Z rzezi 9/11 wyrósł fenomen nowego ateizmu. Rozwścieczeni tym masowym mordem w imię Boga nowi ateiści wypowiedzieli wtedy wojnę intelektualną wszystkim teistycznym wiarom i założeniom. Religia jest dla nich „wielką plagą” ludzkości, siłą irracjonalną i niebezpieczną; im wcześniej ludzkość ją porzuci, tym lepiej.
Oczywiście, wielu, jeśli nie większość ludzi religijnych na całym świecie było tak samo wzburzonych atakami 9/11 jak ateiści i potępiło je równie mocno. Większość wierzących nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, zwłaszcza w imię Boga. Zatem jeśli z powodu 9/11 atakuje się wierzących, to należałoby również potępić wszelkich ateistów za zbrodnie dokonane w ateistycznym ZSRR w czasach Stalina. Niemniej jednak to w niczym nie powstrzymuje nowych ateistów.
Sam Harris, Daniel Dennett, Christopher Hitchens i Richard Dawkins to nazwiska najczęściej łączone publicznie z nowym ateizmem, rodzajem totalnego i frontalnego ataku na religię i nadprzyrodzoność w ogóle. „Nie atakuję żadnej konkretnej wersji Boga — pisał Richard Dawkins. — Atakuję Boga, wszystkich bogów i wszystko, co nadprzyrodzone, co kiedykolwiek i gdziekolwiek zostało lub zostanie wymyślone”.
Dawkins, biolog ewolucyjny i pisarz, stał się najbardziej znanym głosem i reprezentantem nowego ateizmu. Jest autorem licznych książek, w tym Boga urojonego, z którego pochodzi powyższy cytat i który stał się międzynarodowym bestsellerem. Jest to dziś obowiązkowa lektura ateistów.
W książce Dawkinsa nie ma tak naprawdę nic nowego czy innowacyjnego. Powtarza argumenty znane od wieków. Dawkins po prostu umieszcza je we współczesnym kontekście. Na przykład rzeczy, które ludzie religijni czasem mówią lub robią, mogą czynić z wiary łatwy cel dla krytyków. Dawkins użył przykładu z usiłowania zabicia papieża Jana Pawła II w 1981 roku. Papież docenił interwencję Matki Bożej Fatimskiej w uratowaniu mu życia, stwierdziwszy, że to „macierzyńska dłoń” pokierowała kulą. „Trudno nie być ciekawym — zastanawia się Dawkins — dlaczego nie pokierowała nią tak, by go w ogóle nie trafiła”. Choć takie sprawozdania prowokują pytania o wiarę wierzących, o jednak nie wnoszą nic istotnego do debaty o istnieniu Boga.
Argument projektu
Dawkins poświęca część swojej książki różnym argumentom na istnienie Boga i temu, dlaczego — w jego ocenie — one nie działają. Jednym z najsilniejszych argumentów na rzecz istnienia Boga jest ewidentnie widoczny w przyrodzie projekt. Kiedy patrzymy na świat, widzimy zarówno piękno, jak i niezwykłą złożoność nawet najprostszych form życia. To prowadzi do logicznego wniosku, że zostały one zaprojektowane. Wszystko, od olśniewającej złożoności komórki ryby po niesamowite funkcje ludzkiego serca i mózgu, woła: Projekt! Projekt!
A projekt domaga się Projektanta. Starożytny mędrzec powiedział nawet: „Naprawdę, pytaj bydła, a nauczy cię, i ptactwa niebieskiego, a powie ci, albo zwierząt polnych, one pouczą cię, i ryb morskich, a one opowiedzą ci. Kto spośród nich wszystkich nie wie, że dokonała tego ręka Pana? W jego ręku jest życie wszelkiego stworzenia i duch wszystkich ludzi”1.
Żarliwy ewolucjonista Dawkins twierdzi, że projekt jest kwestią sporną, ponieważ darwinowska teoria ewolucji wyjaśnia to wszystko bez potrzeby Boga. Rzeczy, które wyglądają na zaprojektowane — zapewnia Dawkins — naprawdę takimi nie są. „Teraz możemy śmiało powiedzieć — pisał — że iluzja zaprojektowania żywych stworzeń naprawdę jest tylko iluzją”. Problem w tym, że ten wniosek Dawkinsa jest jedynie jego opinią, przekonaniem.
Kto stworzył Boga?
Choć wielu naukowców nie jest tak dogmatycznych jak Dawkins w tym, na ile teoria darwinowska rzeczywiście wyjaśnia kwestię projektu i piękna, jakie się za nim kryje, to Dawkins w końcu przechodzi do jednego ze swoich głównych argumentów za urojonym Bogiem. „Nie można — twierdzi — wykorzystać Boga projektanta do wyjaśnienia zorganizowanej złożoności, ponieważ jakikolwiek Bóg zdolny do zaprojektowania czegokolwiek musiałby być na tyle złożony, aby oczekiwać wyjaśnienia również jego złożoności”.
Innymi słowy, jeśli coś jest tak skomplikowane, że tylko istnienie świadomego projektanta może to wyjaśnić, to oczywiście sam Bóg — który, jak wierzą teiści, stworzył świat i wszystko, co na nim — również musi być bardzo złożony. Tak więc chcąc być konsekwentnym, z argumentu istnienia projektu wynika, że ktoś tak złożony jak sam Bóg również musi mieć swojego projektanta. W skrócie ten argument Dawkinsa można sprowadzić do jednego pytania: kto stworzył Boga?
Jednak ten argument pomija istotę sprawy — wieczny Bóg z definicji nie może mieć stwórcy. On sam jest Stwórcą. Nikt Go nie stworzył, ponieważ On zawsze istniał. Stąd pytanie, kto stworzył odwiecznie istniejącego Stwórcę, jest jak pytanie, gdzie jest północ bieguna północnego. Wiecznie istniejący Stwórca nigdy nie został stworzony — On istniał zawsze.
Wszechświat z niczego
W dzisiejszych czasach większość naukowców zgadza się z tym, że wszechświat został stworzony — że kiedyś nie istniał, ale potem zaistniał. Stąd wszechświat wymaga wyjaśnienia jego początku. Istnienie Boga Stwórcy pozostaje zdecydowanie najbardziej logicznym wyjaśnieniem, zwłaszcza w przeciwieństwie do ateistycznej koncepcji, że wszechświat powstał z niczego.
Nawet jeśli ktoś wierzy w ateistyczny scenariusz materializmu i ewolucji, to teoria ewolucji darwinowskiej nie wyjaśnia powstania samej materii. Wiele badań naukowych wyjaśnia, stosownie do teorii Wielkiego Wybuchu, że wszechświat zaistniał przez nagłą eksplozję. Nasuwa się jednak logiczne pytanie: skąd pochodzą te wszystkie naukowe prawa i zasady niezbędne dla Wielkiego Wybuchu?
Nowi ateiści mają na to odpowiedź: to wszystko pochodzi z niczego. Dawkins jest jednym z wielu, którzy stosownie do zasad fizyki kwantowej twierdzą, że wszechświat powstał z niczego.
Ateista Bill Bryson napisał: „Wydaje się niemożliwe, aby coś mogło powstać z niczego, ale fakt, że kiedyś nie było wszechświata, a teraz jest, w oczywisty sposób dowodzi, iż jest to jednak możliwe”. Podobnie wypowiedział się profesor z Oxfordu Peter Atkins: „Jeśli mamy być szczerzy, to musimy uznać, że nauka będzie mogła ogłosić pełen sukces dopiero wtedy, gdy osiągnie to, co wielu może uważać za niemożliwe: wyjaśni powstanie wszystkiego tak całkiem z niczego”.
Zatem widzimy dwóch logicznych „pretendentów” do stanowiska odpowiedzialnego za istnienie wszechświata: wiecznie istniejącego Boga Stwórcę oraz nicość. Ale skoro Bóg miałby być urojeniem, to jedyną opcją, która pozostaje, jest ta, że wszechświat w jakiś sposób zainspirował i stworzył sam sobie. Tylko czy naprawdę jest to bardziej wiarygodne od idei wszechświata zaprojektowanego i stworzonego przez Boga?
Kto zatem wierzy tu w urojenia? Ten, kto sądzi, że wszechmocny, wiecznie istniejący Bóg stworzył wszechświat, czy ten, kto myśli, że zrobiła to nicość?
Iluzje i urojenia
Pomimo przekonania Dawkinsa do własnych poglądów w swojej książce Bóg urojony czyni on pewne zastrzeżenie — w rozdziale „Dlaczego prawie na pewno nie ma tam Boga?”. Prawie na pewno? Dlaczego „prawie”?
Dla kogoś tak pewnego swej postawy atakowania Boga, wszystkich bogów, czegokolwiek i kiedykolwiek nadprzyrodzonego to jak strzał do własnej bramki. Tę lekką niepewność Dawkinsa wyjaśniają słowa apostoła Pawła. W nowotestamentowym Liście do Rzymian napisał on, że istnienie Boga może być „oglądane w dziełach” stworzenia, tak że ludzie odrzucający istnienie Boga „nic nie mają na swoją obronę” ani teraz, ani nie będą mieli w dniu Sądu Ostatecznego2. Innymi słowy, Dawkins sam nie jest do końca przekonany do własnego zdania w tej kwestii, bo świadectwo stworzonych przez Boga dzieł jest zbyt silne, by je zignorować.
Podsumowując tę pewność Richarda Dawkinsa i innych nowych ateistów w kwestii nieistnienia Boga, to logika sugeruje, że prawdziwą iluzją jest złudzenie, że Boga nie ma, a nie, że jest.
Clifford Goldstein