Nikt nie powinien lekceważyć muzyki i piosenek, zwłaszcza gdy wyrażają dominujące ludzkie odczucia i poglądy. Są jak papierek lakmusowy społecznego nastawienia.
Pierwszym polskim filmem pełnometrażowym po wojnie były Zakazane piosenki. Premiera odbyła się w 1947 roku. Film upamiętnia antyniemiecką i partyzancką twórczość muzyczną. Opowiada o życiu muzyka i żołnierza Romana Tokarskiego w czasie okupacji niemieckiej w Warszawie. Poszczególne epizody filmu są okazją do zaprezentowania jakiejś piosenki, która pomagała ludziom przetrwać ten trudny czas. Z punktu widzenia okupanta były to jednak piosenki zakazane, po podnosiły poddaną ludność na duchu.
Muzyka i piosenki mają na ludzi niezwykły wpływ. Mogą pobudzać do walki, ale też uspokajać, a nawet roztkliwiać. Mogą sprawić, że zapomnimy o bolesnych wspomnieniach, albo wręcz o nich przypomnieć. Zresztą nie tylko o bolesnych, ale i tych najradośniejszych. Muzyka może nawet leczyć. Może pomóc nam wyrażać nasze najskrytsze uczucia, od miłosnych po niepoprawne politycznie. I wcale nie musimy jej nawet po to osobiście tworzyć — wystarczy, że będziemy takich utworów słuchać i śpiewać je sobie na głos czy w duchu.
Niedawno ktoś przypomniał mi jedną z takich piosenek — Psalm stojących w kolejce, śpiewany w 1980 roku przez Krystynę Prońko. Władza trzymała się jeszcze wtedy mocno, ale — jak ktoś napisał — wszystko już bulgotało pod pokrywką. A Prońko cudownie przejmująco śpiewała o tym, czego wszyscy doświadczali: „Za czym kolejka ta stoi?”. A stała za szarością, starością, zmęczeniem i kamiennym zwątpieniem. A jednak „bądź jak kamień, stój, wytrzymaj” — śpiewała, bo „kiedyś te kamienie drgną i polecą jak lawina”. I poleciały. Bo muzyka potrafi porywać, niekoniecznie tylko do tańca.
Nikt nie powinien lekceważyć muzyki i piosenek, zwłaszcza gdy wyrażają dominujące ludzkie odczucia i poglądy. Są jak papierek lakmusowy społecznego nastawienia. Przez takie rzeczy upadały rządy i zaczynały się rewolucje. Dawni opozycjoniści śpiewali, że Mury runą, i runęły. Śpiewali Żeby Polska była Polską, i stało się.
Tym bardziej dziwi niedawne zdjęcie z anteny radiowej Trójki utworu Twój ból jest lepszy niż mój. Nie ma sensu go cytować, bo chyba wszyscy go już słyszeli. Zakazywanie wyrażania przez sztukę tego, co czuje większość ludzi, jest przeciwskuteczne. Dopiero po zakazie usłyszała ten utwór większość Polaków i pół świata.
A Kazik śpiewał o równości, a właściwie niezgodzie na nierówne traktowanie. Zwłaszcza w ostatnim czasie — powszechnych, spowodowanych epidemią ograniczeń wolności obywatelskich — wszyscy są wyczuleni na to, że pewnym grupom lub ludziom wolno więcej i korzystają z tego wręcz ostentacyjnie.
I gdybyśmy jeszcze żyli w jakimś kraju niedemokratycznym i niechwalącym się swym chrześcijaństwem, to może można by jeszcze zrozumieć to uprzywilejowanie. Ale przecież równe traktowanie to zasada nie tylko współczesnych ugruntowanych demokracji, ale też zasada chrześcijańska, biblijna, którą powinni znać zwłaszcza ci, którzy nie potrafią zakończyć żadnej przysięgi bez „tak mi dopomóż Bóg”.
Już w Starym Testamencie zarówno swoi, jak i obcy mieli podlegać temu samemu prawu Bożemu. Gdy ktoś popełnił zło, należała mu się kara — nieważne, czy był królem, czy poddanym. Gdy trzeba było się dzielić środkami utrzymania, miano obdzielać uczciwie wielkich i małych. W Nowym Testamencie w przypowieści Jezusa o robotnikach w winnicy wszyscy dostali równą zapłatę, na jaką się umówili. Właśnie wtedy Jezus wyraził też myśl o równości w wymiarze ponadczasowym — że przyjdzie taki czas, iż ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. U apostoła Pawła, gdy pisał o potrzebie wspierania materialnego ubogich, czytamy: „Nie chodzi bowiem o to, by inni mieli ulgę, a wy obciążenie, lecz chodzi o równość. W obecnym czasie, niech wasz nadmiar, wyrówna ich niedostatek (…) żeby była równość”1. A apostoł Jakub pisze, by nie czynić różnicy między osobami przy wyznawaniu wiary w Jezusa Chrystusa, żeby nie traktować lepiej bogatych, a biedniejszymi pogardzać, ciągać biedniejszych po sądach i ich zniesławiać2.
Ci bogacze kiedyś zapłaczą, a ci biedni i krzywdzeni kiedyś zaśpiewają nową pieśń, pieśń zbawionych3.
Nie lekceważ artysty, zwłaszcza kiedy śpiewa o równości.
Andrzej Siciński
1 2 Kor 8,13-14. 2 Zob. Jk 2,1-7. 3 Zob. Ap 14,3.