – wspomina. Badania, które w szpitalu wykonano Lucjanowi, wykazały poważne zaburzenia.

To, jak niebezpieczne jest przepracowanie, uświadomili sobie jako pierwsi Japończycy, gdy w 1969 roku 29-letni pracownik jednej z największych gazet zmarł nagle po wylewie krwi do mózgu. Wtedy właśnie do japońskiego słownika wszedł nowy termin – karoshi, czyli śmierć z przepracowania. Zdaniem japońskich specjalistów, aż jedna trzecia wszystkich przypadków śmiertelnych zawałów serca, udarów mózgu i wylewów u ludzi w sile wieku jest skutkiem nadmiaru pracy, stresu i braku odpoczynku.

Szał pracy dotarł też do Ameryki. W latach 80. ubiegłego stulecia lekarze zidentyfikowali przypadłość, którą określili jako zespół przewlekłego zmęczenia. Chorobę charakteryzowały bóle mięśni, głowy i gardła, niemający żadnych medycznych przyczyn stan podgorączkowy, zaburzenia neuropsychiczne. W roku 1993 Światowa Organizacja Zdrowia uznała zespół przewlekłego zmęczenia za chorobę cywilizacyjną.

Na pracoholizm zapadają również zatrudnieni w dużych międzynarodowych koncernach. 12 godzin w pracy to często cena za jej utrzymanie. Co trzeci polski menadżer pracuje w weekendy i święta, a co drugi nie korzysta z urlopu.

39-letni Piotr pracuje dla koncernu motoryzacyjnego. Jest odpowiedzialny za rynek środkowoeuropejski. Tylko na e-maile, a dostaje ich po kilkadziesiąt dziennie, potrafi odpowiadać parę godzin. – Każda sprawa nie cierpi zwłoki. A przecież doby nie przeskoczę. Gdy nie odpowiem komuś, zaczynają się skargi i problemy. Pracuję w nieustającym stresie, żeby każdego zadowolić – narzeka. Od poniedziałku do piątku Piotr zazwyczaj podróżuje od miasta do miasta lub od kraju do kraju i spotyka się z klientami, w weekendy prowadzi szkolenia, po nocach opracowuje strategie sprzedaży, robi tłumaczenia, odpowiada na e-maile. Kiedy odpoczywa? Jak się uda. Przy wzroście 180 cm waży 66 kilogramów. Znajomi pytają go, na co choruje. Piotr ma świadomość, że zasoby jego organizmu się wkrótce wyczerpią i dojdzie do kryzysu, a wtedy przestanie stanowić dla pracodawcy jakąkolwiek wartość i zostanie wymieniony na lepszy model. Jak wyjść z zaklętego kręgu?

Z pomocą przychodzą badania z dziedziny psychologii pracy, z których jasno wynika, że czas przeznaczony na pracę i jej efekty wcale nie rosną wprost proporcjonalnie, a przepracowanie odbija się niekorzystnie nie tylko na pracowniku, ale i na pracodawcy. Coraz więcej pracodawców rozumie, że sukces firmy i jakość polityki personalnej są ze sobą nierozerwalnie związane. (…)

Skrajna, wręcz patologiczna aktywność zawodowa prowadzi do zaburzeń tak fizycznych, jak i psychicznych. Pracoholików charakteryzuje zmienność nastrojów – od euforii po depresję, niepokój, bezsenność, niecierpliwość, skłonność do irytacji, roztargnienie, trudności z koncentracją, niemożność zrelaksowania się. Mają problemy z utrzymaniem związków, w jakich funkcjonują. Wiecznie nie ma ich w domu. Aż przychodzi taki moment, kiedy nie mają się do kogo odezwać, bo zostali sami. Samotność powoduje, że często popadają w depresję. Osiągnęli cel, który pokazał im zupełnie nieoczekiwaną twarz. I bardzo trudno to później naprawić.

Wie o tym doskonale Lucjan, który nie zdołał uratować swego małżeństwa. Nawet się nie spostrzegł, kiedy został sam. – Było wszystko: wykłady, praca naukowa, badania, tylko nie żona. Nie miałem dla niej czasu nawet w nocy, bo do rana siedziałem przy komputerze. Nie było intymności. Pamiętam ciągłe pretensje, ale nic sobie z tego nie robiłem. Nawet gdy żona groziła odejściem. Nie zdawałem sobie sprawy ze skali problemu – ze smutkiem wspomina. Dziś już nie pracuje jak szalony, ale terapia była trudna i długa. (…).

Katarzyna Lewkowicz-Siejka

Jak rozpoznać pracoholizm?

Psychologowie zwracają uwagę na następujące objawy:

  • Silna potrzeba lub poczucie przymusu wykonywania czynności związanych z pracą.
  • Występowanie stanów niepokoju, rozdrażnienia i gorszego samopoczucia przy próbie przerwania lub ograniczenia pracy i ustępowanie tych stanów z chwilą powrotu do zadań zawodowych.
  • Wykonywanie czynności zawodowych mimo szkodliwych następstw (fizycznych, psychicznych, społecznych), o których wiadomo, że są związane z poświęcaniem zbyt wiele czasu na pracę.
  • Spędzanie coraz więcej czasu w pracy w celu osiągnięcia zadowolenia i dobrego samopoczucia, które poprzednio były uzyskiwane w normalnym czasie pracy.

Kto jest zagrożony pracoholizmem?

  • Dzieci rodziców, którzy skupiali się na karierze zawodowej i nie mieli czasu dla swoich pociech. Dziecko musiało się starać, by zwrócić na siebie uwagę. By zdobyć akceptację rodziców, musiało być we wszystkim najlepsze – mieć najlepsze stopnie, najlepiej śpiewać, tańczyć, wygrywać każdą rywalizację itp. Jako dorośli ludzie ci za wszelką cenę dążą do osiągnięcia sukcesu i zdobycia uznania otoczenia. Zakodowane w dzieciństwie wzorce przenoszą do swoich rodzin, zaniedbując własne dzieci i małżonków.
  • Ludzie o osobowości cholerycznej, szczególnie w połączeniu z wysokim intelektem. Ich potrzeby poznawania, aktywności i samorealizacji dominują nad potrzebami przynależności społecznej. Praca jest dla nich celem, a nie środkiem do życia.
  • Są perfekcjonistami, podporządkowują się procedurom i regulaminom, są uporządkowani i zorganizowani.
  • Ludzie z zaburzonym poczuciem własnej wartości. Muszą sobie udowodnić, że są lepsi niż sami o sobie myślą.
  • Ludzie, którzy ponieśli porażkę w życiu osobistym. Praca przybiera u nich formę ucieczki przed rzeczywistością.

 

Skrót artykułu. Całość dostępna w elektronicznej wersji do nabycia tu: www.sklep.znakiczasu.pl lub już niebawem w wersji papierowej w dużych salonach Empik.