Jak donosi za Radiem Watykańskim portal Fronda.pl 5 czerwca Polska zyska „nowego orędownika w Niebie” — „ojca” Stanisława Papczyńskiego, założyciela pierwszego powstałego na ziemiach polskich męskiego zakonu marianów.
Ten XVII-wieczny zakonnik miał się odznaczyć szczególną czcią „tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny” oraz „troską modlitewną o odchodzących z tego świata, dusze czyśćcowe, jak również ubogich i społecznie pokrzywdzonych”.
Zdaniem obecnego przełożonego generalnego marianów ks. Andrzeja Pakuły „ojciec Papczyński to święty na trudne czasy, bo sam żył w trudnych czasach”. To były czasy potopu szwedzkiego,
wojen na wschodzie, epidemii i zniszczeń, nędzy i mizerii.
Ks. Pakuła podkreśla również jego „wielką troskę o zmarłych, którą on sam nazywał «miłością najbardziej bezinteresowną i aktem miłosierdzia, z którego nie ma żadnego zysku», wyświadczanym tym, którzy nam nie mogą pomóc (…) ale też przypomnieniem, że życie ludzkie nie kończy się na tym świecie, że jest przejściem do innego świata, w którym także są ludzie oczekujący naszej pomocy”1.
Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus2. O ileż lepszego przymierza stał się Jezus poręczycielem! (…) sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki. Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi. Takiego to przystało nam mieć arcykapłana, świętego, niewinnego, nieskalanego, odłączonego od grzeszników i wywyższonego nad niebiosa; który nie musi codziennie, jak inni arcykapłani, składać ofiar najpierw za własne grzechy, następnie za grzechy ludu; uczynił to bowiem raz na zawsze, gdy ofiarował samego siebie3 — apostoł Paweł.
Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie. Zarówno ich miłość, jak ich nienawiść, a także ich gorliwość dawno minęły; i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem. (…) Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości4 — kaznodzieja Salomon.
Lecz gdy człowiek skona, leży bezwładny; a gdy człowiek wyzionie ducha, gdzie jest potem? (…) człowiek, gdy się położy, nie wstanie; dopóki niebo nie przeminie, nie ocuci się i nie obudzi się ze swojego snu5 — patriarcha Hiob.
Oprac. O.D.