Rzecz o zmartwychwstaniu

137

Nazywał się Menechem Scheerson, a w chwili jego śmierci w 1994 roku wielu Żydów było przekonanych, że ich 92-letni duchowy przywódca był długo oczekiwanym Mesjaszem.

Sam twierdził, że pochodził z rodu Dawida, a przecież taki sprawiedliwy człowiek z pewnością nie kłamał. Jego fizyczne cierpienia miały być wypełnieniem proroctwa z 53. rozdziału Księgi Izajasza, a rurki wprowadzone w żyły w jego ciele miały być spełnieniem przepowiedni, że jego ręce i nogi zostaną przebite. Teraz czekali tylko na jego zmartwychwstanie. Ale rabin Scheerson nie zmartwychwstał. Nadal spoczywa w spokoju. Tak jak mnóstwo innych mesjaszów, którzy pojawiali się i znikali, znacząc co najwyżej karty żydowskich kronik.

Lew Tołstoj w swojej powieści Wojna i pokój opisał wiele arystokratycznych rodów rosyjskich z początku XIX wieku. Cała fabuła — bohaterowie i ich perypetie — została wymyślona. Załóżmy, że Tołstoj utrzymywałby, iż postacie z jego książki oraz ich przeżycia to czysta prawda. Załóżmy, że władze zabroniłyby mu pod karą śmierci szerzenia takich twierdzeń. Tołstoj musiałby być szalony, by nie zaprzestać opowiadania o czymś, co wie, że jest kłamstwem. Czy ktokolwiek oddałby życie za głoszenie nieprawdy?

Dlaczego pisarze Biblii mieliby sfabrykować historię zmartwychwstania, jak twierdzą niektórzy? Głosząc ją, nie stali się przecież zamożni, lubiani, szanowani. Przeciwnie, spotykali się z odrzuceniem, prześladowaniami, torturami, uwięzieniem, a nawet śmiercią. Po co mieliby się narażać na to wszystko dla zmyślonej historii?

Za swego życia Jezus wielokrotnie mówił o czekającym Go ukrzyżowaniu. Ale mówił też o tym, co będzie potem — o swym zmartwychwstaniu1. W normalnych warunkach jak najbardziej na miejscu byłaby odrobina sceptycyzmu wobec osoby, która zapowiada swoją śmierć i powstanie z grobu po trzech dniach, ale z Jezusem nic nie było normalne. Przecież uczniowie widzieli potężne objawienie Jego mocy, gdy przywracał życie umarłym. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem”2 — tłumaczył przyjaciołom. A po swym zmartwychwstaniu wielokrotnie ukazywał się uczniom. Najwyraźniej chciał umocnić ich wiarę. I to się udało! Z grupki zniechęconych, rozbitych i wystraszonych osób3 wyrosła prężna społeczność ludzi silnych duchowo, odważnie opowiadających o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa — Syna Bożego, Mesjasza, Zbawcy Izraela i całego świata. Wiedzieli, że Chrystus zmartwychwstał, bo resztę swego życia poświęcili głoszeniu tej prawdy4. To nie były mrzonki ani płonne nadzieje. To była pewność, to była rzeczywistość!

W chwili śmierci Jezusa miały miejsce trzy nadnaturalne wydarzenia: zasłona w świątyni rozdarła się (od góry do dołu), ziemia się zatrzęsła i popękały skały, otworzyły się groby. A po zmartwychwstaniu Chrystusa „wiele ciał świętych, którzy zasnęli, zostało wzbudzonych (…) i weszli do świętego miasta, i ukazali się wielu”5. W ten sposób Bóg dał ludziom kolejny dowód potwierdzający moc Jego zmartwychwstania. Jakież musiało to wzbudzać reakcje? Radość? A może lęk?

A jednak i wtedy byli tacy, którzy uporczywie głosili, że nie ma zmartwychwstania. Dlatego apostoł Paweł pisał, że „skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wiara nasza (…). Jeśli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”6.

Było wielu, którzy nauczali. Czasem trywialnych, czasem głębokich prawd. Wszyscy tworzyli recepty na doczesne wyzwolenie od problemów, a ich zwolennicy dawali początek różnym religiom. Wszyscy poumierali, a ich groby nie są puste. Tylko jeden Nauczyciel pokonał śmierć i wyzwolił od niej tych, którzy na Nim polegają. Apostołowie nie służyli tylko mędrcowi czy męczennikowi, oni służyli zmartwychwstałemu Zbawicielowi! Prawdziwi chrześcijanie kolejnych pokoleń nie służyli starożytnemu bohaterowi, który dawno odszedł, lecz zawsze żyjącemu Panu!

Zmartwychwstanie jest też cudem codziennego życia. Jest darem, mocą do lepszej egzystencji już dziś. Przecież Bóg już nas „wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich — w Chrystusie Jezusie”7. Powstaliśmy z grobu egoizmu i nienawiści, doświadczając zmartwychwstania w nas życzliwości i miłości do innych. Jeżeli nie zmartwychwstaliśmy w ten sposób, nie doznamy zwycięstwa nad śmiercią. 

K.S.

1 Zob. Mt 12,38-40; 17,22-23; 20,19. 2 J 11,25. 3 Zob. Mt 26,56; Mk 14,50; Łk 24,17; J 20,19. 4 Zob. 1 Kor 15,3-6.
5 Zob. Mt 27,51-53. 6 1 Kor 15,16-17. 7 Ef 2,6.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj